TUA: TOMEK BARDZO MI IMPONUJE

Marlena Dudzińska, Nowy Dziennik

2010-07-07

David Tua (51-3-1, 43 KO), który 17 lipca w Atlantic City zmierzy się z Monte Barrettem (34-9, 20 KO), oraz Tomasz Adamek mają wspólnego trenera. Obaj przygotowują się do najbliższych pojedynków w sali Ziggiego Rozalskiego.

- Jaki jest Tomasz Adamek?
David Tua: To bardzo miły facet. Znam go zaledwie od kilku tygodni. A mam wrażenie, jakbyśmy się znali od lat. Mamy wiele cech wspólnych, jak na przykład poczucie humoru i łatwość nawiązywania kontaktów. Co prawda nie trenujemy razem, bo jesteśmy na sali w innych godzinach, ale często się mijamy. Nasz wspólny szkoleniowiec Roger Bloodworth po prostu uważa, że nie da się jednocześnie, tak samo dobrze, trenować dwóch zawodników i ma na pewno rację. On daje z siebie wszystko, dlatego każdemu z nas poświęca tyle samo czasu i uwagi. Wyznam, że Tomek bardzo mi imponuje.

- Czym najbardziej?
DT: Tym, że potrafi tak samo dobrze walczyć w trzech kategoriach wagowych, że ma ogromne serce do walki. Czasami, kiedy mam okazję, podpatruję go na treningach. Jest piekielnie szybki i wytrzymały. Prywatnie jest dowcipnym bardzo fajnym facetem. Przy nim nie można się nudzić, zawsze coś śmiesznego powie.

- Dzięki niemu poznajesz polskie zwyczaje?
DT: Fakt, raz z Ziggim Rozalskim, Rogerem i Tomkiem byłem na polskiej imprezie. Pyszne jedzenie, przemili ludzie i piękne kobiety. Znam już nawet kilka słów po polsku. Ale chciałbym się nauczyć jeszcze więcej. Może ty mnie nauczysz? (śmiech).

- Pomyślę o jakiś lekcjach. Wróćmy jednak do boksu. Przed tobą walka 17 lipca w Atlantic City z Monte Barrettem. Jak się przygotowujesz do tego pojedynku?
DT: Codziennie mam treningi po dwie godziny. Worek, walka z cieniem, podnoszenie ciężarów. Do tego dwa razy w tygodniu sparingi. Liczę, że pokonam Barreta. Wiem, że nie będzie łatwo, to prawdziwy wojownik i na pewno nie zlekceważę go. Najważniejsze jest, by przygotować się jak najlepiej do tego pojedynku. Mam nadzieję, że go pokonam i dostanę szansę na walkę o tytuł. Wrócę na arenę wielkiego boksu. Staram się jednak niczego nie planować. Patrzę co każdy dzień przyniesie, bo wiem, że los płata figle.

- Właśnie, mówiło się o twojej walce z Andrzejem Gołotą.
DT: Do mnie takie wieści nie dotarły. (śmiech)

- Słyszałam też, że myślisz o rozpoczęciu kariery w UFC. Patrząc na twoje gabaryty masz tam duże szanse.
DT: (Śmiech). Dziękuję za komplement. Nie chcę na razie tego komentować. Jestem pięściarzem, przygotowuję się teraz do ważnej walki. Na ten pojedynek chciałbym za pośrednictwem "Nowego Dziennika" zaprosić wszystkich polskich fanów boksu. Dla was nawet zmienię nazwisko na Tułowski (śmiech).

Rozmawiała Marlena Dudzińska.