NOKAUTY. DAVID TUA - JOHN RUIZ

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: mnhj2
Data: 15-04-2010 12:45:47 
KILLER:D
 Autor komentarza: hopefeld
Data: 15-04-2010 12:48:57 
coś pięknego, Ruiza wpadł w syndrom Andeja i spiął się widząc na pzeciw siebie tak doskonałego punchera, a co do Tua to jego menadżerowie są winni temu że zatrzymał się w miejscu w zmarnowali jego doskonały prime time, Ibebuchi i Tua - dwa zmarnowane talenty ostatniej dekady
 Autor komentarza: pabloix83
Data: 15-04-2010 12:50:39 
jedno z najbrutalniejszych ko jakie widziałem. Życze powrotu Dawidowi do takie formy. Coś pięknego, przypominającego nam najlepsze czasy wagi ćiężkiej
 Autor komentarza: KidDynamite
Data: 15-04-2010 12:59:08 

Już o tym kiedyś pisałem.. - szacunek dla Johna, że pozbierał się po czymś takim. Tego typu KO kończyły wiele karier, a on po tym wstał i zdobył jeszcze mistrza.
 Autor komentarza: sliver84
Data: 15-04-2010 13:04:02 
Szok. Nie wiem jak się udało Ruizowi pozbierać po czymś takim.
 Autor komentarza: tonka
Data: 15-04-2010 13:05:06 
To KO w wykonaniu Tuy można porównać do wielkich nokautów Tyson z jego prime. Poezja!! :) A do Johna nabrałem szacunku po walce Hayem, pomimo porażki. Odważny, twardy bokser. Choć kiedyś nudny jak flaki z olejem.
 Autor komentarza: TheDuke
Data: 15-04-2010 13:07:07 
Po pierwszym ciosie powinien się położyć, wypluć szczękę itp. Nie potrzebnie odbił się od lin... a później już egzekucja. Późniejszy Ruiz wiedziałby już co robić... Ale Tua i tak dopadłby go wcześniej czy później.
 Autor komentarza: lewiss32
Data: 15-04-2010 13:11:40 
kto wie czy tamten tua by niepowycieral kliczkami ringu
 Autor komentarza: Ania
Data: 15-04-2010 13:12:45 
Trener ciągle ten sam :))
 Autor komentarza: sliver84
Data: 15-04-2010 13:14:14 
Nie wiem jak można było zmarnować taki talent. Wielka szkoda.
 Autor komentarza: Ania
Data: 15-04-2010 13:18:25 
Taki Tua położyłby obu Kliczków, wiem, wiem, to tylko gdybanie, ale tak uważam. Podobnie szkoda, że Kliczko nigdy nie zmierzy się z innym zmarnowanym talentem - Ike Ibeabuchi. Ten gość pozamiatałby każdym
 Autor komentarza: Daw
Data: 15-04-2010 13:23:20 
To byla egzekucja po prostu Tua zniszczyl,zmiazdzyl,zmiotl Ruiza z ringu masakra!
 Autor komentarza: tonka
Data: 15-04-2010 13:23:52 
Ania, widzę, że czaisz co nieco nt. boksu :) Moja żona, gdyby miała obejrzeć jakąś walkę i się tym ekscytować, chyba prędzej wolałaby przez jeden wieczór gotować obiady na cały tydzień do przodu :)
 Autor komentarza: lewiss32
Data: 15-04-2010 13:24:13 
ike ibeabuchi niestety zeby nie odsiadka kto wie jakby potoczyly sie tamte zlote czasy HW, co mozna powiedziec nawet david sobie niezle radzil z ike w pojedynku inni by mogli lezec
 Autor komentarza: KidDynamite
Data: 15-04-2010 13:26:40 
Ja bym tak nie przeceniał Davida... dał kilka słabszych walk, jedno jest pewne - zasługiwał na więcej niż jedną szansę z Lennoxem.

Co do Ike, to nigdy się nie dowiemy co tak naprawdę był wart, dlatego nie można jednoznacznie stawiać takich tez :) Słyszałem, że ma wrócić po odbyciu kary, tylko po co..? (oprócz kasy za 1-2 walki oczywiście).
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 13:27:09 
Fajnie,fajnie,ale ten Tua został zniszczony na punkty przez Lewisa kiedy był w PRIME(Tua 28 lat,Lewis 35 lat).

Tua nigdy nie zadał takiego bólu Lewisowi,jak Vitalij,a takie nokauty nie robia na mnie wrażenia.

Ten Tua mial problemy z Rahmanem i Byrdem.

Foreman zniszczył Fraziera z którym męczył się Ali,a w ostateczności,to Ali zniszczył jego.

Nie podniecajcie sie jedną walką...

 Autor komentarza: sliver84
Data: 15-04-2010 13:38:24 
Moim zdaniem David był po prostu źle prowadzony, gdyby trenerzy naprawdę dobrze popracowali nad jego kondycją i precyzją Tua mógł by przejść do historii jako najlepszy puncher świata.
 Autor komentarza: KidDynamite
Data: 15-04-2010 13:41:16 

"gdyby trenerzy naprawdę dobrze popracowali nad jego kondycją i precyzją Tua mógł by przejść do historii jako najlepszy puncher świata. "

Sliver84,

David nie miał na to warunków.
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 13:41:32 
Nie,to fantazjowanie-puncherzy nigdy nie będą dobrzy jak technicy.

Tua był dosyć dobrze prowadzony do 2000 roku.Tylko po prostu przegrywał,bo bokserem wybitnym nigdy nie był,byli lepsi.

Noi co byłby lepiej prowadzony,to by wszystkich nokautował ?Nieprawda,najlepsi nie przegrywaja przez KO,a Tua na punkty był cienki jak Tyson.
 Autor komentarza: KidDynamite
Data: 15-04-2010 13:45:36 
HAMMERFIST,

Co do Tuy zgadzam się. Ale z Tysonem to popłynąłeś trochę... po czym wnosisz ?
 Autor komentarza: Ania
Data: 15-04-2010 13:45:44 
Jak już pisałam kiedyś, mój men pasjonuje się boksem i połowa rozmów w domu to o boksie :) Trudno nie było wsiąknąć. Kiedyś boks kojarzył mi się z bijatyką dwóch tępych osiłków, a dziś widzę piękno szermierki na pięści. Mam ulubionych zawodników i dysk w komputerze zapchany walkami :) Fantazjować lubię :))
 Autor komentarza: tonka
Data: 15-04-2010 13:49:34 
HAMMERFIST chyba miał na myśli, że Tyson był o wiele słabszy w wygrywaniu na punktu niż przez nokaut. Mi też Mike ewidentnie kojarzy się z KO i wyrywaniem kolesi z maty. Na pełnym dystansie był jaki był.
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 13:51:26 
Tak chodzilo mi o to że Tyson jak przegrywał to tylko przez TKO i dyskwalifikacje,a jego wygrane na punkty też były takie sobie.

