DICKINSON ZWYCIĘŻA W PRIZEFIGHTERZE

Leszek Dudek, fightnews.com

2010-05-01

23-letni Jon-Lewis Dickinson (8-0, 2 KO) dość nieoczekiwanie zwyciężył w turnieju Prizefighter. Przed rozpoczęciem zawodów, które tym razem odbywały się w limicie kategorii junior ciężkiej, murowanym faworytem był dwukrotny mistrz wszechwag - Herbie Hide (49-4, 43 KO). 38-letni "Dancing Destroyer" może jednak mówić o sporym pechu i po nabawieniu się niebezpiecznego urazu, zmuszony był wycofać się z turnieju po stoczeniu jednej zwycięskiej walki.

HIDE WYCOFAŁ SIĘ Z PRIZEFIGHTERA >>

W pierwszej walce Dickinson zmierzył się z 26-letnim Leonem Williamsem (4-2, 2 KO), którego pokonał niejednogłośnie na punkty po trzech zaciętych rundach. Z kolei 37-letni weteran, Darren Corbett (29-6-1, 16 KO), gładko uporał się z Johnem Anthonym (7-12, 5 KO) w beznadziejnej potyczce przypominającej bardziej przepychankę, niż szermierkę na pięści. Wspomniany Hide pokonał Wayne'a Brooksa (5-3-2, 2 KO), a znany polskim kibicom Mark Krence (25-8, 6 KO) wypunktował Zahida Kahuta (4-2, 0 KO), po drodze rzucając go nawet na deski w pierwszej odsłonie.

W pierwszym półfinale rękawice skrzyżowali Dickinson i Krence. Tym razem doświadczenie nie wzięło góry i młodszy o dziesięć lat pięściarz zanotował pierwsze zwycięstwo przed czasem, niszcząc "Rzeźnika" w przeciągu trzech minut. Krence poddał się po gongu kończącym pierwsze starcie. Drugi półfinał, w którym wystąpić powinien Herbie Hide, był tak samo zaskakujący, jak osoba zwycięzcy turnieju. Nick Okoth (9-28-5, 3 KO), rezerwowy podchodzący do startu z sześcioma porażkami z rzędu, jednogłośnie pokonał na punkty Darrena Corbetta. W finali zmierzyli się więc dawni znajomi. Równo rok temu Dickinson gładko uporał się z Okothem po czterorundowej, jednostronnej walce. Tym razem jednak Jon-Lewis postanowił zakończyć pojedynek inaczej. Rzucił się na rywala od pierwszych sekund, co zaowocowało szybkim nokdaunem. W trzeciej rundzie Okoth jeszcze dwukrotnie zapoznał się z deskami, nim jego narożnik rzucił ręcznik.