BROOK: DAJCIE MI KHANA, A ZŁAMIĘ MU SZCZĘKĘ

Wojciech Czuba, Boxing News

2011-01-10

Wciąż nie wiadomo kto będzie najbliższym przeciwnikiem Amira Khana (24-1, 17 KO) podczas jego kwietniowego występu na wyspach brytyjskich. Pochodzący z Boltonu mistrz świata federacji WBA w kategorii junior półśredniej z pewnością jednak na brak chętnych nie może narzekać. Swojej szansy w potyczce ze srebrnym medalistą olimpijskim upatruje jego rówieśnik i rodak, 24-letni Kell Brook (23-0, 16 KO).

Utalentowany i obiecujący pięściarz z Sheffield, który sieje spustoszenie w kategorii półśredniej, wyrasta bardzo szybko na jedną z największych gwiazd Franka Warrena. Największy promotor na wyspach jest głęboko przekonany o wielkim talencie, który drzemie w jego podopiecznym i bez cienia strachu chciałby go już teraz skonfrontować z Khanem. Swojego entuzjazmu z tego powodu nie kryje sam zainteresowany.

- Jestem tym pomysłem strasznie podekscytowany. Ogromnie bym chciał aby do tego starcia doszło. – Zapewnia Brook.- Mogę się z nim spotkać w umownym limicie, ale z tego co słyszałem, to Amir rozpowiada wszystkim, że chce zdobywać tytuły w różnych kategoriach wagowych i chciałby pojedynku z Floydem Mayweatherem. Według mnie powinien najpierw udowodnić, że jest najlepszy na Wyspach zanim zacznie podbijać świat. A tutaj czekam na niego ja!

W niedługi czas po tym,  jak w prasie ukazała się powyższa propozycja, swojej odpowiedzi udzielił Khan - On (Brook) chce walki ze mną? To śmieszne, zapytajcie go najpierw co z nim zrobiłem na sparingach!

Oczywiście jak można było się spodziewać, wersje obydwu panów odnośnie wspólnych treningów różnią się od siebie dosyć znacząco. ‘Special K’ przedstawia zupełnie inną historię z czasów amatorskich.

- Pamiętam, że punktowałem go z ogromną łatwością. Jeżeli mam być szczery, to skopałem mu tyłek.- Dodaje ze śmiechem Kell.-  Byliśmy wtedy dziećmi i wiadomo, że obydwaj się zmieniliśmy, ale wiem jaki on jest w ringu i on dalej ma ten amatorski styl, czyli uderz i uciekaj. Pod tym względem w ogóle się nie zmienił.

Wcześniej bardzo prawdopodobne wydawało się starcie Brooka z pochodzącym z Filadelfii, również niepokonanym i głodnym sukcesów Mike'em Jonesem (23-0, 18 KO). Jednakże Amerykanin na swojego przeciwnika wybrał starego znajomego Jesusa Soto Karassa (24-5-3, 16 KO), którego już raz pokonał w dosyć kontrowersyjnych okolicznościach. Dlatego też pewny siebie Brytyjczyk, chcąc przetestować swoje umiejętności z kimś ze światowej czołówki, rzuca wyzwanie swojemu sławnemu rodakowi. Posuwa się nawet do brutalnej groźby pod jego adresem.

- Może i Amir ma szybkie ręce i dynamikę, ale jestem przekonany, że nie brakuje mi niczego aby go znokautować. Pewnie wygrałby kilka pierwszych rund, ale w końcu złapał bym go jakimś ciosem. Dajcie mi Khana, a zobaczycie, że złamie mu szczękę!  

Niewątpliwe pojedynek tych dwóch młodych wilków wywołałby ogromne zainteresowanie nie tylko na wyspach. Prawdopodobnie jednak mistrz WBA, który w ostatnim swoim występie stoczył heroiczny 12. rundowy bój z twardym Argentyńczykiem Marcosem Rene Maidaną, na najbliższego oponenta wybierze sobie nieco łatwiejszą ofiarę. A do takich na pewno nie można zaliczyć niebezpiecznego Brooka. Być może jednak, gdy bogaty angielski promotor złoży Khanowi propozycję nie do odrzucenia, czyli taką z wieloma zerami w kontrakcie, ten skusi się i zaryzykuje?