ALEKSIEJEW: PORADZĘ SOBIE Z TĄ PORAŻKĄ

Przemysław Osiak, news.sportbox.ru

2010-07-20

W sobotni wieczór w niemieckim Schwerinie Aleksander Aleksiejew (19-2, 17 KO) przegrał przez nokaut w drugiej rundzie z Denisem Lebiediewem (21-0, 16 KO) i stracił możliwość walki o pas mistrza świata organizacji WBO w wadze junior ciężkiej z Marco Huckiem (29-1, 22 KO). Przegrywając po raz drugi w ciągu półtora roku, Rosjanin z pewnością nadwerężył zaufanie szefów grupy Universum, przeżywającej zresztą poważne kłopoty finansowe. Tym samym, przyszłość 29-latka urodzonego w Taszkiencie stanęła pod sporym znakiem zapytania. Sam zawodnik nie traci jednak ducha i zapewnia, że sobotnia porażka nie odbije się na jego dyspozycji psychicznej w kolejnych walkach.

- Nie boisz się, że teraz będziesz nazywany rozbitym bokserem, mającym za sobą ciężki nokaut?
Aleksander Aleksiejew: Nie, nie obawiam się tego. Ci, którzy wiedzą jak boksuję, będą do tego podchodzić normalnie. Wszyscy sportowcy czasem przegrywają.

- Co powiedział ci trener po pierwszej rundzie?
AA:
Powiedział, abym bardziej skupił się na taktyce. Jednak w drugiej rundzie zlekceważyłem obronę i wszystko skończyło się nokautem.

- Rzeczywiście widać było, że nie skupiasz się specjalnie na obronie. Nie doceniałeś Denisa?
AA:
Nie, oczywiście dobrze wiedziałem, jakim Denis jest bokserem. Muszę mu oddać, że był w znakomitej formie, był bardzo szybki. A ja dopuściłem się całej gamy błędów, które doprowadziły do takiego zakończenia.

- Jakiego typu były to błędy?
AA:
Było ich zbyt wiele. Minęło jeszcze za mało czasu, abym mógł na trzeźwo analizować swoje zachowanie w ringu.,

- Czy pod względem psychicznym poradzisz sobie z tą porażką? Jakie masz plany na przyszłość?
AA:
W pierwszej kolejności muszę teraz przetrawić to, co się wydarzyło. Życie toczy się dalej. Jest dla mnie jednoznaczne to, że poradzę sobie psychicznie. Lecz jak będzie dalej – na razie nie mogę powiedzieć.

- Nie żałujesz tego video, w którym rzuciłeś wyzwanie Lebiediewowi?
AA:
W żadnym wypadku. Lepiej żałować, że coś się zrobiło źle niż żałować, że czegoś nie zrobiło się w ogóle. W tamtym momencie zwyczajnie potrzebowałem konkretów, a nie niejasnej przyszłości. Wyemitowałem odezwę, która przyspieszyła organizację mojej kolejnej walki – to wszystko.

- Chodzą słuchy, że potrzebowałeś tej walki, aby poprawić sytuację finansową, zarówno swoją, jak i grupy promotorskiej, z którą jesteś związany…
AA: Nie stawiałbym sprawy w tak jednoznaczny sposób. Rzeczywiście, ten czynnik jest zawsze aktualny, lecz mówienie o tym, że wyszedłem do ringu, aby zarobić środki na życie jest absolutną nieprawdą. Co się tyczy naszej grupy… Tak, na pewno przechodzi teraz trundy okres, z racji tego, że straciła wpływy pieniężne od telewizji i będzie musiała szukać nowego partnera. Myślę, że sposób, w jaki będzie teraz funkcjonowała grupa jest to zagadką dla wszystkich.

- Jak ułoży się walka Lebiediewa z Marco Huckiem?
AA: Jest za wcześnie, aby o tym mówić. Na razie do tego pojedynku musi w ogóle dojść… Obóz Hucka rozumie, że ta walka będzie dla nich bardzo problematyczna, gdyż niesie za sobą spore prawdopodobieństwo porażki. Myślę, że Wilfried Sauerland zaproponuje Lebiediewowi udział w turnieju Super Six, który planuje zorganizować.