OBÓZ KLICZKI ŻĄDA SANKCJI DLA POWIETKINA

Redakcja, RTL

2010-07-19

Walka o pasy mistrzowskie wagi ciężkiej WBO, IBF oraz IBO pomiędzy Władimirem Kliczko (54-3, 47 KO), a Aleksandrem Powietkinem (19-0, 14 KO), stanęła dzisiaj pod znakiem zapytania. Obóz Kliczki zaczął mówić o zmianie przeciwnika po tym jak od dłuższego czasu Rosjanin odmawia wzięcia udziału w oficjalnej konferencji prasowej.

-  Od dwóch tygodni próbowaliśmy go tutaj ściągnąć. Mógł udowodnić sam, że jest gotowy do walki - mówi poddenerwowany mistrz świata. Jeszcze mocniej w Powietkina uderzył menedżer Ukraińca, Bernd Boente.

- W niedzielę o 23.50 dostaliśmy fax, że Powietkin nie pojawi się na konferencji. Podobno ma problem z zatokami. Dziwne to jest, że nie może latać samolotem, natomiast trenować może. Podobno w weekend oglądał walkę w Atlancie. To brzmi po prostu jak tania wymówka. Nie stawia to w dobrym świetle jego promotora, Wilfrieda Sauerlanda. Takie zachowanie nie ma nic wspólnego z profesjonalnym podejściem do zawodu - powiedział oburzony Boente.

Władimir Kliczko i Bernd Bonte żądają sankcji ze strony federacji IBF. Konferencje prasowe oraz spotkania z mediami, są to sprawy wyszczególnione w kontrakcie, które obie strony zgodziły się respektować.

- Federacja IBF ma taką władzę, by Powietkina skreślić z pozycji pierwszej w swoim rankingu. Wtedy nie będzie mógł walczyć 11 września z Władimirem. Być może powodem nieobecności Rosjanina są ich żądania 2 milionów dolarów za podejście do tej walki. Teraz musimy poczekać co z tym  zrobi federacja IBF. Dla Władimira to bez różnicy, czy wejdzie do ringu z Aleksandrem Powietkinem, czy z Samuelem Peterem - twierdzi Boente.

- To będzie wielkie show i jedno mogę wam obiecać, zobaczycie potężne KO na moim przeciwniku. Powietkina nie ja wybierałem, to jest obowiązkowa obrona. Jeżeli Powietkin zmarnuje swoją szansę i nie zawalczy ze mną, to sam jest sobie winien - zakończył Ukrainiec.