Po prostu puncher nie pykacz jak Tua.Ale s ą wyjatki(Tyson vs Tucker)
 Autor komentarza: kartofelek
Data: 15-04-2010 13:55:12 
ostry puncher i kawał historii najnowszej w HW
ale to że został zmarnowany to przesada, miał swoje szanse i to jak był w primie, na giganta HW typu Lewis był za słaby, to jak jest ograniczony boksersko podkreślił Byrd w kapitalnym pokazie pt"jak dobry technik może objechać wściekłego punchera"
 Autor komentarza: KidDynamite
Data: 15-04-2010 13:57:19 

Tonka,

Chodzi o to, że Mike nie był typem boksera, który chciał walczyć w pełnym dystansie (nie wchodził do ringu tak jak np. Tomek Adamek z zamiarem przeboksowania pełnego dystansu). On wchodził po KO i cały czas do tego dążył. Natomiast jego wygrane na punkty były wysokie - możecie zerknąć na boxrec. Na początku swojej kariery Tyson motorycznie przygotowany był nawet do 15 rundowych pojedynków - inna sprawa, że niewielu było w tym czasie, którzy mogli ten dystans wytrzymać z nim.

Co do Tuy, to niektórzy patrzą chyba troche za bardzo emocjonalnie na niego poprzez pryzmat zmiksowanego 3 minutowego filmu z youtube z kolekcją KO Davida.
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 14:06:22 
Ale,tu bardziej chodzi naprzykład o to,ze Tyson nie był typem pieściarza,który lądował na dechach,a mimo to wygrywał walkę.

Jego porażki zawsze były przez TKO/KO/dyskwalifikacje,sypał się gdy przegrywał na PTS.

Tyson wygrywał na punkty wysoko,ale ze strasznie słabymi pieściarzami,a z Tuckerem walke wygrał znacznie,ale to dlatego,ze Tucker za bardzo skupiał sie na obronie,a nie na ataku(być może z Mike'em wtedy nie można było inaczej).Niemniej jednak,Tyson wylapal wtedy jedną tubę po której sie zachwiał,a niskiemu bokserowi zawsze leżą tacy wysocy(Lewis mial problemy z Tuckerem gdyżź gabaryty mieli podobne).

Mimo ,to walka Tucker vs Tyson,pokazała,że lata 80-dziesiate były biedne pod względem rywali,i taki Lewis czy Holyfield w PRIME sparwiliby moim zdaniem nieporównywalne wieksze problemy Tysonowi niz Tucker,bo byli od niego lepsi,ale to tylko przypuszczenia i gdybanie.

Zobaczie od 6 minuty,ale polecam całe

http://www.youtube.com/watch?v=2nkzHG58zgY
 Autor komentarza: lukaszenko
Data: 15-04-2010 14:07:03 
Piekny nokaut..Jeden z moich ulubionych..Swoja droga to niesamowite ze Ruiz po czyms takim sie pozbieral i byl mistrzem swiata..
 Autor komentarza: RAZ
Data: 15-04-2010 14:09:41 
KidDynamite
A od kiedy to Adamek wychodzi na ring z zamiarem przeboksowania pełnego dystansu? To skąd mu się wzięło tyle KO na rozkładówce?
A co do samej walki Tuy z Ruizem, wiadomo kto zrobił wiekszą karierę:)
Naprawdę szacunek dla Johna, że się po takim KO pozbierał.
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 14:09:50 
Poza tym walka Tyson vs Tillis lub Tyson vs Douglas pokazuje,ze goscie typu Byrd czy Ali,sprawiliby straszne problemy Tysonowi.


Tyson bez wątpienia bardzo dobry pięściarz(moim zdaniem w TOP 20 HW).

Niemniej jdenak w latach 80-tych nie było wielu rywali nawet klasy takiego Rahmana czu Tuy.Mam pytanie czy gdyby Tua żył w czasach Tysona,czy on by te z nie rozlożył tych nazwisk co Tyson ?

Dlatego nie wiemy na co było stać Tysona w PRIME,bo taki Holmes w tych czasach naprztykal sobie rekord 49-0-0
 Autor komentarza: KidDynamite
Data: 15-04-2010 14:28:38 
HAMMERFIST,

Nie ma co dywagować na temat pojedynków pomiędzy mistrzami tamtych lat w ich prime, bo to jest temat na zupełnie inna, obszerną dyskusję. Odniosę się tylko do wspomnianego przez Ciebie okresu "słabych" rywali.

Otóż, rywale Mike'a często wyglądali z nim tak nieporadnie, bo nigdy wcześniej nie walczyli z takim bokserem. Nie sądze również, że Tucker, Smith, Holmes (który po walce z Mikem boksował jeszcze 14 lat, mimo, że dużo osób zarzucało mu, że wtedy był już skończony), wspaniały technik Spinks - po ciężkim KO z Tysonem skończył karierę, który 2 razy na dystansie 15 rund wypunktował Holmsa, Tubbs, Bruno - pamiętamy jak męczył się z nim Lewis, byli słabymi pięściarzami.

 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 14:37:53 
Powiem tak zobacz jacy byli pięściarze w latach 90-tych w PRIME,a jacy w 80-tych.

Wątpie by Tyson z tymi pieściarzami by wyszedł bez szwanku.

Poza tym Tyson kiepsko sobie radzil ze słabym Ruddockiem którego zniszczył Lewis.
 Autor komentarza: KidDynamite
Data: 15-04-2010 14:38:27 
Odnośnie Holmesa, którego przywołujesz i którego wielu uznaje za jednego z najlepszych w historii HW - kiedyś czytałem wywiad z nim, w którym przyznał, że w walce z Tysonem po raz pierwszy bał się w ringu i nigdy nie walczył z tak agresywnym pięściarzem. Również Bruno twierdził, że wolałby przeboksować jeszcze 10 walk z Lewisem niż 1 z Tysonem.

