CUNNINGHAM: SAUERLAND DBA O SWOICH

Redakcja, RTL

2010-08-05

Zapraszamy na drugą część wywiadu z mistrzem federacji IBF kategorii cruiser, Steve'em Cunninghamem (23-2, 12 KO).

- Od niedawna jesteś zawodnikiem Sauerlanda. Ostatnio na ten temat wypowiedziałeś się tak: "to jest ryzykowne, ale mądre"
Steve Cunningham: U boksera jest tak, że podpisujesz kontrakt z promotorem, ale tak naprawdę za nim stoi firma. Firma z adwokatami i tym podobne, bokser sam w sobie też jest jak firma. Dostaje się wtedy tyle papierów, których w ogóle się nie rozumie. Po dziesięciu latach w branży niektórych pojęć do dziś w kontraktach nie znam i pytam się co to ma być. Na końcu zadaję sobie pytanie, czy cele, które ma promotor są celami pięściarza. A u Sauerlanda widzę dużą przyszłość.

- Dlaczego?

SC: Oni dostali pięściarza, który jest w swoim najlepszym okresie, a ja w zamian jestem w grupie, która ma mnóstwo kibiców, gal i dobry kontrakt z telewizją. Również bardzo mnie zaskoczyło jak Sauerland podszedł do mojej osoby, z dużym szacunkiem.

- Jak w USA było komentowane Twoje przejście do Niemiec?
SC: Nikt źle na ten temat nie pisał. Sauerland ma dobrą renomę w Stanach Zjednoczonych. Zobacz na przykład na moją walkę z Huckem w 2007 roku, kiedy go pokonałem. Ja od tamtej pory walczyłem dwa razy, Marco Huck osiem. Widzisz różnice? Sauerland dba o swoich pięściarzy.

- Co podoba Ci się w Niemczech w środowisku bokserskim?
SC: Szacunek kibiców. W USA jest tylko jedna duża telewizja, która pokazuje pięściarzy - De La Hoya, Mayweather, Mosley, Hopkins - i to tyle. Waga junior ciężka ma za oceanem złą renomę. "Walczysz w cruiser? A co to jest?" - pytają się ciebie! Tu, w Niemczech jest inaczej, nikt nie patrzy na kategorie. Jesteś dobry, walczysz z sercem, to masz kibiców.

- Dość rozważna wypowiedz jak na boksera.
SC: W pierwszej kolejności jestem katolikiem. Wiadomo, jestem czarny, pochodzę z Filadelfii i zawsze  jestem narażony z góry na gorszą opinię. Świat widzi czarnego człowieka, to na myśl przychodzi mu hip-hop, złoto itp, a to tylko mały procent z nas. Chcę pokazać światu, że czarni to dobrzy ludzie.

- Czy jesteśmy w nowej erze boksu, gdzie pyskacze schodzą na drugi plan, a na pierwszym planie pojawiają się tacy dżentelmeni jak Kliczko?
SC: Nie wiem czy to nowa era. Rozumiem i tą drugą stronę, która inaczej się wypowiada. Ja przed walką nie używam "Trash-Talking" bo nie potrzebuję tego. Moje pięści robią  "Trash-Talking" na ringu. Ale spójrzmy na Floyda Mayweathera, ten to ma z tym problemy, lecz różnica jest taka, że jak on coś powie, to w ringu też to udowadnia. Tak naprawdę to duża cześć w ten sposób chce naśladować Muhammada Ali (śmiech). Ali w tym kierunku dużo spieprzył. Ali jest tylko jeden, a naśladowców ma przynajmniej stu.

- Tak z ręką na sercu, z kim chciałbyś boksować?
SC: Hmm (krótka przerwa). Chciałbym jeszcze kiedyś zmierzyć się z jednym z braci Kliczko. To byłoby super.

- Ci chłopcy są wielcy!
SC: (śmiech) To jest ten problem - ich wielkość i w jaki sposób ją wykorzystują. Walczą bardzo inteligentnie, wykorzystują swój zasięg i doświadczenie. Lecz dla mnie to byłoby wyzwanie życia, jak przebić się przez ich obronę.