PRZEGLĄD PRASY: ADAMEK Z PINDERĄ

Janusz Pindera, Rzeczpospolita

2010-04-25

Janusz Pindera, znakomity dziennikarz sportowy, specjalizujący się m.in. w boksie zawodowym, przeprowadził wywiad z Tomaszem Adamkiem niedługo po walce. Prezentujemy fragmenty wywiadu.

- Kiedy Michael Buffer ogłosił, że pierwszy sędzia wypunktował remis (114:114) nie zadrżało panu serce?
Tomasz Adamek: Czekałem co będzie dalej. Czułem, że wygrałem, zadałem więcej ciosów, Arreolą był już mocno rozbity więc nie dopuszczałem myśli o porażce. Komisarzem zawodów był Larry Hazzard z IBF, miałem więc nadzieję, że nie będzie żadnych przekrętów, bo to grozi sądami.

- Czy odczuł pan siłę ciosów Chrisa Arreoli? Kilka razy trafił czysto...
TA: O to samo pytali mnie amerykańscy dziennikarze. Zgoda, popełniłem kilka błędów, ale któż ich nie popełnia, szczególnie w takiej walce, ale proszę mi wierzyć, nawet przez chwilę nie byłem zamroczony. Zadając ciosy nogi miał daleko z tyłu. Te uderzenia nie miały dużej mocy.

- Jak pan sądzi, czym pan zaskoczył Arreolę?
TA: Tym, że raz chodziłem w lewo, raz w prawo. Gdy atakowałem nie cofałem się w lini prostej, tylko na boki zgodnie z wcześniejszymi zaleceniami Bloodwortha i Ronniego Shieldsa.

- Myśli pan już o przyszłości?


TA: Na razie chcę trochę pobyć w swoim domu w New Jersey, bo nie było mnie tam osiem tygodni. A Ziggy Rozalski, mój współpromotor będzie negocjował. Najważniejsze, że wygrałem najcięższy pojedynek w życiu i walka o kolejny tytuł mistrza świata jest już coraz bliżej.