'WŚCIEKŁY BYK' ZŁAMAŁ PINZONA!

Leszek Dudek, Informacja własna

2010-12-05

Prawdziwy thriller zgotował swoim fanom Paweł Wolak (28-1, 18 KO). Po nienajlepszej pierwszej rundzie, w której polski pięściarz przyjął bardzo dużo silnych podbródkowych od szybszego Jose Pinzona (18-2-1, 12 KO), nastąpiła jeszcze gorsza druga odsłona. Atakujący Wolak nadział się na mocny cios Meksykanina i padł na deski. "Wściekły Byk" wstał bardzo szybko, ale nie ulegało wątpliwości, że odczuł to uderzenie. Rozsądek nakazywał klincz i ostrożność w defensywie, ale Wolak dał się ponieść emocjom i wdał się w ostrą wymianę, w której przyjmował kolejne mocne ciosy. Polak zdawał się być zraniony, ale kontynuował atak aż do gongu.

Od trzeciej rundy wszystko wyglądało już znacznie lepiej. Pinzon nie wytrzymał tempa i zaczął słabnąć, a Wolak nie przestawał nacierać. "Wściekły Byk" wygrał to i następne starcie, a w końcówce piątej odsłony przełamał zmęczonego rywala. Meksykanin dotrwał do gongu, ale jasne stało się, że Polak nie odpuści i w końcu go dopadnie. Nie udało się to w rundzie szóstej, choć nokaut przez cały czas wisiał w powietrzu. Wolak parł przed siebie i zasypywał Pinzona ciosami sierpowymi z obydwu rąk. Pojedynek zakończył się w siódmej odsłonie, kiedy Meksykanin przyjął potężny prawy sierpowy, po którym upadłby na deski, gdyby nie przytrzymał się przeciwnika. Sędzia Jack Reiss był jednak bardzo blisko i widząc odpływającego "Barretasa", postanowił wkroczyć i przerwać walkę. Decyzja może wydawać się nieco przedwczesna, ale Pinzon stawał się coraz bardziej bezradny i ringowy zapewne oszczędził mu wielu mocnych ciosów.