Nie można porównywać korespondencyjnych pojedynków i wyciągać z nich wniosków, bo jeden zawdonik "leży" drugiemu, a styl innego kompletnie nie pasuje następnemu i tak to jest.

Co do walki z Douglasem, nie wiesz tak naprawdę co działo się wokół Tysona w tym czasie i z jakimi problemami pozaringowymi musiał sobie radzić będąc dzieciakiem z 3 tytułami, hienami wokół siebie liczącymi tylko na jego pieniądze i lizodupcami, którzy klepali go wtedy po plecach, aż sam uwierzył że jest bogiem i może trochę zluzować. Odsunął na bok Rooneya, itd. Douglas to wpadka, taka sama wpadka jaką miało w swoich rekordach wielu mistrzów, wliczając chociażby Lewisa z Rahmanem i McCallem. Nie sądzisz chyba, że Douglas, który zaraz potem został wręcz ośmieszony przez Holego był lepszym pięściarzem od Tysona?
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 14:39:32 
Tucker,Smith,Holmes,Tubbs,Bruno,SPinks


Okej,Holmes okej,ale emeryt,ale zobacz rekordy tych wyżej,czy oni rozłożyli pieściarza klasy chociażby Holyfielda czy Rahmana ? Nie,bo takiego wtedy nie było!
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 14:44:51 
Lata 90

Holyfield,Lewis,Bowe,Foreman,Moorer,Holmes,Ibeaubuchi,Golota,Briggs,Mercer,Morrison,Tua,Rahman,Botha,Mavrovic,Akinwande,McCall


Lata 80

Dokes, Tillis, Berbick, Pinklon Thomas, Douglas, Tucker, Tubbs Bruno and Tyson


Panie,panie lata 80-te to przy 90-tych żenada,
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 14:45:52 



Lata 90

Holyfield,Lewis,Bowe,Foreman,Moorer,Holmes,
Ibeaubuchi,Golota,Briggs,Mercer,Morrison,Tua,
Rahman,Botha,Mavrovic,Akinwande,McCall


Lata 80

Dokes, Tillis, Berbick, Pinklon Thomas, Douglas,
Tucker, Tubbs,Bruno,Tyson


Panie,panie lata 80-te to przy 90-tych żenada,











T
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 14:46:26 
Dlatego nie wierzę w PRIME Tysona
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 14:48:57 
A ty nie wiesz jakie problemu mial Foreman,Holy,Lewis,tylko Tysona probmemy są mnozone do ptęgi.

Ci piesciarze ,których podałem z lat 80-tych mieli fatalne rekordy(patrz boxrec)
 Autor komentarza: KidDynamite
Data: 15-04-2010 14:50:30 

Hammerfist,

Nie porównuj korespondencyjnych pojedynków - to inna bajka. Jeśli chodzi o lata '90 Tyson wrócił do boksowania prosto z więzienia po rozgrzewkowych walkach z McNeelym, którego by zatłukł gdyby nie sędzia (wielu twierdzi, że popełnił błąd walkę przerywając) i spacerkiem z Mathisem - już wtedy było widać, że to nie ten Mike który do więzienia szedł, polował na jeden cios, przestrzeliwując dziesiątki, nie bił kombinacjami, strasznie się podpalał, klinczował, itp. Potem został wypchnięty przez Kinga (kolejny wielki przyjaciel) na PRIME Holego z którym w tym okresie nie powinien walczyć.

Wiesz, nie jestem "chłopcem Mike'a" uważającym go za boga. Raczej bardziej krytycznie staram się na to patrzeć. Tyle tylko, że to co piszesz o jego "brakach" w latach '80 i słabości do wyższych zawodników po części jest prawdą, ale on był wtedy świeżo po 20-stce! z 3 pasami! Nigdy się nie dowiemy, jak walczył by ten sam, dobrze prowadzony dojrzalszy pięściarz z czołówką lat 90 gdyby nie więzienie, pozorne gwałty, rozwody i cała ta otoczka hien.

 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 14:53:45 
Lata 80-te,a 90-te ,to nie ta bajka.

Tyson już przed więzieniem miał problemy z Ruddockiem.

Ja po prostu myśolę,ze pieściarze typu Lewis czy Holyfield wypunktowali by spokojnie Tysona.

A Ali,Foreman czy znokautowali.

Tyson odmówił walk z Bowem czy Foremanem.

