WARD: GREEN STRASZNIE DUŻO GADA

Wojciech Czuba, Boxing News

2010-05-11

Już w tym tygodniu mistrz federacji WBA Andre Ward (21-0, 13 KO), przenosi się do Bay Area w Kalifornii. Tam 26- latek rozpocznie przygotowania do drugiego pojedynku, który stoczy w ramach turnieju ‘Super Six’. Przeciwnikiem złotego medalisty olimpijskiego z Aten, będzie groźny Allan Green (29-1, 20 KO).

- Nie wiem kto z nas dwóch jest bardziej zdeterminowany. Ja bo chcę obronić mój tytuł, czy on bo chce mi go zabrać? Dlatego będziemy mieli okazję zobaczyć dwóch naprawdę zdeterminowanych facetów w ringu, a to powinno zaowocować dobrą walką.

Ostatni pogromca Mikkela Kesslera, nie omieszkał także nieco ‘dogryźć’ swojemu najbliższemu przeciwnikowi.

- Green strasznie dużo gada przed naszą walką, ale w ringu nie będzie miał zbyt wielu okazji, aby swoje huczne zapowiedzi zrealizować. Jeżeli ktoś by go nie znał i posłuchał tylko jego gadania, to pomyślałby, że to wielokrotny mistrz świata, a tak nie jest i nie będzie.

Warto przypomnieć, że obaj panowie walczyli z groźnym punczerem Edisonem Mirandą. Na korzyść Warda przemawia fakt iż pokonał Kolumbijczyka, który został jak na razie jedynym pogromcą Greena. Andre twierdzi, że za jego zwycięstwami kryje się mocna psychika, która również w starciu z ‘Ghost Dogiem’, będzie miała decydujący wpływ na zwycięstwo.
- Obaj będziemy w najlepszej formie i obaj będziemy walczyli mądrze. Na tym poziomie sportowym musisz potrafić pozostać cały czas skupiony. Zamierzam to zrobić jeszcze bardziej niż w walce z Kesslerem i odejść z ringu z trzema punktami za nokaut.

Jeżeli 19 czerwca, na ringu w rodzinnym mieście Warda Oakland w Kalifornii, uda mu się pokonać Greena, będzie pierwszym ze wszystkich uczestników turnieju, który pozostanie niepokonany. Ostatnio bowiem, swoje walki przegrali Carl Froch i Arthur Abraham. ‘Król Artur’ został zdyskwalifikowany w walce z przyjacielem Warda, Andre Dirrellem.
- To jak zakończyła się walka Abraham- Dirrell, było dla mnie szokujące. Andre toczył wtedy wspaniałą walkę, a Arthur popełnił bardzo duży błąd. Myślę, że był sfrustrowany tym, że Andre był od niego lepszy. Nie uważam, że to zły człowiek, ale mimo wszystko sądzę iż sfaulował Andre z premedytacją.

Przyjaźń pomiędzy Wardem i Dirrellem, miała swój początek w czasach amatorskich. Obydwaj reprezentowali USA na igrzyskach olimpijskich w Atenach w 2004 roku. Ward przywiózł wtedy do domu złoto, wywalczone w kategorii półciężkiej, natomiast Dirrell wywalczył brąz w kategorii średniej. W niedalekiej przyszłości będą się musieli ze sobą zmierzyć, w ramach rozgrywanego turnieju.
- To nie będzie dla nas łatwe, aby ze sobą walczyć. Jednakże liczyliśmy się z tym podpisując kontrakty na udział w turnieju. Gdy dojdzie do naszego pojedynku, odstawimy przyjaźń na bok i potraktujemy to jak biznes. Obydwaj mamy nadzieję, że po walce wszystko pomiędzy nami będzie tak jak dawniej.