FOREMAN TRACI TYTUŁ W DRAMATYCZNYCH OKOLICZNOŚCIACH
Yuri Foreman (28-1, 8 KO) stracił w swojej pierwszej obronie swój mistrzowski pas federacji WBA na rzecz Miguela Cotto (35-2, 28 KO). Dotychczasowy champion walczył w ringu nietylko ze swoim oponentem ale także z bardzo śliskim ringiem, który powodował co chwile upadki Izlaelczyka. Trzeba przyznać, że okoliczności które towarzyszyły tej walce były bardzo dramatyczne i wcześniej niespotykane.
Początek był nerowy w wykonaniu Foremana. Widać było, że ma respekt przed utytułowanym przeciwnikiem i przez pierwsze trzy starcia champion był w defensywie a walkę głównie prowadził swoim bardzo dobrym lewym prostym.
W trzeciej odsłonie po lewym podbródkowym Miguela championowi wypadła szczęka, jednak sędzia ringowy przez ponad minutę nie przerywał starcia. Foreman zainkasował wtedy wiele mocnych ciosów mimo to dzielnie stawiał opór nacierającemu rywalowi. Początek czwartej rundy to najmocniejszy cios pojedynku jaki padł ze strony Foremana. Izraelczyk wyprowadził szybki prawy prosty po którym Cotto się zachwiał. Udało mu się jednak umiejętnie przetrzymać króciutki kryzys. Parenaście sekund później doszło do pierwszej wywrotki championa jednak nie po ciosie tylko z powodu śliskiego ringu. Jak się później okazało był to początek końca dramaturgii, którą mieliśmy okazje ogladać w kolejnych rundach.
Siódme starcie to znów wywrotka Foremana i ponownie walka bez szczeki, którą champion wypuścił po zainkasowaniu kilku mocnych ciosów. Natomiast największe emocje miały nadejść w ósmej rundzie.
Walczący z coraz bardziej rozbitym nosem Foreman na początku ósmej odsłony ponownie zaliczył deski. I znów powodem była śliska mata. Yuri wywrócił się w groźnie wyglądający sposób i można było zauważyć kontuzję nogi, która była powodem tej wywrotki. Cotto zwietrzył swoją szansę i zaczął nacierać na championa, który mimo widocznej kontuzji stawiał opór i wdał sie w wymianę w półdystansie.
Wtedy doszło do sytacji bez precedensu. Narożnik Foremana widzac, że kontuzja uniemozliwa dalszą walke rzucił ręcznik na znak przerwania walki. Sędzia ringowi zakończył pojedynek by... po chwili go wznowić. Po blisko pięcio minutowej przerwie, ku zdziwieniu wszystkich, walka toczyła się nadal. Championowi udało się dotrwać do końca tego starcia.
Mimo wielkiego poświęcenia i woli walki ze strony Foremana, dziewiąte starcie musiało zakończyć jego panowanie na tronie WBA kategorii junior średniej. Po 40 sekundach walki i kolejnej wywrotce championa sędzia ringowy zakończył tę nierówną walkę i ogłosił Cotto zwycięzcą tego pojedynku przez wygraną TKO.
Miguel Cotto udanie zadebiutował w nowej kategorii wagowej i został nowym mistrzem federacji WBA.
Foreman się ślizgał bo walczył podobnie do Dirella w walce z Abrahamem.Biegał cały czas w kółko Miguela.Tylko Cotto to nie Abraham i to sie nie bardzo sprawdzało .Jestem zdania że nawet i bez kontuzji Cotto by to wygrał bez problemu.
:/
Żałowałem, że ta kontuzja zakończyła walkę, ponieważ od tamtego momentu zaczęłaby się poezja boksu. Tempo walki było szybkie i od około 8 rundy oglądalibyśmy super pojedynek? Kto wydolnościowo byłby lepiej przygotowany, ten wygrałby pojedynek. Cotto po zmianie kategorii mógłby nie mieć pary w płucach.
Wielki szacun dla Foremana za serce i pokaz waleczności godny mistrza WBA. Wielki szacun dla Miguela za powrót do bokserskiej elity, bo to świetny, twardy bokser.
Data: 06-06-2010 11:35:04
"Co do tego, że deski po których zakończono walkę były po ciosie na wątrobę to chyba nikt nie powinien mieć wątpliwości."
Autor tego artykułu ma
cyt.:"Po 40 sekundach walki i kolejnej wywrotce championa sędzia ringowy zakończył tę nierówną walkę i ogłosił Cotto zwycięzcą tego pojedynku przez wygraną TKO."
Czyli wedlug autora to kontuzja nogi byla przyczyna porazki.
Wracajac do samego pojedynku, powiem szczerze, ze po Foremanie spodziewalem sie czegos wiecej. Jest sztywny i brzydko sie rusza, brzydko tzn jakos niefajnie sie mi go oglada. Porownalbym go troche do Pavlika (tak jakby nie nadawali sie do tego sporu) z tym, ze Kelly ma przynajmniej kowadelko a Yuri 27 % zwyciestw przez KO. A co do Miguela to zaprezentowal sie niezle i dziwil mnie komentarz Pindery jako, ze Portorykanczyk moze miec problemy kondycyjne. (Co on sie uczepil tak jego nog, ze maja nie wytzrymac 12 rund?). Wole jednak Cotto w wadze polsredniej i czekam z niecierpliwoscia na jego kolejny pojedynek. Aha i zaskoczyl mnie fakt, ze tak szybko stanal po raz kolejny w ringu po tak ciezkiej przegranej z Pacquiao, szacunek...
ja sie z tym zgadzam !
Tez lubię Cotto, ale takie jest moje obiektywne spojrzenie na walkę.
Kontuzja Yuri Foreman'a wygladala paskudnie, gdy w pewnym momencie po prostu mu zblokowalo kolano i Yuri padl z grymasem bolu na twarzy to sam sie skrzywilem...
Nic nie ujmuje Cotto, ale powinni walczyc rewanz.
pzdr