NIEKOŃCZĄCA SIĘ OPOWIEŚĆ EVANDERA HOLYFIELDA

Wojciech Czuba, Boxing News

2010-09-25

Żyjąca legenda boksu, Evander Holyfield (43-10-2, 28 KO), swoimi sukcesami sportowymi spokojnie mógłby obdzielić kilku innych pięściarzy. Ten prawie już 48-letni bokser to między innymi brązowy medalista olimpijski z 1984 roku w Los Angeles, niekwestionowany dominator wagi junior ciężkiej, w której wywalczył wszystkie najważniejsze pasy, a także 4-krotny mistrz świata królewskiej kategorii.

Mimo iż wielu ludzi twierdzi, że "The Real Deal" najlepsze lata ma już dawno za sobą, ten nie traci wiary w zdobycie po raz kolejny tytułu mistrzowskiego. Wcześniej jednak, aby nie rdzewieć, pochodzący z Alabamy pięściarz 5 listopada skrzyżuje rękawice z przeciętnym Shermanem Williamsem (34-11-2, 19 KO) na ringu w Joe Louis Arena w Detroit. Stawką pojedynku będzie należący do Holyfielda pas federacji WBF, który wywalczył pokonując w ostatnim występie Francoisa Bothę. Co o swoim najbliższym przeciwniku sądzi Evander?

- Po prostu nie chcę siedzieć bezczynnie i czekać - stwierdza Holyfield. - Wiem, że to nie jest wymagający oponent, ale dzięki temu jestem ciągle w ruchu i utrzymuję ciało w wysokiej formie. Na poważnych przeciwników przyjdzie czas później.

Posiadacz słynnego na całym świecie odgryzionego przez Mike’a Tysona ucha, wierzy, że już niedługo dostanie taką szansę.

- Bóg powiedział: "Proście, a będzie wam dane", będę więc walczył z kimkolwiek do czasu aż nie dostanę któregoś z mistrzów, mam tutaj na myśli braci Kliczko albo Davida Haye. Niestety, na razie oni mają już zakontraktowane pojedynki, dlatego muszę uzbroić się w cierpliwość i spokojnie poczekać. Co wcale nie znaczy, że mam czekać bezczynnie - dodaje Evander.

Co natomiast sądzi człowiek, który w ostatnich 25 latach wchodził do ringu z największymi nazwiskami tego sportu, o licznie pojawiających się negatywnych opiniach na swój temat?

- Nigdy nie przejmowałem się tym co gadają inni. Niech lepiej w końcu zapomną o moim wieku i przestaną się tak strasznie martwić o moją przyszłość. Spójrzcie na mnie, ciągle mam wysportowane i sprawne ciało, a kondycji zazdroszczą mi młodzi zawodnicy zaczynający dopiero swoje kariery - zapewnia ‘Holy’. - Zresztą, aby robić ciągle to co ja przez tyle już lat z ciągle takim samym zapałem, trzeba mieć w sobie prawdziwy ogień. Ale przecież boks nie jest dla każdego - dodaje z uśmiechem żyjąca i wciąż nie poddająca się legenda szermierki na pięści.