George Foreman w roku 1973 nie miał rzecz jasna fizycznej możliwości spotkać się z Mikem Tysonem z roku 1988 w ringu, gdyż najprawdopodobniej obaj ulegliby anihilacji wskutek paradoksu czasowego wywołanego zakłóceniem kontinuum czasoprzestrzennego. Mogli jednak walczyć ze sobą w roku 1990 bez zakłócania zasad mechaniki kwantowej, kiedy Mike już podrósł (i zmężniał). Wtedy jednak jak wieść gminna niesie, nieustraszony "Żelazny" stał się na chwilę nieco mniej nieustraszony. Stan ten wywołały u niego dwa słowa: George Foreman.
Świadkowie tamtych historycznych wydarzeń, choć niechętnie, odkrywają po latach mroczne sekrety. W czerwcu 1990 (dokładnie w dniu walki Holyfield-McDonagh), spotkali się na popołudniowej przekąsce: Frank Lotierzo (dziennikarz sportowy specjalizujący się w boksie), Lou Duva, Georgie Benton (trenerzy bokserscy) oraz Bobby Goodman (działacz bokserski, organizator imprez z firmy Dona Kinga). W pewnym momencie, pomiędzy kotletem a surówką, rozmowa zeszła na temat pojedynku, nad którym najsłynniejszy amerykański promotor aktualnie pracował. Chodziło o spotkanie George'a Foremana z Mikem Tysonem. Benton zapytał:" Bobby, co jest z Foremanem i Tysonem, dlaczego nie walczą szesnastego? Przecież to chyba ich ma obecnie King na tapecie?" Goodman przełknął kawałek ogórka i odrzekł: "Georgie, nie uwierzysz, ale Tyson sra w gacie przed Foremanem (scared shitless of Foreman) i nie chce mieć z nim nic wspólnego. Byłem przy tym jak Don próbował namówić go na tę walkę. Powiedział chłopakowi, że Foreman reprezentuje dużą kasę, jest także stary i wolny więc nie będzie problemu. Mike na to wstał i zaczął krzyczeć na Kinga: >>Nie będę walczył z tym pieprzonym zwierzem (fuckin' animal). Sam walcz, jak tak kochasz tego ********a!<<" Goodman stwierdził następnie, że według Tysona Forman jest lepszy niż ludzie sądzą i cała aktualna czołówka wagi ciężkiej ma podstawy by się go obawiać. Mike miał także wyrazić o Foremanie taką oto opinię: "to wilk w owczej skórze - próbuje przekonać opinię publiczną, że jest słaby i łatwy do pokonania, tymczasem nie ma nic bardziej mylnego".
Zdaniem Bobby'ego Goodmana była jeszcze jedna przyczyna, dlaczego Tyson nie chciał mieć nic wspólnego z "Wielkim" Jerzym. Otóż, kiedy żył Cus D'Amato, na okrągło puszczał Mike'owi walkę Foreman kontra Frazier. Tyson uwielbiał ją oglądać, ponieważ był zachwycony siłą Foremana i charakterem Fraziera, który wstawał i ruszał do ataku każdym knock-downie. Cus tłumaczył wtedy cierpliwie swemu podopiecznemu, że " dla niskiego, walczącego ofensywno-"rzęsistym" stylem zawodnika jak Marciano czy Frazier, stawanie przeciwko Foremanowi to zwykłe samobójstwo". Nie wyobrażał sobie nawet, by ten mógł być kiedykolwiek przeciwnikiem Mike'a - ścieżka kariery rozrabiaki z Brooklynu nie przewidywała spotkania z groźnym zabijaką z "Krwawej Piątej" w Marshall. Cus przekonywał, że tylko wysocy, walczący na dystans zawodnicy mają jakieś szanse wyjść cało ze starcia z Georgem Foremanem.
Na marginesie, nie mogło być też tak, jak napisał wcześniej jeden z dyskutantów, że opiekunowi Mike'a "chodziło o dostanie Holyego w okresie 88-91 r." ponieważ D'Amato zmarł w 1985 roku, a wtedy Holy odbywał staż łomocząc pracowicie kelnerów w wadze lekkociężkiej i świat miał o nim dopiero usłyszeć.
Zdaniem Lotierzo, który był blisko ludzi z kręgów boksu w USA, znających zarówno "Iron" Mike'a jak i "Big" George'a, jest faktem bezspornym, że "Bestia" bał się walczyć z czterdziesto jedno letnim Foremanem - tym samym, którego nie przestraszył się i rok później zwyciężył Evander "The Real Deal" Holyfield (podobnie postąpił on z Żelaznym", ale to już inna historia). Zdaniem tych samych ludzi, Foreman najprawdopodobniej znokautowałby Tysona w ciągu trzech rund.
Foreman miał niesamowitą krzepę, był jednym z najsilniejszych pięściarzy wagi ciężkiej. Na pewnym filmie można zobaczyć, jak w czasie treningu wersji "Foreman II" (wiek ok 40 lat) wbiegał pod górę holując za sobą jeepa. Fakt, w ringu był niezbyt szybki i finezyjny, ale miał cios, który odrywał przeciwników od maty lub ich głowy od tułowia. Był też odporniejszy na uderzenia niż Tyson, co w zestawieniu z większym sercem do walki dało widowisko, jakiego byliśmy świadkami w 1976 r. ze współudziałem Rona Lyle'a. We wspomnianym wcześniej pojedynku Foreman kontra Holyfield , "dziadek" przyjął w trzeciej rundzie centralnie na szczękę wszystko co Holy miał w sobie najlepszego, lecz na jego twarzy zagościł nieledwie przelotny grymas zdziwienia.
Przede wszystkim zaś "Big" George posiadał silniejszą psychikę niż "Iron" Mike. Był to pięściarz, który nigdy się nie cofał i nie znał strachu. Chłodny i opanowany w każdej sytuacji - prawdziwy zimnokrwisty "morderca". Pod tym względem stanowił alter ego "Bestii", gdyż ten zmieniał się w "mrocznego frustrata" kiedy sytuacja na ringu nie układała się po jego myśli.
Foreman to taki "Tyson" lat siedemdziesiątych, zwanych "złotą erą wagi ciężkiej", tylko straszniejszy. Było to jednak przed epoką MTV, która wykreowała "Bestię" niczym objazdowy cyrk na kółkach (nie przeczę, że bardzo dobrego boksera) do postaci rodem ze starożytnej mitologii. Herkulesa jednak bardziej przypomina George Foreman (co prawda wiemy, że nie był on murzynem, jednak nie możemy tego stwierdzić z całą pewnością) :wink:




źródło [http://www.boxing.pl/forum/viewtopic.php?f=3&t=2350&start=60]

angielski orginal poszukam-znalazłem

[http://www.eastsideboxing.com/boxing-news/lotierzo1609.php]
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 14:54:27 
Znalazłem na jednym z forum internetowych i sprawdzalem,źródło wiarygodne
 Autor komentarza: KidDynamite
Data: 15-04-2010 14:57:53 
Autor komentarza: HAMMERFIST Data: 15-04-2010 14:48:57 A ty nie wiesz jakie problemu mial Foreman,Holy,Lewis,tylko Tysona probmemy są mnozone do ptęgi.


JEDEN WIELKI BULLSHIT.

Holy, Lewis nie wystrzelili z nikąd i nie zostali mistrzami świata w wieku 20 lat, a w ciągu następnego roku kolekcjonując wszystkie pasy. Nawet nie wiesz co się w tym okresie w Stanach działo i kim był Tyson w oczach opinii publicznej. Jakie było szaleństwo na jego punkcie. - przykładowa "Małyszomania" w Polsce to był pikuś. Koleś wyszedł ze slumsów nigdy nie mając nic, a tu został mistrzem świata 3 najbardziej prestiżowych kategorii z masą pieniędzy, samochodów, dziwek, które tylko szukały okazji na ograbienie 20 letniego dzieciaka. Ciekawy jestem jak znieśli by to bokserzy, których wymieniłeś.
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 15:00:35 
Poczytaj biografię Foremana,Holyfielda,Fraziera,Alego i potem pogadamy,a takze i Lewisa.
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 15:01:22 
Ali miał dostać kulę w łeb.

Foreman zabijaka i nerwus,doznał szoku.

