ADAMEK O KLICZKACH I GRANCIE

Robert Małolepszy, Polska The Times, fot. Mike Gladysz

2010-08-16

Tomasz Adamek (41-1, 27 KO), najlepszy polski pięściarz wagi ciężkiej, w rozmowie z Robertem Małolepszym z Polska The Times, poruszył temat oferty Władimira Kliczko. Nie mogło też zabraknąć pytań o nadchodzącą walkę z Michaelem Grantem. Zapraszamy na najciekawsze fragmenty wywiadu.

- Witalij Kliczko w ostatnich wywiadach często wspominał, że kilka razy proponował Pańskiemu obozowi walkę o tytuł mistrza świata, ale nie byliście zainteresowani.
Tomasz Adamek: Nie chcę się brzydko wyrażać, powiem więc tylko, że Kliczko gada głupoty. Poważną propozycję to ja od nich miałem, ale dwa lata temu, gdy jeszcze nawet nie byłem pełnoprawnym bokserem wagi ciężkiej. Chcieli, żebym się bił z Władymirem, gdy padła im walka z Davidem Hayem. Propozycja przyszła trzy i pół tygodnia przed pojedynkiem. Wszystkie późniejsze rozmowy to były gadki o pogodzie w New Jersey. W boksie propozycja walki to musi być na piśmie. Takiej nie było.

- A będzie? Jest Pan numerem jeden wśród pretendentów federacji WBO. Władymir Kliczko prędzej czy później będzie musiał się z Panem zmierzyć?
TA: W zawodowym boksie można być dwa lata na pierwszym miejscu w rankingu i nie dostać walki. W tym biznesie oprócz klasy sportowej liczy się też polityka. Jak HBO będzie chciało tej walki, wyłoży kasę, to pewnie się będziemy bili.

- Jedyny Pański pogromca Chad "Bad" Dawson po tym, jak w ostatnią sobotę przegrał niespodziewanie walkę z Jeanem Pascalem, zaczął przebąkiwać o przejściu do wagi ciężkiej i rewanżu z Panem.
TA: Mogę się bić z Dawsonem, Kliczką czy Davidem Haye. Warunek jest jeden - telewizja będzie chciała to pokazać i zapłacić duże pieniądze. Takie są zasady zawodowego boksu.

- W sobotę stoczy Pan walkę z Michaelem Grantem, która może otworzyć Panu drogę do starcia o pas mistrza świata wagi ciężkiej.
TA: Przed każdą moją walką w wadze ciężkiej tak mówicie i piszecie. Jeśli więc chciałeś zapytać, czy czuję większy stres, to nie. Jest jak zwykle. Właśnie skończyłem ciężką robotę. Czekają mnie już tylko dwa lekkie treningi, a późnej luz.

- Michael Grant to wielki chłop (201 cm/118 kg wagi). Z takim dryblasem jeszcze Pan nie walczył. Gołota to był rozmiar XL, Grant XXL. Nie boi się Pan?
TA: Boję się zawsze, bo to jest boks. Ale nie boję się bardziej niż zwykle. Boks to jest taki sport, w którym waga i wzrost to nie wszystko. Już chyba pokazałem, że szybkość i spryt są równie ważne, a może ważniejsze. Grant może mieć i 2,5 metra wzrostu, młot zamiast pięści i stal zamiast mięśni. Musi mnie jednak trafić. A na to mu nie pozwolę.

- Jakie atuty ma Grant?
TA: Poza tym, że jest duży i silny, ma też mocny cios z prawej ręki. Przekonał się o tym choćby Gołota. Ale ja nie dam się trafić. Będę w ringu tańczył

- Dlaczego Gołota przegrał z Grantem. Rozmawiał Pan z nim kiedyś na ten temat w czasach, gdy się jeszcze kumplowaliście?
TA: Dobrze wiesz, że z Andrzejem o boksie to się ciężko gada. Poddał się i tyle. Mnie też już znacie. Ja na pewno się nie poddam. A jak Bóg da, Grant dobrze się ustawi, to go znokautuję.

Rozmawiał Robert Małolepszy.