DEVON ALEXANDER: W SILVERDOME WYRÓWNAM RACHUNKI!

Wojciech Czuba, Boxing News

2010-12-23

Już na początku 2011 roku, a dokładniej 29 stycznia, wszystkich kibiców bokserskich czeka nie lada gratka. Będzie nią pojedynek Devona Alexandra (21-0, 13 KO) z Timothym Bradleyem (26-0, 11 KO). Zarówno pochodzący z Saint Louis 23-letni ‘Aleksander Wielki’, jak i jego starszy o 4 lata oponent z Kalifornii są na ringach zawodowych niepokonani i przez wielu ekspertów uznani zostali za najlepszych w swojej dywizji.

Początkowo ten świetnie zapowiadający się pojedynek miał odbyć się w domu Alexandra w Saint Louis. Ostatecznie jednak do starcia dojdzie w Silverdome w Pontiac, które znajduje się niedaleko potężnego Detroit.

- Miejsce naszej walki nie ma dla mnie żadnego znaczenia - stwierdza Devon. - Oczywiście jeżeli walczył bym na własnych śmieciach, to mógłbym liczyć na wsparcie kibiców, ale i tak gdziekolwiek byśmy się nie spotkali to ja zostanę zwycięzcą.

Wcześniej już parokrotnie próbowano doprowadzić do konfrontacji obydwu pięściarzy, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Alexander, który jest czempionem federacji WBC i IBF w junior półśredniej, za wszystko obwinia swojego najbliższego rywala - mistrza WBO.

- To Timothy wykręcał się jak mógł od pojedynku ze mną. Najpierw stwierdził, że jestem nikim w boksie, potem gdy zdobyłem pasy zarzucał mi, że jestem mało popularny. Zauważcie jednak, że to za walkę ze mną zarobi swój pierwszy milion dolców. Jak więc może wygadywać takie bzdury?! - pyta retorycznie oburzony mańkut.

W styczniowym pojedynku pogromca między innymi Juniora Wittera, czy Andriya Kotelnika, zamierza przy okazji pomścić swojego brata.

- Bradley walczył w czasach amatorskich z moim starszym bratem Vaughnem i pokonał go jednym punktem. Dlatego w Silverdome wyrównam z nim rachunki.

Utalentowany Alexander zdaje sobie sprawę z rangi zbliżającej się batalii i wie jak wielkie znaczenie takie pojedynki mają dla sportu i kibiców.

- Wszyscy dookoła krzyczą, że chcą walk z najlepszymi, ale tak naprawdę unikają ich jak mogą. Wszyscy ci ‘mistrzowie’ idą na ilość, a nie na jakość. Chcą zarabiać duże pieniądze, ale przy minimalnym ryzyku. Ja do nich nie należę i chcę w końcu podarować wszystkim fanom tak rzadkie w dzisiejszym sporcie walki unifikacyjne  zapewnia Devon. - To najważniejsze starcie w mojej karierze, bo na zwycięzcę będą czekać w przyszłości pojedynki marzeń!

Trudno się nie zgodzić z tym utalentowanym 23-latkiem. Wszystko wskazuje na to, że końcu po latach nareszcie doczekamy się unifikacji pasów w tej chyba najsilniej obsadzonej kategorii wagowej. Albowiem wielce prawdopodobne jest to, iż styczniowy zwycięzca w następnej kolejce zmierzy się z inną gwiazdą, brytyjskim mistrzem WBA - Amirem Khanem. A potem kto wie, zaledwie jedna kategoria wyżej, czyli dywizja półśrednia, to królestwo Manny'ego Pacquiao i Floyda Mayweathera. Dlatego z pewnością jest o co walczyć gdyż sława, szacunek kibiców i niebotyczne pieniądze są na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko po nie sięgnąć co jednak nie będzie wcale takie proste, ale z całą pewnością warto spróbować.