TU POLEJE SIĘ KREW!

Wojciech Czuba, Boxing News

2010-11-27

Tych dwóch facetów jest zawsze gwarancją ringowych emocji. Zarówno 33-letni Carl Froch (26-1, 20 KO), jak i młodszy od niego o 3 lata Arthur Abraham (31-1, 25 KO) doskonale wiedzą po co wchodzi się do ringu. Dotychczas stoczyli wiele porywających i dramatycznych pojedynków, które nawet na najbardziej wybrednych kibicach musiały wywrzeć ogromne wrażenie. Czy dzisiaj w Hartwall Arena w Helsinkach zrobią to po raz kolejny? Wszystko wskazuje na to, że tak.

Oto co do powiedzenia przed dzisiejszym starciem miał mający polskie korzenie Froch. Noszący przydomek "Kobra z Notthingham" zawodnik nie ma wątpliwości kto zdobędzie mistrzowski pas federacji WBC w wadze super średniej.

- Zamierzam trzymać się cały czas ustalonego planu walki. Zobaczycie jak Abraham będzie zaskoczony moją ruchliwością i siłą ciosu. Z pewnością będę używał także mojego fantastycznego lewego prostego – zapewnia Carl. - Jestem wspaniale przygotowany i zdeterminowany jak nigdy wcześniej. Doskonale wiem co muszę zrobić, aby go pokonać, zresztą pokazał to już wcześniej Andre Dirrell. Zapewniam was, że to będzie wspaniała walka dwóch wspaniałych wojowników, ale to ja będę zwycięzcą!

Niewątpliwie obdarzony doskonałymi warunkami fizycznymi pięściarz z wysp, będzie dla wolniejszego i niższego Abrahama trudnym orzechem do zgryzienia. Jednakże urodzony w Armenii "Król Arthur" słynie z ogromnej siły ciosu i nieustępliwości. Często rozstrzygał swoje walki w końcowych rundach lub pojedynczymi ciosami, które niczym bomby eksplodowały na głowach przeciwników zmuszając ich do kapitulacji.

Niezwykły hart ducha pokazał w 2006 roku, boksując z Edisonem Mirandą w obronie pasa IBF w wadze średniej. Abraham walczył wówczas ze złamaną szczęką i podczas walki stracił około litra krwi. Po pojedynku spędził tydzień w szpitalu, a znany niemiecki chirurg profesor Hell, aby złożyć połamaną kość żuchwy użył dwóch tytanowych blaszek i 22 śrub. Po tamtym horrorze zamieszkały w Berlinie bokser nie obawia się niczego ze strony Carla.

- W naszej pierwszej walce z Mirandą przeżyłem piekło. Dławiłem się własną krwią, a ból był nie do opisania. Kilkakrotnie sędzia chciał przerwać walkę, ale na szczęście dotrwałem do końca i zwyciężyłem. Czy jestem twardy? Na pewno jestem zawzięty i nigdy nie tracę nadziei. Dlatego cóż takiego może mi zrobić Froch? To niech lepiej on uważa na moje pięści, bo najcięższa walka jaką stoczył w swojej karierze będzie właśnie dzisiaj!

Promotor Anglika, Mick Hennessy, zapewnia, że będzie to "walka dekady". W podobnym tonie wypowiada się opiekun Arthura, Kalle Sauerland, stwierdzając iż zobaczymy "wspaniałą wojnę". Pozostaje więc tylko poczekać kilka godzin i obejrzeć ją na własne oczy. Panie i panowie - tu poleje się krew!