SOSNOWSKI: MIAŁEM NADZIEJĘ DO KOŃCA

Redakcja, Rzeczpospolita

2010-06-02

Janusz Pindera, jeden z najbardziej cenionych polskich dziennikarzy piszących o boksie, przeprowadził wywiad po walce z Albertem Sosnowskim (45-3-1, 27 KO). Zapraszamy na najciekawsze fragmenty.

WSZYSTKO O ALBERCIE SOSNOWSKIM >>

Janusz Pindera: Kiedy zrozumiał pan, że misja jest niewykonalna?
Albert Sosnowski: Miałem nadzieję do końca. Pod koniec 9. rundy Witalij trafił mnie kilka razy i było już źle, ale jakoś się pozbierałem i pomyślałem, że nie wszystko stracone.

- Ale kilka minut później mistrz rozwiał te złudzenia. Był pan już bardzo zmęczony...
AS: Kliczko pokazał, że jest wielkim pięściarzem. Rozbijał wszystkie próby moich ataków lewą ręką, a skończył prawą. Zadał też wiele ciosów na korpus, pod moją lewą rękę. To były naprawdę mocne uderzenia. Kiedy w wyniku zmęczenia wróciłem do starych, złych nawyków, wyprostowałem się, a lewa ręka zaczęła opadać, wykorzystał to perfekcyjnie. Już po walce powiedział, że zabrakło mi doświadczenia, ale dziękuje mi za twardy pojedynek. Dodał jeszcze, że mam wielkie serce. Dobre i to, najważniejsze, że pokazałem się z dobrej strony, choć niedosyt pozostaje. Liczyłem na więcej, naprawdę wierzyłem, że jestem w stanie sprawić niespodziankę.

- Faktycznie Kliczko bije tak mocno, jak mówią?
AS: Ponad 90 procent walk wygrał przed czasem, to wyjaśnia wszystko. Nie ma jednego nokautującego uderzenia, ale ciosy się kumulują. Jeśli trafi, błyskawicznie wchodzi w drugi atak, ma też znakomite wyczucie dystansu. Przy jego gabarytach i odchylonej pozycji ciężko go dosięgnąć. Próbowałem, kilka razy trafiłem, ale nie tak, jak chciałem.

- Pana menedżer Krzysztof Zbarski mówi, że trzeba odzyskać tytuł mistrza Europy, który oddał pan bez walki, by móc się zmierzyć z Kliczką...
AS: Teraz chcę odpocząć, a później zobaczymy, co dalej. Czuję, że nie powiedziałem jeszcze w boksie ostatniego słowa. Ta porażka dała mi więcej niż wiele zwycięstw i w przyszłości będzie to procentować.

Rozmawiał Janusz Pindera