ŁAPIN: UHONOROWANIE JEST ZA COŚ

Łukasz Furman, Informacja własna

2010-05-29

Zapraszamy na wywiad z Fiodorem Łapinem, trenerem Alberta Sosnowskiego (45-2-1, 27 KO), który już za kilka godzin stanie naprzeciw Witalija Kliczki (39-2, 37 KO) w walce o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBC. Rozmowa została zarejestrowana już po oficjalnej ceremonii ważenia obu zawodników.

- Trenerze, jesteśmy już po oficjalnym ważeniu. Albert wyglądał na spokojnego i zrelaksowanego. Jak spędzicie dzisiejszy wieczór? Będzie jeszcze rozmowa o taktyce, czy już tylko relaks i sen?
Fiodor Łapin: Bardziej relaks. Taktyki nie ma sensu wbijać do głowy już kolejny raz. Dzisiaj miał wystarczającą dawkę adrenaliny - najpierw ważenie, później byliśmy na Schalke Arena, stanęliśmy na środku ringu, tam Albert usłyszał muzykę, przy której jutro wyjdzie, tak więc tego pobudzenia już wystarczy na dzisiaj. Delikatna gimnastyka plus rozciąganie, sen i już sobota.

- Podobno Sosnowski jest aktualnie w życiowej formie, o czym mógł się również przekonać Jewgeni Orłow. Jak to wygląda z Pańskiej perspektywy?
: Trudno mi powiedzieć czy w życiowej formie, bo nie pracowałem z Albertem wcześniej, natomiast zdecydowanie jest w bardzo dobrej formie psychicznej. Wiadomo, jutro na stadionie zasiądzie 40-50 tysięcy ludzi i jest to presja. Jak to Albert wytrzyma - zobaczymy, lecz każdą tę akcję, jak konferencja prasowa, otwarty trening czy ważenie, zniósł dobrze, to wszystko go napędzało i na tym nam zależało, bo mamy nadzieję, iż ta presja go uskrzydli. On do tego podchodzi jak do święta. On ma po prostu stoczyć dobrą walkę.

- Wykonaliście podczas przygotowań sto procent tego, co Pan sobie zaplanował?
: Tak, myślę że tak. Wiadomo, jak na każdym zgrupowaniu czegoś tam zabrakło, jednak to były detale, na które teraz już nie ma co zwracać uwagę. Był obóz w Zakopanem, w Wiśle, Albert był też w Łodzi, gdzie widział z bliska jak wygląda zdobycie tytułu federacji WBC. Był członkiem naszej ekipy i na pewno dwa tygodnie przed taką walką to mu się przydało. Czyli wszystko było tak jak trzeba - od niedzieli jesteśmy tu w Gelsenkirchen i wyciszamy się. Mamy wspaniały team, każdy życzy mu sukcesu, każda osoba jest przy nim cały czas i on wie, że każda z tych dziesięciu osób jest za nim. Zostało teraz to wszystko pokazać w ringu.



- "Dragon" waży mniej niż zazwyczaj - czy to również element taktyki?
: Tak zamierzaliśmy. On cały czas ważył podczas przygotowań 100-101 kilogramów i tyle właśnie chcieliśmy. Z tą wagą on czuje się najlepiej. Przypilnowano sprawę diety, a to jest optymalny ciężar dla Alberta.

- Gdy zabrzmi pierwszy gon, a Witali Kliczko zacznie z daleka bić tym swoim sławnym, długim lewym prosty, co wtedy powinien zrobić Albert?
: Praca na nogach, dużo kombinacji, praca tułowiem, czyli dokładnie to, co ciągle przerabialiśmy na treningach. Zakładamy, że Albert może być delikatnie spięty na początku i im szybciej się rozluźni, tym szybciej zacznie się prawdziwe boksowanie.

- Na przestrzeni tych dziesięciu tygodni Sosnowski zmienił się jako bokser?
: Trudno mi powiedzieć, bo to na pewno powinni ocenić ludzie, którzy byli z Albertem dłużej. Po prostu nie wiem. Natomiast te osoby, które nie widziały go dość dawno, tak właśnie mówią, natomiast ja się tym nie przejmuję i nastawiam się na to, by Albert jak najszybciej zrobił postępy w swojej technice i poprawił delikatnie swoje akcje. Zdaję sobie sprawę, że nie da się wszystkiego zrobić w ciągu dwóch i pół miesiąca.

- Jutro oczy całego sportowego świata zwrócone będą na Gelsenkirchen, a tam Pan w jednej z głównych ról. Czuje się Pan w jakiś sposób uhonorowany i doceniony?
: Nie, nie ma mowy. Tak będzie tylko w przypadku zwycięstwa. Tylko. To jest po prostu praca pod presją, natomiast uhonorowanie jest za coś, za wygranie czegoś.

Rozmawiał: Łukasz Furman