Holyfield fatalne problemy.
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 15:02:09 
Czy siedzisz tak w biografiach innych pieściarzy jak Tysona ?
 Autor komentarza: mixtype
Data: 15-04-2010 15:14:31 
Zmasakrował Ruiza,przez chwilę myślałem że Ruiz zapadł w śpiączkę.
 Autor komentarza: KidDynamite
Data: 15-04-2010 15:18:18 
Hammerfist,

Wklej jeszcze jeden, pisany "wolną ręką" artykuł:)Ciekawy jestem wątku kryminalnego Lewisa w Kanadzie, jak to musiał walczyć na ulicy ze swoim jamajsko-angielskim akcentem.

Co do dyskusji - Twoje zdanie "myśolę,ze pieściarze typu Lewis czy Holyfield wypunktowali by spokojnie Tysona, a Ali,Foreman czy znokautowali"

Dyskusja bezsensowna. Prowadzona od wielu lat.

Ja twierdzę, że Tyson to zmarnowany talent, jeden z największych w HW, a inaczej prowadzony, z dala od showbiznesowego burdeliku mógłbyć jednym z największych w historii HW.

 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 15:22:27 
Moim zdaniem nie mógł być jednym z najwiekszych w HW.

Bo takiego nie ma-Ali miał problemy z Nortonem,Frazierem

Lewis-Z Holyfieldem,Mercerem

Nie ma pieściarza,który pokonałby wszystkich.Zawsze ktoś będzie nie pasował.

Takze,to,ze Tyson był najlepszy,było mitem,bo takiego nie ma.A czasy w których rządził Tyson zostawiały sporo do życzenia.Pollecam obejrzeć rekordy na boxercu Tysona Lewisa czy Alego.Tyson nie moze być stawiany na równi z nimi.A restza to gdybaniee,a co by było gdyby Tyson...Ale nie będzie...
 Autor komentarza: TheDuke
Data: 15-04-2010 15:24:05 
Hammerfist,
Biorąc fakty podane w przytoczonym przez ciebie artykule za prawdę to Mike niepotrzebnie się obawiał moim zdaniem... Weźmy walkę Morrisona (uważanego za białego Tysona) z Foremanem ... Foreman był na skraju knockoutu. A przyjętym jest że Morrisonowi mimo doskonałego lewego sierpa przy kulejącej obronie daleko było do Tysona.
Pozdrawiam
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 15:28:15 
Ale biorąc twoja logikę TheDuke Foreman sobie radził lepiej z Holyfieldem gdy ten nie był wyniszczony wojnami z Bowe,a nawet raz nim wstrząsnął.Przyjał całaserie na ryj po której Tyson leżał.

Tyson pasowałby Foremanowi swym rzęsistym stylem jak Frazier.

Foreman cieżko sobie radził z bokserem o wiele gorszym niz Frazier-mianowice Ronem Lylem,ale dlatego,ze on nie walczył tym rzęsistym stylem.

To,ze Morrison czy Holyfield poradzili sobie z Foremanem,a nieźle sobie zn im radził też Frazier,nie oznacza,że Tyson by sobie poradził.
Jego ofensywa byłaby wodą na młyn dla Foreman tak jak i styl Fraziera.
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 15:30:39 
Pomyłka powinno być

To,ze Morrison czy Holyfield poradzili sobie z Foremanem,a nieźle sobie zn im radził też LYLE(nie Frazier),nie oznacza,że Tyson by sobie poradził.
Jego ofensywa byłaby wodą na młyn dla Foremana tak jak styl ofensywny Fraziera.

A to,ze Frazier był gorszym puncherem niz Tyson jest nie istotne,gdyż gdyby Foreman nigdy nie zawalczył z Frazierem,to po walce z Lylem każdy by mówił,ze nie ma szans z Frazierem,a tu zonk.

Długie łapy zlalyby Tysona.ALe to dywagacje.
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 15:34:15 
Morrison w żadnym razie nie walczył stylem Tysona czy Fraziera.
 Autor komentarza: TheDuke
Data: 15-04-2010 15:36:58 
HAMMERFIST
Zobacz jak Morrison łatwo trafiał Dziadka, uciekał przed nim to fakt, bo niezaprzeczalnym jest że Foreman był lepszy Titanic (bo niezatapialny) ale wydaje mi się, że jeżeli ktoś miałby położyć go na deski to właśnie Tyson ...

http://www.youtube.com/watch?v=8adGABRgfSg&feature=related

Ale mimo wszystko fajnie się dywaguje...

Pozdrawiam
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 15:42:22 
No właśnie chodzi,o ten styl.Tyson nie lubił się cofać.

Zobacz,że Briggs puncher gdy Foreman miał 48 lat przegrał tak naprawde z Foremanem,radził sobie z nim o wiele gorzej niz Morrison i nie umial tak trafiać.Chodzi tylko o styl.Dlatego nie dawalbym szans Tysonowi.Morrison trafiał,ale Briggs juz nie.
 Autor komentarza: Klimek
Data: 15-04-2010 15:43:42 
IMO najlepszy nokaut w historii wagi ciężkiej
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 15:43:53 
Tyson mimo iż rzęsisto ofensywny też nie.

Obejrzyj walki Frazier vs Foreman i Foreman vs Lyle.Szybki Frazier nie umiał tak trafiać jak wolny Lyle.Pardoks ? Nie styl!
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 15:52:36 
PS.Tyson umiał walczyć super w półdystansie,ale z Foremanem,to samobójstwo.

Morrison,Moorer,Holy,oni o wiele lepiej walczyli na dystans.
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 15:54:13 
Jak Tyson mógłby skrócić dystans skoro tak z Foremanem walczyć nie można(przyklad Fraziera)
 Autor komentarza: kuba2
Data: 15-04-2010 17:25:23 
Bez urazy Hammer ale mam wrazenie ze twoja wiedza chyba faktycznie opiera siegłównie na boxrecu. jeżeli dl Ciebie Tyson = Frazier i nei widzisz róznicy w ich stylach to sorry.

