KLICZKO NOKAUTUJE SOSNOWSKIEGO W 10. RUNDZIE

Redakcja, Informacja własna

2010-05-29

Albert Sosnowski (45-3-1, 27 KO) stanął dzisiaj przed życiową szansą, odebrania pasa mistrza świata wagi ciężkiej WBC Witalijowi Kliczko (40-2, 38 KO). Pierwszą rundę "Dragon" rozpoczął bardzo spięty, jednak dzięki dużej ruchliwości nie dał sobie zrobić krzywdy. Witalij od samego początku kontrolował sytuację w ringu, nie dał się zepchnąć na liny, okupował środek ringu.

"Dragon" zaczął się rozluźniać dopiero w trzeciej rundzie, kiedy to kilka razy udanie zaatakował. Celne ciosy nie zrobiły jednak najmniejszego wrażenia na mistrzu świata. W szóstej rundzie, Witalij mocno trafił lewym prostym. Albert wydawał się odczuć ten cios, udało mu się jednak przetrwać krytyczny moment. Ukrainiec wygrał do tego momentu wszystkie 6 rund, ale w tej rundzie mistrz zaczął uzyskiwać bardzo widoczną przewagę.

W siódmej rundzie Polak pokazał charakter. Mimo, że zaczęło być mocno widać jego zmęczenie, nie ustawał w szukaniu sposobu na Ukraińca. Albert skończył tę rundę mocno krwawiąc z nosa i wargi. W ósmej rundzie, Albertowi wszedł piękny cios prawy krzyżowy, nie zrobił jednak na mistrzu wrażenia. Pod koniec dziewiątej rundy Albert przyjął bardzo mocny cios z prawej ręki. Na jego szczęście stało się to na sekundy do końca rundy, zdołał przetrzymać krytyczny moment, a po gongu zawadiacko podniósł w górę rękę.

Walka zakończyła się w 10. rundzie, Ukrainiec odebrał Polakowi chęć do boksowania, kilka razy mocno trafiając. Po mocnym ciosie "Dragon" usiadł w narożniku. Sędzie zdecydował się przerwać pojedynek, o co nie można mieć do niego pretensji. Kliczko wygrał wszystkie rundy.

Albert dobrze zaprezentował się w tym pojedynku. Nie unikał walki, starł się być aktywny, szukał sposobu na przedarcie się do półdystansu. Nie udało się niczym zaskoczyć mistrza, nie wygrał ani jednej rundy, ale ambicji Sosnowskiemu po tej walce odmówić nie można.