BUTE WCIĄŻ RZĄDZI

Redakcja, Informacja własna

2010-10-16

Przez pierwsze cztery rundy Jesse Brinkley (35-6, 22 KO) narzucił Lucianowi Bute (27-0, 22 KO) taktyczną walkę, ale wszystko się skończyło, gdy Rumun w końcu przycelował swoim potwornym lewy na wątrobę w rundzie piątej. Pretendent był liczony do ośmiu i od tego momentu szło mu już tylko gorzej.

Mistrz świata federacji IBF kategorii super średniej podkręcał tempo i zyskiwał coraz wyraźniejszą przewagę. Wychodząc na ósmą rundę Brinkley miał już rozcięty łuk brwiowy, schodził nisko głową, a Lucian zaczął kąsać swoim firmowym lewym podbródkiem. Takim właśnie ciosem jeszcze w ósmej odsłonie posłał challengera po raz drugi na matę, a w dziewiątej kolejny podbródkowy odciął zupełnie Jesse'ego od prądu. Znokautowany Brinkley leżał na deskach, a mistrz mógł świętować kolejne zwycięstwo przed czasem. Przy okazji warto zaznaczyć, że była to już dla niego szósta udana obrona pasa IBF.