SNARSKI-CIEŚLAK II, CZYLI EMOCJE ZGODNIE Z OCZEKIWANIAMI

Adam Jarecki, Informacja własna

2010-12-21

Niejednokrotnie czytając komentarze zamieszczane pod newsami dotyczącymi Darka Snarskiego, można było spotkać się z negatywnymi, często wręcz prześmiewczymi uwagami dotyczącymi jego bilansu walk. Przedwczoraj popularny "Snara" pokazał, że nie tylko rekord nie ma znaczenia, ale również wiek. 42-letni weteran dał prawdziwy pokaz boksu, a kibice zgromadzeni w hali Zespołu Szkół Rolniczych mogli oglądać chyba najbardziej widowiskowy pojedynek na polskim podwórku w tym roku. Emocje jakie towarzyszyły ludziom oglądającym walkę ciężko opisać słowami. Były nokdauny, wymiany, techniczny boks, zwroty akcji - to czego oczekuje kibic przychodząc na galę. Tym samym przedwczoraj Darek Snarski pożegnał się z kibicami, a chyba nie mógł sobie wymarzyć lepszego zakończenia długoletniej kariery niż zrewanżowanie się w takim stylu za ostatnią "przegraną" ze "Skorpionem".

Już na ceremonii ważenia mogliśmy być pewni, że dzień później będziemy świadkami ringowej wojny. Zarówno Darek jak i Krzysiek w wywiadach zapewniali o świetnym przygotowaniu, a udowodnili to prezentując świetną sylwetkę na wadze i mieszcząc się bez problemu w limicie wagi lekkiej. Przed pojedynkiem było wiele złej krwi, ciśnienie było wysokie ze względu na werdykt w pierwszym starciu oraz wypowiedzi, które ukazywały się w mediach Zawodnicy groźnie spojrzeli sobie w oczy, a sympatykom boksu, którzy wybierali się na galę pozostało trochę ponad 24 godziny, by zobaczyć ostatnią walkę białostockiego "Gladiatora". Ci, którzy zostali pewnie do teraz żałują. Na hali zgromadziła się rzesza fanów "Snary" oraz przyjezdni kibice Cieślaka. Na 5 minut przed wejściem do ringu na twarzy Snarskiego widać było tylko skupienie. Świadomość, że kończy prawie 30-letnią karierę, mając w pamięci ostatni przekręt z Łomianek oraz ilość zgromadzonych kibiców musiały motywować go wystarczająco. Po wysłuchaniu hymnu zabrzmiał gong rozpoczynający walkę, w której i jeden i drugi miał coś do udowodnienia. Jednak przedwczoraj ponownie to "Snara" był nie do zatrzymania. W wywiadzie po pierwszym pojedynku, zaznaczał, że za poprzednio brakowało mu lewego prostego. W ostatnią niedzielę jego lewy prosty działał koncertowo - zadawany z odpowiednią częstotliwością, precyzyjny, rozbijał akcje przeciwnika, a gdy trzeba było "Snara" szedł na otwartą wojnę. Warto zauważyć, że tym razem Cieślak był aktywniejszy niż ostatnio, a jego ciosy w każdej chwili mogły zrobić krzywdę gospodarzowi. Co chwila z trybuny sympatyków Cieślaka dobiegało głośne "Skorpion, Skorpion!", które szybko było zagłuszane przez kibiców z Białegostoku. Wydawać się mogło, że po dwóch nokdaunach i wyraźnej przewadze nic nie odbierze już Dariuszowi zwycięstwa. Tylko nokaut mógł zmienić obraz walki na korzyść Cieślaka i o mało mu się to nie udało... Po raz ostatni zabrzmiał gong rozpoczynający rundę, a wyczerpani zawodnicy zostawili w ringu wszystko. W drugiej połowie rundy "Skorpion" wystrzelił potężnym prawym, który zamroczył "Snarę". Gospodarz zafundował kibicom nie lada dreszczowiec przyjmując serię bomb od 17 lat młodszego oponenta.. Snara niesiony niesamowitym dopingiem przetrwał kawalkadę ciosów dzięki swojemu doświadczeniu i udowodnił, że jego ringowy przydomek "Gladiator" w pełni mu się należy. Sędziowie wskazali jednogłośnie na Darka Snarskiego w stosunku 118-109, 118-109 i 118-110.

Po gali odbył się bankiet, z okazji zakończenia kariery oraz wielkiego zwycięstwa. Gdy na sali pojawił się Snarski wszyscy zebrani powstali i oklaskom nie było końca, co było chyba najlepszą rekompensatą za szereg niepowodzeń w całej karierze, za które często nie można winić "Snary". Było głośne "Sto lat", tort, oraz przemówienie, którym Pan Darek podziękował wszystkim, którzy przez całą karierę go wspierali i zaznaczył, że boks to całe jego życie. Tak zakończyła się kariera jednego z najbardziej zmarnowanych oraz niedocenianych talentów ostatnich lat.

Kariera Darka Snarskiego była z pewnością bardzo ciężka i pechowa. Niejednokrotnie oszukiwano go, aby zarobić na chleb musiał brać walki w krótkich odstępach czasu, nie mając zaplecza oraz dobrego promotora, choć talentu nie można było mu odmówić. Jednak większość kibiców zaczęła go doceniać zdecydowanie za późno, bo 2 miesiące temu po gali w Łomiankach, gdy został okradziony ze zwycięstwa w walce z Cieślakiem. W ostatnią niedzielę obaj dali niesamowite widowisko, po którym każdy kibic powinien wiedzieć, że rekord "Snary" jest wart więcej, niż bilans niejednego niepokonanego zawodnika. Jednak teraz jest najwłaściwszy moment by oficjalnie w ringu już nigdy się nie pojawić. Teraz "Snara" zajmie się promotorką prowadząc grupę Boxing Production, a do tego jest współwłaścicielem klubu bilardowego "Formoza" w Białymstoku. Panu Darkowi życzymy powodzenia w nowym rozdziale swojego życia, a za emocje, których dostarczył nam w niedzielę oraz w innych walkach możemy tylko powiedzieć - "dziękujemy!"