Z BLOGU TOMASZA ADAMKA

tomaszadamek.eu, fot. Mike Gladysz

2010-07-17

Chwila przerwy w codziennym treningu

To już 7 tygodni wylewam pot na treningach w Rocky Marciano Gym. Codzienne treningi, na które składają się ćwiczenia siłowe, elementy taktyki ćwiczone na tarczy z trenerem, sparingi, bieganie, pływanie, powodują narastanie zmęczenia fizycznego. W miniony czwartek zrobiłem sobie jednodniową przerwę, którą wykorzystałem do załatwienia pilnych spraw rodzinnych. Pomogłem żonie i córkom w sprawach związanych z ich wyjazdem na wakacje na prześliczną ponoć wyspę San Martin. Oczywiście w rolę przewodnika wcielił się jak zwykle Ziggy Rozalski, który wraz z  żoną i córkami zorganizował  ten wyjazd. W czasie, kiedy oni będą zwiedzać i wypoczywać mnie czeka ciężka harówka. Od poniedziałku zaczynam kolejną serię sparingów, tym razem już z dwoma sparing partnerami. Jednym z nich będzie dalej Sallem Faruq a drugiego nazwisko poznam w poniedziałek. Zacznie się dużo cięższa faza treningów, obliczona na przygotowanie organizmu do walki na pełnym dystansie 12 rund. Mam nadzieję, że obaj partnerzy postawią mi wysoko porzeczkę w ringu a ja dam sobie z nimi radę.

Trener Roger Bloodworth jest zadowolony z przebiegu minionych 7 tygodni treningów. Dziś jest finał jego pracy z Davidem Tua, którego równolegle wraz ze mną przygotowywał do dzisiejszej walki z  Monte Barrettem. Jednym słowem za chwilę wsiadam do swojego Infiniti i wraz z prawnikiem Patem Englishem jadę do Atlantic City, aby na żywo dopingować Davida. Atrakcji zapewne będzie więcej wszak walka odbywa się w Tropicana Hotel & Casino. Muszę powiedzieć, że David okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem, spędziliśmy dużo czasu na rozmowach o boksie i nie tylko. Dziś ma wyjść na ring i wygrać w sposób przekonywujący. Po walce wylatuje do domu w Nowej Zelandii. Była rozważana opcja, że zawalczy na mojej gali, ale ze względów formalnych raczej to nie nastąpi.

Za to wczoraj byłem na gali boksu w znanej mi dobrze Prudential Center w Newark. Poszedłem wraz z Ziggym Rozalskim obejrzeć galę z udziałem Adama Kownackiego.  Adam znalazł świetne warunki do treningu w tworzonym od podstaw klubie przez Mariusza Kołodzieja. W narożniku Team Kownacki zobaczyłem byłego mojego trenera, Ralpha Mendeza, który odpowiada za jego trening siłowy. Muszę przyznać, że niezależnie od programu walk tego wieczoru, czułem się w roli widza znacznie inaczej, niż zwykle, kiedy wychodzę w światłach reflektorów na ring. Walkę oglądałem w towarzystwie Mateusza Masternaka, który przyleciał z Polski na krótki rekonesans do USA. Miałem, więc okazję porozmawiać o jego planach na przyszłość i o jego możliwości wystąpienia na galach w USA. Na pewno stworzenie możliwości zaistnienia na ringach w USA dałoby mu awans sportowy i zapewne finansowy. To są jednak jego plany i to on musi to wszystko dobrze zaplanować, przemyśleć i wykonać.

W trakcie gali Teddy Atlas, który komentował walki dla stacji ESPN, zaprosił mnie na rozmowę na żywo. Bez tłumacza musiałem opowiedzieć jak widzę swoje szanse w walce z Grantem a także, jakie mam późniejsze plany w wadze ciężkiej.

Nie mogło się obyć bez pytania jak oceniam szanse jego podopiecznego Aleksandra Powietkina w zaplanowanej walce z Władimirem Kliczko. W trakcie wywiadu wskazał mi miejsce, gdzie na sali siedział  Powietkin. Po wywiadzie dla telewizji odbyłem miła pogawędkę z Powietkinem i jego menadżerem. Żałuję, że mój rosyjski jest z roku na rok coraz słabszy, a Powietkin nie zrobił zaś postępów w języku angielskim. Jednym słowem, z pomocą menadżera udało mi się z nim porozmawiać. Trenuje kolejny raz w New Jersey u Teddego Atlasa ale sądzę, że jego styl boksu nie zmienia się i nie widać wpływu boksu amerykańskiego. Mam taką osobistą refleksję, że jak stanąłem przed nim to wydał mi się dużo mniejszym bokserem niż w telewizji. Pomyślałem sobie, to Adamek miał być za mały na HW, a tu stoi pretendent Powietkin mniejszy ode mnie. Podobnie wrażenie miałem zresztą przy porównaniu  z Chrisem Arreolą. Z tym większym zainteresowaniem będę czekał na walkę Powietkin – Kliczko zaplanowaną na dzień 11 września we Frankfurcie. Po ich walce w ringu, ocenię swoje szanse w walce z wielkimi pięściarzami. Media, co chwilę podają nowe wiadomości na temat negocjacji i dopinania kolejnych walk w HW. Wiele jeszcze się zmieni do końca roku, gdyż jak to zwykle bywa w grę wchodzą interesy telewizji, promotorów, federacji boksu a na sam końcu leży interes pięściarza. Trzeba znać reguły i być wytrawnym negocjatorem, aby zakontraktować korzystną dla pięściarza walkę. Powietkina, Wałujewa czy Haye, czekają kolejne emocje związane z kojarzeniem kolejnych walk na szczycie. Ja i moi promotorzy robimy swoje. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Aby tylko zdrowie dopisywało. Jadę teraz do Atlantic City po kolejna porcję wrażeń. A co tam zobaczę napiszę w kolejnym blogu.

Blog Tomasza Adamka.