Osobiście nie wgłebiam sie jak Kid w to jakie Mike miał problemy emocjonalne po zdobyciu tytułu oraz ile japońskich gejsz przeleciał bezpośrednio przed walka z Douglasem ale fakt faktem, że mniej wiecej od 88 r zauważalny był regres jego bokserskiej formy (nie fizycznej) a w walce z JBD z takich czy innych powodów ruszał sie jak mucha w smole więc na ta walke bym sie nie powoływał tak samo jak na Ruddocka który na drugiej walce z Mikem sie skończył i juz z Pagem prezentował sie o wiele gorzej niz np z Dokesem.
 Autor komentarza: krzysio299
Data: 15-04-2010 17:50:13 
"Holy, Lewis nie wystrzelili z nikąd i nie zostali mistrzami świata w wieku 20 lat, a w ciągu następnego roku kolekcjonując wszystkie pasy. Nawet nie wiesz co się w tym okresie w Stanach działo i kim był Tyson w oczach opinii publicznej. Jakie było szaleństwo na jego punkcie. - przykładowa "Małyszomania" w Polsce to był pikuś. Koleś wyszedł ze slumsów nigdy nie mając nic, a tu został mistrzem świata 3 najbardziej prestiżowych kategorii z masą pieniędzy, samochodów, dziwek, które tylko szukały okazji na ograbienie 20 letniego dzieciaka. Ciekawy jestem jak znieśli by to bokserzy, których wymieniłeś."
Zgadzam sie z tym w 100%, za szybko Tyson stał się kims kim powiniem byc w wieku 25lat, wtedy byłby juz bardziej doswiadczony zyciowo i byc moze stał by sie najlepszym bokerem w histori, a tak pozostał spory niedosyt.
 Autor komentarza: MyStyle
Data: 15-04-2010 19:00:38 
Uwielbiam Tuę,ale jego jedyna bronią byl lewy sierp
 Autor komentarza: MyStyle
Data: 15-04-2010 19:06:38 
Tyson jest troche przereklamowany


To wielki mistrz ,iwlkea maszyna dozabijania ale ovverrated


Tak tak wiem ze to swiętokradztwo dla fanów boksu
 Autor komentarza: bzzyk
Data: 15-04-2010 19:45:41 
Tak się nokautuje Ruiza!!! Hehe a tu co nie którzy zachwycają się Hayem który "męczył" się z 15 lat starszym otłuszczonym bez szybkości i siły dziadkiem Ruizem!
 Autor komentarza: lukaszenko
Data: 15-04-2010 19:50:13 
bzzyk
Tylko Tule udalo sie tego dokonac i Haye i nikomu wiecej..
 Autor komentarza: piotr
Data: 15-04-2010 20:18:03 
Morrison jednak miał inny styl walki niż Tyson poza tym jest o 10 cm wyższy.
Zobacz walkę Tyson vs. Tillman
Morrison vs. Tillman
 Autor komentarza: bzzyk
Data: 15-04-2010 20:27:59 
Nie ważne że tylko tym dwóm się to udało, chodzi mi o wartość, z jednej strony młody, szybki, Ruiz w primie i nokaut który wyglądał jak egzekucja a z drugiej dziadek bez formy szybkości i siły i "męczarnia" Haye, liczenie po faulach sędziego i mało efektowne przerwanie przez sędziego!

lukaszenko i nie broń już tego twojego geya ;-) ;-)
 Autor komentarza: lukaszenko
Data: 15-04-2010 20:38:58 
piotr
Morrison nie jest wyzszy od Tysona!!!
bzzyk
Heh...no coments
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 20:51:50 
Ja dodam kuba2,ze owszem Frazier i Tyson,to byli różni bokserzy,ale mieli tę wspólną ceche,ze walczyli tym rzęsisto ofensywnym stylem.

Nawet Cus nie wyobrażał sobie by mike zmierzył się kiedyś z Georgem.

Ale zakończmy te dywagacje.
 Autor komentarza: lewiss32
Data: 15-04-2010 21:05:40 
dyskutowac to mozemy do rana a nawet i dluzej czemu taki lewis nie walczyl z foremanem,ibeabuchi,z tym ze tyson mialby sie obawiac foremana co wiadomo ze mike by go mogl obic jak worek kumulacja szybkosci+mega jebnieciem cos moze bylo na rzeczy ale niechce mi sie wierzyc aby go tyson spykal sa mity i legendy
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 15-04-2010 21:28:03 
HAMMERFIST- największa różnica między frazierem a Tysonem była w tempie walki - Frazier miał tak zwany "ośli rytm" początek starcia i frazier rusza do ataku, bez przerwy siedzi na karku przeciwnikowi i sypie bije ile się da i kiedy się da. Natarcie to jest prowadzone w bardzo wysokim tempie a przeciwnik jest w ciągłym zagrożeniu bo ciągle jest w zasięgu ciosów.
Tyson walczył z doskoku - stał poza dystansem czekał na cios przeciwnika( lub sam zadawał cios zaczeopny) unik po czym doskok i huraganowy atak jeśli przeciwnik przetrwał była przerwa i wszystko od początku. Ataki Tysona były falowe! więc przeciwnik mógł wyczuć intencję Mika i atak przepuścić. Atak Fraziera trwał bez przerwy i choć był mniej efektowny to w którymś momencie przeciwnik musiał się zagapić lub nie wytrzymać presji.
Tyson bił też trochę mocniej niż Joe,mial dużo lepsze kombinacje, za to frazier miał sporolepszą kondycję i psychikę.Potęgą freziera było też to że wręcz automatycznie oddawał za każdy cios.
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 21:28:31 
Hmm po prostu Tyson świetnie skracał dystans,przecież tyson nie umiał tak pykac na dystans jak chociażby Morrison-Foremana.

Co z tego,ze miał super szybkość-Foreman pokazał,ze Holyfield w PRIME czy Moorer przed porażkami nie mogli go znokautować.

Frazier też był szybki,ale z foremanem to tylko na dystans!A Tyson tak nie umiał.

Podniecacie sie tak Tysonem,a to naprzykład leszcz James Smith 100 x gorszy od Foremana też nie dał sie sklepać,a pamietajcie,że Foreman to był Brutalny zwierz!

http://www.youtube.com/watch?v=Fka_m4nyOLQ
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 21:30:54 
Stonka masz rację,ale i tak mimo wszystko obaj walczyli rzęsisto ofensywnym stylem,a to,że te style sieróżniły,to jasne,bo nie ma dwóch takich samych bokserów.

