DUŻA WALKA W MARCU

Tomasz Kalemba, sport.onet.pl, fot. Mike Gladysz

2010-08-24

Tomasz Kalemba z portalu onet.pl, przeprowadził ciekawy wywiad z naszym Tomaszem Adamkiem (42-1, 27 KO), który podkreśla, że bez podjęcia ryzyka, nie ma szans na sukcesy.

- Różnica w warunkach fizycznych pana i Michaela Granta była bardzo widoczna. Czy mimo wszystko spodziewał się pan aż tak ciężkiej przeprawy z tym zawodnikiem?
Tomasz Adamek: Oczywiście, że spodziewałem się bardzo ciężkiej walki. Od trzech lat trenuje on z Eddie Mustafą Muhammadem. Zresztą mój trener Roger Bloodworth mówił, że będzie to ciężka przeprawa i tak właśnie było. Kiedy tylko chciałem wejść do półdystansu i zadać kilka ciosów, Grant zaraz kładł się na mnie swoimi grabiami. Byłem jednak przygotowany na walkę w takim właśnie stylu  z wielkim, bo dwumetrowym, facetem.

TOMASZ ADAMEK - SERWIS SPECJALNY, WYWIADY, VIDEO, ZDJĘCIA, INNE >>

- Czy któryś z ciosów dał się panu mocno we znaki? Miał pan może jakiś moment kryzysu?
TA: Właściwie trochę problemów miałem po ciosie w szóstej rundzie. Odczułem go i nogi lekko mi się zachwiały. To jest jednak ciężka waga, a Grant na 50 zawodowych walk ma 34 wygrane przez nokaut. To samo mówi za siebie. Wchodząc do ringu była ta świadomość, że facet potrafi mocno bić, ale na takie ciosy trzeba być przygotowanym. Moja szczęka jest jednak twarda i wytrzymałem takie uderzenie.

- Twarda szczęka to jeszcze nie jest argument w wadze ciężkiej. W niej trzeba mieć mocne, kończące uderzenie, a takiego na razie pan nie ma. Zresztą zaraz po walce z Grantem amerykańscy dziennikarze, którzy tak pana wcześniej chwalili, stwierdzili, że nie ma pan szans na walkę o mistrzostwo świata. Co sądzi pan o ich opinii?
TA: Z dziennikarzami w Stanach Zjednoczonych jest tak, jak z dziennikarzami w Polsce. Są fachowcy, którzy znają się na rzeczy, ale są też tacy, którzy podają się za wielkich znawców boksu. Być może to ich opinie są przytaczane u nas w Polsce. Ja akurat po tej walce słyszałem zupełnie co innego. Jeden z cenionych ekspertów w USA mówił, że rozmawiał z innymi fachowcami, którzy byli zachwyceni moją postawą w ringu podczas tej walki. Bardzo podobało im się taktyczne rozegranie walki przeze mnie. Ich zdaniem zachowywałem się bardzo mądrze i przez to poradziłem się ze zdecydowanie wyższym ode mnie facetem. Nie usłyszałem słowa krytyki. Oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania. Nie mam nic przeciwko temu. Wygląda zatem na to, że swoją wartość znów będę musiał udowadniać w kolejnej walce. Ale jeżeli wygram walkę o mistrzostwo świata, wtedy znów wszyscy będą pochlebnie wypowiadać się na temat moich umiejętności.

- Kiedy zatem ewentualna walka o mistrzostwo świata, do której przybliżył się pan po pokonaniu Granta?
TA: O mistrzowski pas chcę walczyć w przyszłym roku. Jesteśmy już bardzo blisko takiej walki. Trzeba podjąć ryzyko, ale taki jest sport. Chcesz być najlepszy, musisz ryzykować. Tak samo było w poprzednich kategoriach, w których walczyłem.

- W starciu z Grantem pokazał pan, że z wysokimi bokserami można skutecznie powalczyć. Udowodnił pan też, że wygrywać można, nie mając nokautującego uderzenia w wadze ciężkiej. Dzięki unikom i znakomitej pracy nóg też można wiele zdziałać. Wygląda na to, że niski bokser znów może liczyć się w wadze ciężkiej.
TA: Rzeczywiście. Ale kiedyś nokautującego uderzenia nie miał Evander Holyfield. Też nie należał do wielkoludów, a mimo to był mistrzem świata. Zresztą takich pięściarzy było wielu. Muhammad Ali wygrał wiele walk przez nokaut, ale nie dlatego, że miał nokautujący cios, a dlatego, że bił bardzo dużo. Do tego świetnie pracował na nogach. Domyślam się, że kibice w Polsce i na świecie, chcieliby znów zobaczyć w ringu kogoś, kto powalałby rywali jak Mike Tyson. Nie przejmuję się jednak tym i robię swoje. Ale jeżeli dobrze trafię przeciwnika w wadze ciężkiej, to też mogę go przewrócić.

- Teraz rozumiem chwila odpoczynku. Jak zatem będą wyglądały najbliższe tygodnie?
TA: Na pewno teraz będziemy czekać na to, jakie dostaniemy propozycje od telewizji. Już wiemy, że HBO planuje wielkie walki na początku przyszłego roku. Wszystko zatem wskazuje na to, że ewentualna walka o mistrzostwo świata mogłaby się odbyć w marcu. Tak jak mówiłem wcześniej, na pewno stoczę listopadzie lub grudniu jeszcze jedną walkę. Teraz pewnie trochę odpocznę i więcej czasu poświęcę rodzinie. Być może we wrześniu wybiorę się do Polski na kilka dni, żeby odwiedzić mamę.

Rozmawiał Tomasz Kalemba, sport.onet.pl