ANTONIO TARVER: MARZĘ O WALCE Z HAYE!

Wojciech Czuba, Boxing News

2011-01-30

Poniżej przedstawiamy wywiad z zawsze mającym wiele do powiedzenia, byłym czempionem kategorii półciężkiej Antonio Tarverem (28-6, 19 KO). Chociaż ‘Magic Man’ ma już na karku 42 lata, to wcale nie myśli o zakończeniu kariery, a wręcz przeciwnie. Ten walczący z odwrotnej pozycji zawodnik z Florydy, który przed laty gromił takie sławy jak chociażby Montella Griffina, Roya Jonesa Jr, Glena Johnsona, czy Clintona Woodsa, zamierza teraz podbić wagę ciężką.

- Jak teraz z perspektywy czasu oceniasz swoje dwie porażki z Chadem Dawsonem?
Antonio Tarver: Myślę, że podczas naszej drugiej walki byłem w fenomenalnej formie i wykonałem świetną robotę. Zawsze będę powtarzał, że to ja wtedy powinienem był wygrać, niestety sędziowie byli innego zdania. Muszę także dodać, że za każdym razem gdy walczyłem w kategorii półciężkiej musiałem zrzucać jakieś 30 funtów. Gdy nie miałem żadnej walki ważyłem około 220 funtów i czułem się świetnie. To ciągłe zrzucanie kosztowało mnie zawsze dużo sił. Moja żona zawsze mi powtarzała, że wyglądam strasznie słabo przed swoimi pojedynkami w porównaniu do tego jak prezentuję się na co dzień. Zazwyczaj cały obóz przygotowawczy moja forma wzrastała z dnia na dzień po to, aby w ostatnim tygodniu spadać w dół przez to odchudzanie. Ale nie było innego wyjścia. Całą moją karierę amatorską i zawodową walczyłem jako półciężki, a przecież widać, że jestem strasznie dużym gościem. Dlatego uważam, że teraz w tym wieku kategoria ciężka jest dla mnie idealna. W moim debiucie przeciwko Nagy Aguilerze czułem się super.

- Ale czy nie uważasz, że przeskoczenie od razu dwóch kategorii to trochę za dużo?
AT: Od dłuższego już czasu obserwuję wagę ciężką i oprócz braci Kliczko i Davida Haye nie ma w niej żadnych innych znanych nazwisk. Zwłaszcza jeżeli chodzi o USA. Ameryka potrzebuje gwiazdy w wadze ciężkiej. Pamiętacie jak wielkim wydarzeniem była wycieczka Roya Jonesa Jr do królewskiej kategorii? Mam ogromną nadzieję, że któryś z obecnych mistrzów da mi szansę zawalczenia o pas. Mogę pokonać każdego z nich, bo mam wielkie umiejętności i ciągle jestem w wyśmienitej kondycji jak na swoje 42 lata. Spokojnie będę mógł jeszcze występować w ringu przez wiele lat, dopóki nadal będę tak o siebie dbał jak dotychczas. Przyznaję, że przegrałem parę razy, ale nigdy przed czasem. Nawet podczas mojej najgorszej nocy w życiu, czyli porażki z Bernardem Hopkinsem kiedy sprawił mi lanie, ani przez moment nie byłem zraniony. Ludzie mówią, że jestem szalony bo przeszedłem do dywizji ciężkiej, ale ja marzę o walce z Davidem Haye i dziwię się czemu jeszcze do mnie nie zadzwonił. Dałbym mu możliwość pokazania się w USA, a nasze starcie bez problemu pokazałaby telewizja Showtime, albo HBO.

- Czy po drugiej porażce z Dawsonem rozważałeś przejście na emeryturę?
AT: Już mówiłem, że podczas naszego rewanżu byłem w wyśmienitej formie i nie przegrałem go. Sędziowie punktowali chyba nie ten pojedynek, a on nie trafił mnie ani jednym mocnym ciosem. Sądzę, że zdecydowała polityka, której pełno jest w boksie. Zarówno sędziowie, jak i komentatorzy HBO, nie szanowali mnie. Byłem mistrzem świata przez cztery lata, reprezentowałem swój kraj z dumą, ale oni mają to gdzieś. Zdecydowali, że pora wylansować Chada Dawsona i że on ma mnie upokorzyć i dlatego wszystko zakończyło się tak, a nie inaczej. Oczywiście myślałem o emeryturze, ale gdy później obejrzałem nasz pojedynek z wyłączonym głosem komentatorów, zobaczyłem całkiem inny jego przebieg. Ten prawdziwy.

- A jak wytłumaczysz w takim razie przegraną z Hopkinsem?
AT: To była po prostu paskudna noc w moim wykonaniu, a Bernard był świetny. On jednak wie, że coś było ze mną nie tak wtedy i nigdy nie zgodził się na rewanż. Po prostu wiedział, że za drugim razem zniszczyłbym go. Ja ciągle uważam, że nawet teraz nasz pojedynek byłby wielkim wydarzeniem i z zupełnie innym zakończeniem. Niestety on mnie unika.

- Kto według ciebie jest teraz najlepszym półciężkim na świecie?
AT: Myślę, ze Jean Pascal mistrz WBC, ale po walce z Hopkinsem trochę stracił w moich oczach. No cóż, to chyba jednak nie Pascal wypadł tak źle tej nocy, tylko po prostu Bernard wspiął się kolejny raz na szczyt swoich umiejętności. Wydaje mi się także, że w drugim starciu Dawsona z Pascalem, Chad go zwycięży. Będzie tylko musiał odpowiednio się skupić i trafić z formą.

- A co myślisz o jego decyzji zakończenia długoletniej współpracy z trenerem Eddim Mustafą Muhammedem i zatrudnieniem Emanuela Stewarda?
AT: Myślę, że miał dobrego trenera. Z Chadem jest chyba tak, że za każdym razem gdy przegra, albo źle wypadnie to szuka winnych wokół siebie. Bez wątpienia jest utalentowanym pięściarzem ze wspaniałymi umiejętnościami. Dwa razy był ze mną w ringu i sporo się nauczył. Ale wiecie co? Gdy ja miałem 25- 26 lat, tak jak on wówczas, to który 40-latek by mi wtedy sprostał? Żaden!