Problem w tym,ze z Foremanem dystansu skracać sie nie dało,to jakby go Mike pokonał ?
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 15-04-2010 21:32:05 
lukaszenko
Data: 15-04-2010 20:38:58
piotr
Morrison nie jest wyzszy od Tysona!!

bardzo się mylisz jest wyższy o około 10cm (189)
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 21:34:55 
Foreman vs lewis ? Dobrze,ze do tej walki nie doszło,bo w tym wieku z lewisem ,Foreman zostałby w najlepszym przypadku wysoko wypunktowany,a w najgorszym znokautowany.
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 15-04-2010 21:49:01 
HAMMERFIST-"Problem w tym,ze z Foremanem dystansu skracać sie nie dało,to jakby go Mike pokonał"- nieprawda skrócić się dało tyle że właśnie na to czekał Foreman. Bokser który skracał dystans bardzo ułatwiał foremanowi zadanie!
moim zdaniem mike nie wygrał by z foremanem!
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 21:54:33 
O!O to mi właśnie chodziło.Dać się może dało,ale JW
 Autor komentarza: andrewsky
Data: 15-04-2010 21:57:22 
Czy sie to komus podoba czy nie ale Mike Tyson do czasu walki z Douglasem byl piesciarzem ktory sial paniczny strach u przeciwnikow.Spinks ktory do niego wyszedl byl bardziej przestraszony niz pieciolatek na kolejce gorskiej.
Tua jak bylem duzo mlodszy to wydawal mi sie najlepszym zawodnikiem swiata,teraz wiem ze nigdy taki nie byl i nie bedzie,ale uwielbiam sposob w jaki nokautje:)
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 15-04-2010 21:59:32 
HAMMERFIST - A ja żałuję że do walki Lewis - Foreman by nie doszło- Lewis po raz pierwszy w życiu walczył by z bokserem mocniej bijącym, chyba mocniejszym fizycznie i prawie tych samych rozmiarów choć cięższym. I do tego nieziemsko twardym! Sądzę że Lewis wygrałby ma punkty ale walczył by asekuracyjnie jak z Tuą...Tyle że Foreman był od Tuy 15cm wyższy i miał o 30cm dłuższe łapy!i wypadł by lepiej niż Tua. Stary foreman dupy nie dał nigdy nie dał by i teraz.

Ps, Briggs twierdził że Foreman bił sporo mocniej od Lewisa
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 21:59:50 
Noi z powyższym postem też sie zgadzam w 100 %Panowała psychoza,żelaznego Mike'a

http://www.youtube.com/watch?v=jCVWNv_q6G8

http://www.youtube.com/watch?v=xvIhQvgF0sU&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=AjjZx_4rpBc&feature=related
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 22:02:38 
Stonka,ja się zgadzam niemniej jednak Briggs był o wiele gorszym pieściarzem niż Lewis,a Foreman był już niestety stary.

Co do typów walk,to troche dywagujemy,a generalnie wynik walki zależy od tak wielu czynników,ze walki przez niektórych z nas brane za pewniaki zakończyć by się mogły zgoła odmiennymi wynikami.
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-04-2010 22:04:00 
generalnie Lewisa siła polegała na wszechstronności,a i tak moze zadecydować jeden cios.
 Autor komentarza: andrewsky
Data: 15-04-2010 22:10:46 
Foreman z lat 90-tych to zapasiony misiek z twardym lbem i niesamowitym kopytem.Pokonal kilku sredniakow i to z trudem.Wygral z jednym j bardzo dobrym piesciarzaem lucky punchem a od reszty zbieral baty takie ze zaraz po kazdej walce jakis ciec z jego naroznika zakladal mu ciemne okulary.Lewis by go na 99% tak oklepal ze BigGorge bozy swiat zobaczyl by po jakis dwoch tygodniach.
Skoro Holyfield wstrzasnol Foremanem w ich walce to Tyson mial szanse go znokautowac
Foreman z lat 70-tych to piesciarz ktorego mogl pokonac tylko taki geniusz jak Ali.Tyson,Lewis i Holmes w primie tez by mieli szanse ale moim zdaniem nikle
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 15-04-2010 22:22:13 
andrewsky- Holy nie wstrząsnął Foremanem!!! zapied... mu najmocniej całą serią czysto jak w worek łeb dziadka odskoczył na przeróżne strony...i nic!! żadnych objaw zamroczenia. Jak to powiedzial komentator "Foreman wygląda na zdziwionego lecz napewno nie na zamroczonego" zresztą dziadek walkę przegrał nie wysoko!
Myślę że z Lewisem George przegrał by z Klasą.
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 15-04-2010 22:22:13 
andrewsky- Holy nie wstrząsnął Foremanem!!! zapied... mu najmocniej całą serią czysto jak w worek łeb dziadka odskoczył na przeróżne strony...i nic!! żadnych objaw zamroczenia. Jak to powiedzial komentator "Foreman wygląda na zdziwionego lecz napewno nie na zamroczonego" zresztą dziadek walkę przegrał nie wysoko!
Myślę że z Lewisem George przegrał by z Klasą.
 Autor komentarza: lewiss32
Data: 15-04-2010 23:07:20 
niektorzy znawcy-fachowcy w dziedzinie boksu wypowiadali sie na temat przeciwnikow tysona ze warunki fizyczne przemawialy za nimi przynajmniej za niektorymi, ale z drugiej strony twierdzili ze walczac z takim zawodnikiem jak tyson mozna zapomniec o warunkach fizycznych troche w tym prawdy bylo
 Autor komentarza: andrewsky
Data: 15-04-2010 23:46:38 
stonka
Ja w przeciwienstwie do Ciebie nie obejzalem 90% najwazniejszych walk w historii boksu,dlatego moze mnie sie one nie mieszaja:)Zobacz sobie koncowke trzeciego starcia Holyfield-Foreman kiedy to RealDeal trafia BigGeorga seria lewych sierpowych i jezeli wedlug ciebie Foreman nie jest wstrzasniety to znaczy ze inaczej pojmujemy definicje tego slowa.Zreszta posluchaj co powiedzial komentator:"Foreman w powaznych klopotach".A i jeszcze punktacja 111-116,110-117,112-115 jezeli to Twoim zdaniem jest nie wysoko w walce mistrzowskiej
 Autor komentarza: lukaszenko
Data: 15-04-2010 23:55:09 
StonkaKartoflana
Mi sie wydawalo ze Morrison mial 178 cm wzrostu..ale spoko..Cos moze mi sie pomylilo hmm.
 Autor komentarza: kuba2
Data: 16-04-2010 00:03:32 
Ale złapałes Hammer zajawkę z tym rzęsistym (cokolwiek to znaczy) stylem walki. Moze i faktycznie i Frazier, i Tyson mieli coś tam rzęsistego ale różnic miedzy nimi było sporo. Frazier był od Mike lepszy wydolnościowo, bardziej wytrzymały, chyba twardszy. Tyson miał zdecydowanie szerszy repertuar ciosów i zdecydowanie lepiej (inaczej) poruszał sie po ringu. To bardzo zasadnicza różnica. On miał najlpesze side- stepy w historii heavy, dlatego uwazam, że mógłby Georga po prostu ubić atakujac go z boku. Miek z lat 90-tych (faktycznie juz bardziej przypoimnajacy Fraziera)raczej byłby dla niego łątwym celem. Uważam że Tysona od Gołoty nawet stary Foreman u schyłku kariery szybko by stłamsił.

