60 SEKUND Z VIVIANEM HARRISEM

Wojciech Czuba, Boxing News

2010-09-18

Szybki wywiad z byłym mistrzem świata Vivianem Harrisem (29-4-1, 19 KO), który już dzisiaj w nocy wejdzie do ringu z niebezpiecznym i głodnym sukcesów mańkutem, 23- letnim Victorem Ortizem (27-2-1, 21 KO). Czy doświadczony Vivian, czołowy pięściarz kategorii junior półśredniej na świecie, będzie w stanie odprawić z kwitkiem młodego wilka Ortiza? Zobaczymy - tymczasem poniżej przedstawiamy wywiad, który pozwoli poznać lepiej tego sympatycznego zawodnika z Gujany.

- Wiek rozpoczęcia treningów bokserskich?

Vivian Harris: Miałem wtedy 11, albo 12 lat.

- Pierwsze bokserskie wspomnienie?
VH: Na początku nie chciałem trenować boksu, tylko piłkę nożną. Jednakże po jakimś czasie poszedłem na salę treningową i zacząłem przygotowywać się do jakiś zawodów. Wygrałem je i pamiętam, że na drugi dzień napisali o tym w gazetach. Nigdy nie zapomnę tego wspaniałego uczucia, gdy o sobie wtedy czytałem.

- Co cię motywuje?
VH: Moja wspaniała rodzina, o którą muszę zadbać, czyli moja żona, dzieci, no i oczywiście ja sam.

- Najlepszy pięściarz wszech czasów?

VH: Zdecydowanie mój brat Wayne Harris (były pretendent do tytułu mistrzowskiego w wadze średniej), a także Felix ‘Tito’ Trinidad, a z dalekiej przeszłości to na przykład Ray Robinson i Joe Louis.

- Najlepsza walka, którą widziałeś?

VH: Robinson vs Jake LaMota VI. Uwielbiam oglądać Robinsona w tym pojedynku, był świetnym technikiem i niezwykle mądrym pięściarzem.

- Twoja walka marzeń?
VH: Chciałbym zobaczyć starcie Mike’a Tysona z Muhammadem Ali. Myślę, że Ali powinien wygrać, bo oprócz tego, że świetnie boksował, to jeszcze potrafił przyjąć bez zmrużenia oka potężne bomby.  

- Co jest najtrudniejsze w byciu bokserem?
VH: Szkoda, że nie ma w boksie zawodowym organizacji, która pomagałaby pięściarzom. Często bywa tak, że oprócz walki na ringu wielu z nas musi jeszcze walczyć z nieuczciwymi promotorami o swoje prawa i pieniądze.

- Najtrudniejszy przeciwnik?
VH: Kiedy zmieniłem wagę i walczyłem z zawodnikiem z Meksyku z Jose Juarezem. Tak, to był mój najtrudniejszy oponent. Ciężkie chwile miałem również podczas walki z Carlosem Maussa, kiedy to straciłem mistrzowski pas.

- Kiedy ostatni raz płakałeś?
VH: Gdy urodził się mój syn.

- Co zmieniłbyś w boksie?
VH: Chciałbym, żeby powstała organizacja bokserska, coś na wzór organizacji w futbolu, albo w koszykówce. Pozwólmy bokserom grać w tym biznesie pierwsze skrzypce i zarabiać uczciwe pieniądze, a nie promotorom. Oni mogą dostawać pieniądze, ale nie z naszych kontraktów. Przecież to my wchodzimy do ringu i odwalamy brudną robotę, więc coś się nam za to należy.

- Czego słuchasz?
VH: Biggie Smalls, 50 Cent, Eminem, reggae, a także kocham muzykę country. Kiedy kończę trening i wracam do domu, lubię posłuchać country i pooglądać teledyski.

- Ostatnia książka nie związana z boksem jaką przeczytałeś?

VH: Przeglądam czasem jakieś magazyny i przyznaję szczerze, że nie czytam zbyt dużo.

- Ulubiony film?
VH: Lubię filmy o mafii i gangsterach.

- Kto zagrałby ciebie w twoim filmie biograficznym?
VH: Will Smith, albo Robert De Niro.

- Jakim autem jeździsz?

VH: Range Roverem.

- Twój ulubiony posiłek gdy nie trenujesz?

VH: Lubię makaron z kurczakiem w sosie curry.

- Czym byś się zajmował gdybyś nie był bokserem?

VH: Gdybym nie był bokserem, zostałbym pewnie prawnikiem, albo lekarzem. Mógłbym też pracować gdzieś, gdzie mógłbym pomagać dzieciakom.

- Jakie inne sporty oprócz boksu lubisz oglądać?
VH: Uwielbiam piłkę nożną. Piłka i boks to moje pasje.
    
- Twoi najlepsi bokserscy przyjaciele?
VH: Mój trener Delen Parsley.

- Jakie cztery znane osobistości zaprosiłbyś na kolację?
VH: Jay Z, Mavado, mojego przyjaciela Shane Mosleya, a także mojego menadżera Grega Leona.

- Powiedz nam coś, czego nikt o tobie nie wie?
VH: Nie mogę (śmiech). Jeżeli ci zdradzę wszystkie moje tajemnice, będziesz o mnie wiedział za dużo.