ADAMEK POSKROMIŁ KOSZMAR

Łukasz Furman, Informacja własna

2010-04-25

Najlepszy polski pięściarz mówił o taktyce jasno - duża częstotliwość lewego prostego, praca nóg i ucieczka od niepotrzebnych wymian w półdystansie. Wszystko to wcielił w życie i zanotował największe zwycięstwo w karierze.

Dwie pierwsze rundy to przede wszystkim długi lewy prosty Tomka Adamka (41-1, 27 KO) i mocne prawe haki w okolice żeber Chrisa Arreoli (28-2, 25 KO). Było niebezpiecznie, ale Polak dał popis w trzecim starciu. Doskakiwał do "Koszmaru" bił krótką serię dwóch-trzech ciosów i tyle go widziano. Rozwcieczony Chris przeprowadził skomasowany atak w czwartej odsłonie. Pogonił naszego rodaka po całym ringu, ale w końcówce Tomek po lewym prostym skarcił go długim prawym. Amerykanin z meksykańskimi korzeniami był też lepszy w kolejnych trzech minutach, na szczęście Tomek po chwilowym kryzysie i zaklejeniu oderwanej podeszwy buta prawym sierpowym rozciął lewy łuk brwiowy rywala, który znów ostro finiszował w samej końcówce.

Runda siódma to niemal kopia rundy trzeciej. Adamek złapał drugi oddech, władował w Arreolę kilkadziesiąt mocnych uderzeń, samemu będąc nieuchwytnym dzięki genialnej pracy nóg. Scenariusz powtórzył się ósmym starciu, a u Arreoli widoczne były już oznaki frustracji. Po prostu nie mógł dogonić bardzo ruchliwego na jego tle Polaka. Adamek w dziewiątej rundzie zranił Chrisa prawym po dole, po którym Arreola aż się skrzywił.

Chwilę grozy przeżyliśmy w dziesiątej odsłonie, kiedy porozbijany już mocno Arreola wystrzelił nagle prawym prostym, poprawił natychmiast lewym podbródkowym i Adamek chyba na moment został "podłączony do prądu", na szczęście po chwili zatrzymał rozpędzonego przeciwnika kontrą z prawej ręki. Arreola powtórzył furiacki atak w jedenastej rundzie, ale zmęczył się nim bardzo i w końcówce to znów "Góral" przejął inicjatywę. Adamek wygrał również ostatnie starcie i było niemal pewne, iż w przekroju całego pojedynku był lepszym zawodnikiem. Tak samo widziało to dwóch sędziów, punktując 115:113 i 117:111 dla Tomka, a trzeci widział remis 114:114.

- Nie planowałem, że to przegram, ale cóż, stało się. On walczył tak jak zaplanował i wykonał dokładnie swoje założenia taktyczne - skomentował wszystko pokonany Arreola, dziękując przy okazji swoim i polskim fanom za wspaniały doping.

- Jestem sprytniejszy, mądrzejszy i szybszy - tłumaczył przyczyny swojego sukcesu Polak, dodając zaraz - Moim marzeniem jest zdobycie mistrzostwa świata w trzeciej kategorii i będę nim.