RAMIREZ: ARREOLA NIE MOŻE PRZEGRAĆ Z QUEZADĄ

Leszek Dudek, boxingscene.com

2010-07-11

Henry Ramirez, szkoleniowiec Chrisa Arreoli (28-2, 25 KO), nienajlepiej wspomina miniony rok. W tym czasie jego podopieczny poniósł dwie porażki, z których druga kosztowała go utratę kontraktu ze stacją HBO. 13 sierpnia "Koszmar" nie będzie mógł pozwolić sobie na kolejną wpadkę. Naprzeciw niego stanie wówczas inny Kalifornijczyk - 32-letni Manuel Quezada (29-5, 18 KO). Pojedynek odbędzie się w Citizens Business Bank Arena w Ontario.

- W tej walce obydwaj będą pod ścianą. Każdy z nich przegrał ostatni pojedynek. To dwaj Meksykanie, ale co nieco ich różni, bo Chris walczył już na światowym poziomie. To wielka szansa dla Manny'ego. Przegrany poniesie konsekwencje - zauważa Ramirez.

W kwietniu Arreola uległ na punkty Tomaszowi Adamkowi (41-1, 27 KO) w pojedynku, którego stawką były pasy IBF International i WBO NABO. W oczach wielu była to jedna z najlepszych walk wagi ciężkiej w ostatnich kilku latach. Trener Chrisa uważa, że przyczyną porażki było zlekceważenie przeciwnika, co brzmi groteskowo, gdy zauważymy, że Arreola wniósł na wagę o sześć kilogramów mniej, niż w starciu z Brianem Minto (34-4, 21 KO), kiedy ważył 263 funty.

- Bez problemu mógł zbić wagę do 235-240 funtów, lecz zabrakło poświęcenia na treningach. Tomasz Adamek wygrał, ale jego przeciwnikiem nie był tamtego wieczoru Chris Arreola. To było zaledwie 50% "Koszmaru". On nigdy nie stawiał sportu na pierwszym miejscu. Do tego doszła kontuzja ręki. Mógł jednak lepiej się przygotować, a walka potoczyłaby się inaczej. Teraz musi się poświęcić. Wszystko w jego rękach. Bez tego wielkie telewizje już nigdy się nim nie zainteresują. Kilka tygodni temu Chris wznowił treningi. Najbliższy pojedynek jest niezwykle ważny - powiedział trener Arreoli.