WYWIAD. ŁUKASZ RUSIEWICZ

Adam Jarecki, Informacja własna

2010-09-28

Przedstawiamy wywiad z jednym z najtwardszych journeymanów wagi cruiser - Łukaszem Rusiewiczem (8-9, 1 KO). Rozmowa o początkach jego kariery, przejściu na zawodostwo, oszustwach w walce z Romanem Kracikiem, klubie w którym jest trenerem i nie tylko. Miłego czytania!

Adam Jarecki: Jak trafiłeś na salę treningową?
Łukasz Rusiewicz: W roku 1992 wraz z trzema kolegami z osiedla postanowiliśmy spróbować swoich sił w boksie, więc zapisaliśmy się na treningi. Z tamtej czwórki jako jedyny związałem się z tym sportem na dłużej.

AJ: Możesz przybliżyć kibicom swoje największe osiągnięcia amatorskie?
ŁR: Moja waga była bardzo mocno obsadzona zatem moje osiągnięcia nie były jakieś przytłaczające, byłem Mistrzem Polski Młodzików, miałem brąz w Pucharze Polski Juniorów w 1997 - parę medali zdobyłem.

AJ: Jakie były okoliczności przejścia na zawodostwo?
ŁR: W boksie amatorskim często spory wpływ na przebieg walki mieli sędziowie ringowi - przeszkadzali w walce, co chwilę zwracali uwagę - nie odpowiadało mi to. Kolega z Płocka mojego trenera Tomka Janowicza w roku 2002 założył grupę Ambra Olimp Płock, a mój trener polecił moją osobę i tak przeszedłem na zawodostwo. Grupa po jakimś czasie się rozpadła i do dziś nie posiadam żadnego oficjalnego kontraktu z żadnym promotorem. Mam jedynie słowny układ z grupą Team Siemion i jedynie oni są mi w tej chwili w stanie zaoferować jakieś walki.

AJ: Pierwszym poważnym testem na zawodowym ringu była walka z zeszłorocznym przeciwnikiem Pawła Kołodzieja - Romanem Kracikiem, który zresztą " urwał " mu parę rund. Doszło do kontrowersji, ponieważ mimo, że przeważałeś to zwycięzcą został Czech. Podobna sytuacja miała miejsce w rewanżu. Możesz się ustosunkować do tych werdyktów?
ŁR: Na pewno nie czuję się przegranym. Przeboksowałem z nim za jednym i za drugim razem dziesięć rund i w moim odczuciu prowadziłem. W jednym z tych starć byłem nawet liczony w ostatniej rundzie po ciosie, którego nawet nie było! Co ciekawe obie te walki były walkami wieczoru.

AJ: Walczyłeś z czołówką wagi cruiser: Frenkelem, Liciną, Hidem, weteranem takim jak Wojtek Bartnik, prospektami takimi jak Czakijew czy Głowacki. Ty - który nie masz oficjalnego promotora, profesjonalnych warunków do przygotowań, często dowiadywałeś się o walce na pare dni przed nią - czy w takim zawodniku jest wola zwycięstwa?
ŁR: Co do profesjonalnych warunków  to po części się nie zgodzę - miasto w którym trenuję czyli Starogard Gdański oferuje nam coraz lepsze warunki do treningu. Mamy pełne wyposażenie - worki, ring, są dwie salki - dzięki temu mogę trenować. Moim głównym problemem jest zbijanie wagi, minimum pięć kilo. O większości moich walk dowiadywałem się 4-5 dni przed galą i musiałem szybko robić wagę. Choć tak jak np. z Czakijewem o walce wiedziałem ok. półtorej miesiąca wcześniej, więc mogłem się spokojnie przygotować, jednak wiadomo - Czakijew bardzo mocno bije na korpus, jest mistrzem olimpijskim, a ja do tego nie miałem zbyt wielkiego doświadczenia z zawodnikami leworęcznymi. Walczyłem jedynie z Bartnikiem, ale wszyscy wiemy jak on boksuje - bazuje na swoich patentach, unika walki, ciężko z kimś takim boksować. Z Głowackim również miałem dużo czasu, żeby się odpowiednio wytrenować, jednak wtedy zbijałem ok dziesięciu kilo i w walce zabrakło mocy. Z Hidem była o tyle ciekawa sytuacja, że o walce dowiedziałem się 4 dni przed, a 2 dni przed dostałem potwierdzenie! Na walkę musieliśmy dojechać 200 kilometrów z miejsca w którym mieliśmy nocleg i do tego okazało się, że nie będzie ważenia przeciwników, a ja w te cztery dni zrobiłem wagę, to było trochę nie fair.

AJ: Często wspomagasz zawodników jako sparingpartner?
ŁR: Z zagranicznych zawodników to pomagałem Herbie Hidowi, jednak częściej współpracuję z zawodnikami z Knockout Promotion, miałem wkład w przygotowania Tomka Hutkowskiego do jego ostatniej walki. Często sparuję również z Pawłem Kołodziejem. Jest to dobry trening, a zarazem możliwość zarobienia pieniędzy.

AJ: Po forach krążyła kiedyś plotka, że dostałeś propozycję walki z Łukaszem Janikiem. Czy to prawda?
ŁR: Nic o tym nie wiem, słyszałem kiedyś, że ktoś o tym pisał, ale to kłamstwo.

AJ: Najbliższe plany na przyszłość Łukasza Rusiewicza? Planowane są jakieś pojedynki?
ŁR: Można powiedzieć, że jakieś negocjacje trwają, ale póki co do finalizacji ich daleko.

AJ: Jesteś zarówno zawodnikiem jak i trenerem w klubie KS Wierzyca Starogard Gdański, jak prosperuje klub?
ŁR: Jest paru dobrych chłopaków, ale wiadomo jaki jest to wiek - do klubu przyjdzie dziesięciu, a jeden zostanie (śmiech). Mamy np. Mistrza Polski Juniorów w wadze ciężkiej. Mamy swojego sponsora, Polmed, który w dużym stopniu nas wspiera. Miasto również stara się nam pomagać i wszystko zmierza w dobrym kierunku, oby tylko młodzież chciała trenować.

AJ: Dziękuję serdecznie za wywiad.
ŁR: Dziękuję i pozdrawiam.