JOE FRAZIER: WESOŁY EMERYT

Wojciech Czuba, Boxing News

2010-06-09

Jeden z najlepszych bokserów wagi ciężkiej Joe Frazier (32-4-1, 27 KO) ma już 66 lat. ‘Smokin Joe’, który w latach 1970- 1973 rządził niepodzielnie na tronie królewskiej kategorii, dzisiaj wiedzie spokojne życie na sportowej emeryturze. Przeczytaj jak wspomina swoje walki z Alim, co czuł zamykając ‘Motyle Usta’, a także między innymi dlaczego nie wie kim jest David Haye.

Przyłożył mi tak, że pamiętam to do dzisiaj.

Joe Frazier mimo, że nie jest już młodzieniaszkiem, wciąż pozostaje aktywny i uwielbia podróże. Ostatnio w marcu przebywał w Sydney, gdzie pojechał na przyjęcie urodzinowe swojego byłego przeciwnika, a obecnie przyjaciela Joe Bugnera. Frazier pokonał go na punkty w 1973 roku na ringu w Londynie, ale zwycięstwo nie przyszło mu łatwo.

- Odwiedzałem Anglię parokrotnie i zawsze miło ją wspominam. Oczywiście jakże mógłbym nie pamiętać walki z Bugnerem. Tamtego wieczoru wszystko szło mi świetnie do czasu, aż w 10 rundzie trafił mnie naprawdę potężnie, ciosem z prawej ręki. Kiedy wróciłem do narożnika, mój świetny trener Yank Durham powiedział mi, żebym lepiej wrócił tam i spróbował go znokautować, bo inaczej to on może wygrać. Na szczęście go pokonałem.

- Powiem wam tylko tyle, że w całej mojej karierze, oprócz Georga Foremana, Bugner był jedynym facetem, który naprawdę przyłożył mi tak, że pamiętam to do dzisiaj. Nikt inny wcześniej, ani później, oprócz tych dwóch, nie trafił mnie tak strasznie.

Czas mija za szybko.

Aktualnie Joe nie interesuje się boksem praktycznie w ogóle, zapytany o Davida Haye, odpowiedział z rozbrajającym uśmiechem, że nigdy o nim nie słyszał. Twierdzi, że boks zmienił się i to bardzo od czasów gdy on występował na ringu i aktualnie w wadze ciężkiej nie ma klasowych bokserów, których warto pamiętać.

Ten wesoły starszy pan, 35 lat temu stoczył jedną z najsławniejszych ringowych wojen, która do historii pięściarstwa przeszła pod nazwą ‘The Thrilla in Manila’. Frazier musiał wówczas uznać wyższość swojego wielkiego rywala Muhammada Alego.

- Tak, 1 października to będzie 35 lat od czasu naszego pojedynku na Filipinach. Czas mija za szybko. Ja mam już 66 lat! Uwierzysz w to?! Ja jakoś nie mogę uwierzyć, że to było tak dawno. Mimo wszystko czuję się znakomicie i ciągle mam mnóstwo energii. Codziennie skaczę na skakance i trenuję na siłowni, aby być ciągle w formie.

- Kocham także muzykę i zawsze przy niej trenuję. Tina Turner, Aretha Franklin i Bobby Womack, to moi ulubieńcy. Co niedzielę chodzę także do kościoła, gdzie uwielbiam słuchać chóru i modlić się ze wszystkimi. Kocham muzykę i nie wyobrażam sobie życia bez niej.

W ringu skopię ci tyłek!

Mimo wielu dobrych pojedynków, które stoczył w swojej karierze, Joe ma jeden szczególny, który lubi najbardziej. Nietrudno zgadnąć, że jest to jego pierwsze starcie z Muhammadem Alim z 1971 roku w Madison Square Garden, w którym zwyciężył na punkty.

- Mój trener powiedział mi wówczas przed walką, że jeżeli pokonam Alego, to do końca życia będę z tego dumny. I miał rację. Po tym jak zamknąłem te ‘Motyle Usta’ czułem się świetnie i stałem się bardzo popularny. Miałem i ciągle mam dzięki temu, mnóstwo przyjaciół na całym świecie. Nazywam ich wszystkich moją rodziną.

Jak sam twierdzi, to była jego najlepsza walka, z której jest dumny do dzisiaj.
- No cóż, Ali był wtedy gościem, który nokautował wszystkich na prawo i lewo, a dodatkowo obrażał i nie szanował. Jego przeciwnicy wiedzieli, że go nie pokonają, ale tak czy inaczej wychodzili z nim do ringu. Przed walką ze mną strasznie mnie obrażał, nazywał mnie ‘Wujem Tomem’ i tak dalej. Zawsze uważałem go za zwykłego krzykacza i pyszałka. Dlatego na wszystkie jego zaczepki odpowiadałem, że nie chcę tracić czasu na takie pyskówki, bo wolę go przeznaczyć na trening i w ringu skopię mu tyłek!

Wszystko mu wybaczam, bo wiem, że się zmienił.

Obaj wielcy bokserzy przez lata nie ukrywali, że nie przepadają za sobą i nie szczędzili sobie gorzkich słów. Jednakże prawie 40 lat od ich pierwszego spotkania, Joe twierdzi, że wszystko wybacza Alemu, który od wielu lat zmaga się z chorobą Parkinsona.

- Dobry Bóg w niebie zdecydował, że mamy żyć obok siebie na świecie bez nienawiści. Bóg zmienił go w lepszego człowieka, takiego jak ja, czy ty.

- Jednakże za jego pychę spotkała go kara. On twierdził, że jest ‘Największym’ i uważał się za takiego, ale ‘Największy’ jest tylko Bóg. Nie możesz porównywać się do Boga, bo Bóg jest tylko jeden, a jemu wydawało się, że jest jak on. Poprzewracało mu się w głowie. Nie szanował Boga, ani nikogo. Nie szanował swoich rodziców. Przecież gdyby ich szanował, to nie zmieniał by imienia, które mu nadali. On przysporzył im wielu zmartwień. Jednakże teraz nie żywię do niego najmniejszej urazy i wszystko mu wybaczam, bo wiem, że się zmienił.

Zapytany o swoje zdrowie 66- letni Joe Frazier odpowiada, że jak każdy w tym wieku, ma problemy ze wzrokiem i z wysokim ciśnieniem krwi. Jednakże mimo wszystko czuje się szczęśliwy.

- Mogę chodzić, rozmawiać i śpiewać. Mogę ciągle wspominać i opowiadać o swoich walkach. Staram się ciągle utrzymywać ciało w formie. Miałem wspaniałą karierę sportową. Posiadam cudowną rodzinę i to mi wystarczy. Czegóż jeszcze mógłbym oczekiwać?