FROCH: TO BĘDZIE BRUTALNA WOJNA!

Wojciech Czuba, Sport

2010-04-24

Już dzisiaj wieczór dojdzie do ciekawej potyczki, pomiędzy niepokonanym mistrzem świata federacji WBC Carlem Frochem (26-0, 20 KO), a Duńczykiem Mikkelem Kesslerem (42-2, 32 KO). Poniżej wywiad, w którym ‘Kobra z Nottingham’ opowiada, jak przebiegały przygotowania do tego pojedynku, dlaczego spodziewa się wojny z ‘Vikingiem’, a także między innymi o tym, jak wypoczywa po swoich walkach i kogo nazywa ‘małą dziewczynką’.

- Carl, po nie jednogłośnym zwycięstwie nad Andre Dirrellem, odniesionym w pierwszej rundzie turnieju ‘Super Six’, jak czujesz się przed walką z groźnym Mikkelem Kesslerem?
Carl Froch:
Jestem pewny siebie. Jestem zdrowy, czuję się świetnie i zamierzam spisać się na piątkę. On będzie się starał wypaść naprawdę dobrze przed swoją własną publicznością. Mikkel myśli, że jego kibice mu pomogą. Ale ja jestem gotowy! Wiem, że mogę wygrać i to w świetnym stylu. Będę się starał pokonać go przez nokaut, bo potrzebne mi są dodatkowe punkty za zwycięstwo przed czasem. Gdyby jednak nie wyszło, to wysokie zwycięstwo na punkty też mnie usatysfakcjonuje.

- Kessler jest niepokonany na swoim podwórku, dodatkowo zagrzewać go do walki będzie jakieś 10 tysięcy duńskich fanów. Czy to cię ani trochę nie deprymuje?
CF:
Nie, w ogóle. Nie ważne czy walczymy u niego, czy u mnie, bo wynik zawsze byłby taki sam. Zdaję sobie sprawę, że on ma mnóstwo kibiców, ale to mnie nie przeraża. Wręcz przeciwnie, liczę na świetne widowisko, w którym to ja będę tym ‘złym facetem’. Ja zmienię dzisiaj historię. Ja tworzę historię.

- Jak zamierzasz go pokonać?
CF:
Musicie pamiętać, że Kessler po przegranej z Andre Wardem, nie ma już nic do stracenia, a wszystko do zyskania. Dlatego sądzę, że postawi wszystko na jedną kartę. On jest dobry w każdym etapie walki, zarówno na początku, w środku, jak i pod koniec dwunastu rund i nie ma zbyt wielu wad. Jednakże, będzie pod wielką presją swoich wszystkich ludzi i ja zamierzam to wykorzystać. To będzie brutalna wojna!

- Jesteś przez wielu uznawany za aktualnie najlepszego brytyjskiego pięściarza zawodowego. Jednakże, jeszcze nie tak dawno, byłeś praktycznie nieznany i nie mogłeś liczyć na tak dużą popularność, jak David Haye, czy Joe Calzaghe. Czy to nie było frustrujące?
CF:
Raczej nie. Jestem mistrzem świata i to jest najważniejsze. Nie zapominajmy, że nie tak dawno podpisałem wielomilionowy kontrakt z telewizją ‘Showtime’ i to sprawiło iż stałem się teraz tak rozpoznawalnym sportowcem. To wstyd, że wcześniej, zwykły brytyjski kibic bokserski nie mógł mnie zobaczyć na żadnym wiodącym kanale sportowym, jak na przykład ‘Sky Box Office’, ale co zrobić. Na szczęście teraz się to zmieniło.

- Jaka jest twoja opinia na temat bokserów, którzy nie prowadzą się zbyt dobrze, a potem przed walką muszą się strasznie katować?
CF:
Ja jestem profesjonalistą, więc przestrzegam swojej diety. Zawsze mam pewność, że przed walką nie ważę zbyt dużo i nie będę zmuszony głodować, aby to zrzucić, bo to nie jest zdrowe dla organizmu boksera. Do tej walki przeszedłem bardzo ciężki obóz przygotowawczy, z porannym biegiem, długim popołudniowym treningiem na sali i bardzo intensywnym wieczornym treningiem na siłowni. I tak przez 12 tygodni. Na siłowni pracowałem głównie na drążkach gimnastycznych, robiłem mnóstwo pompek, podciągnięć, brzuszków, przysiadów. Cokolwiek mi kazali robiłem wszystko, bez mrugnięcia okiem. Jestem teraz w życiowej formie!

- Jak odpoczywa po swoich pojedynkach niepokonany mistrz świata wagi super średniej?
CF:
Leniuchuje (śmiech). Jeżeli mam być uczciwy, to wszystko zależy od tego jaka to była walka. Na przykład po spotkaniu z Jeanem Pascalem w zeszłym roku, odpoczywałem tydzień. Praktycznie tylko wstawałem po to, aby coś zjeść, czy pójść do łazienki. Byłem straszliwie wyczerpany i wszystko mnie bolało. Miałem ogromne zakwasy i każdy mój mięsień był potwornie zmęczony. Natomiast zupełnie inaczej było po walce z tą ‘małą dziewczynką’ Andre Dirrellem. Na drugi dzień wstałem świeży i wypoczęty, jakbym w ogóle nie walczył i czułem się świetnie.