Co do wypowiedzi fachowców to włąsnie na tym portalu był wywiad z Januszem Pinderą w którym stwierdził, że Mike w swojej najlepszej formie był w stanie wygrac z każdym bokserem w historii
 Autor komentarza: andrewsky
Data: 16-04-2010 00:07:47 
Ali kiedys powiedzial ze Tyson to jedyny przeciwnik z ktorym nie chcial by sie nigdy spotkac bo obawial by sie ze zostanie znokautowany
Moim zdaniem to wlasnie Tua bardziej przypomina Fraziera niz Tyson
 Autor komentarza: Ibeabuchi
Data: 16-04-2010 01:21:00 
HAMMERFIST
Zgadzam sie z Toba prawie we wszystkim. Wogole milo sie zdziwilem czytajac twoje porownanie lat 80ych do 90ych i twoje zdanie o Tysonie. Bo jeszcze niedawno pisalem doslownie to samo tutaj na forum co ty teraz.

Mysle ze Tua osiagna by to samo co Tyson w latach 80ych. Wogole Stonka swietnie opisal roznice miedzy Tysonem a Frazierem ale patrzac ogolnie, wszyscy trzy panowie (Frazier, Tyson, Tua) mieli bardzo podobny do siebie styl. Ale z jednym sie z Toba nie do konca zgodze. Prime Tyson moglby w latach 90ych bardzo duzo osiagnac. Nie mowie ze bylby numerem 1 i gorowalby tak jak to robil w latach 80ych ale napewno by sie zmiescil w TOP 5. Z Lewisem, Holyfieldem i Bowem. Nie widzialbym go w roli faworyta z tymi panami, ale z reszta (Foreman, Ibeabuchi, Mercer, Tua, Morrisson, McCall, Moorer, Golota, Briggs, Rahman) mogl powalczyc o zwyciestwo. Moze jeden albo drugi z powyzej wymienionych bylby za mocny dla Tysona ale wiekszosc z nich nie byliby faworytami w konfrontacji z ''Zelaznym''. I jesli McCall, Moorer albo Rahman byli wstanie zdobyc mistrza swiata w latach 90ych to czemu nie mialoby sie to Tysonowi nie udac ktory, jak dla mnie, byl od nich lepszym piesciarzem. Porownanie do Tuy (ktory tez nigdy nie zdobyl mistrza swiata) jest nie na miejscu bo Tua byl bardzo zle prowadzony i kazdy o tym wie. Ruiz i Golota ile razy walczyli o pas a ile Tua? Przeciez wcale nie zasluzyli wiecej na te walki niz on. A porazke Tuy z Lewisem nawet nie ma sensu wymieniac. Lewis byl krolem lat 90ych. I TOP 3 wszechczasow (moje osobiste zdanie). Tej porazki nie trzeba sie wstydzic.

Tak wiec na ogol sie z Toba zgadzam. Jednak mysle ze Tyson zdobylby w latach 90ych rowniez tytul, choc moze nie gorowalby tak jak to robil w swoim czasie.

Co do Foremana to powiem tak: Nie wiem czy powtrzymalby Tysona. Ciezko powiedziec. Mysle ze wszystko byloby mozliwe. Ale napewno nie skreslalbym Tysona bo ten, jakby nie bylo, byl cholernie szybki w swoim primie jak na wage ciezka. Foreman z lat 90ych napewno byl wciaz groznym zawodnikiem bo byl wciaz twardy jak skala i potrafil uderzyc niesamowicie mocno. Ale prawda jest taka ze poruszal sie wtedy bardzo wolno - czesto z opuszczonymi lapami. Dlatego ciezko wskazac zwyciezce. Jednak Foreman w swoim prime mysle ze zniszczylby Tysona podobnie jak to zrobil z Frazierem.

Kazdy ma swoja liste najlepszych piesciarzy HW wszechczasow. Moim skromnym zdaniem Foreman jest absolutnym numerem 1. Na 2. miejscu widzialbym Lewisa a Tysona gdzies miedzy 8. a 15. miejscu. Daleko jestem od amerykanskiego myslenia ze Ali byl najlepszy a odrazu za nim Tyson a potem dlugo dlugo nic. Dlatego w moim oczach duzo ludzi przesadza z klasa Tysona. Byl swietny, niesamowicie dobry, ale nie najlepszy. Z kolei Ty go widzisz jedynie jako dobrego zawodnika ktory w latach 90ych bylby jak dziecko w mgle. A to juz jest przesada. Tyson na pewno zdobylby jakis tytul mistrza swiata w czasach Lewisa, Holyfielda, Bowa i calej wspanialej reszty.

Pozdro
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 16-04-2010 06:21:35 
andrewsky- tak ta punktacja może zdecydowanie oznaczać że walka była wyrównana!!! (nawet 108-112 może być w wyrównanej walce jeśli tylko zwycięzca wygrywał o włos każdą rundę!) Uprę się że Foreman nie był wstrząśniey. zresztą Holy był blisko KO.

Masz pełną rację że Tua bardziej przypominał Fraziera niż Tysona -tyle że Tua miał fatalnie wolne nogi więc jego nieustanny napór na przeciwnika był znacznie wolniejszy,
Tuę najlepiej porównać do Marciano ten obaj atakowali bez przerwy ale obaj byli ograniczeni ruchowo i "koślawi"na nogach
 Autor komentarza: kolano
Data: 16-04-2010 07:58:57 
TUA-TYSON...
 Autor komentarza: kuba2
Data: 16-04-2010 10:54:02 
"Mysle ze Tua osiagna by to samo co Tyson w latach 80ych."

Szczerze wątpie. Idąc śladami Tysona pewnie zdemolował by tak samo bez problemu Thomasa, Berbicka, Bruno, Williamsa, Spinksa. Może pewniej wygrałby ze Smithem, trudno powiedzieć jak by było z Tubbsem (ale w formie od Mike nie dał by chyba rady trzymać Davida 12r na dystans wiec stawiałbym na Tuę), Holmesem czy bedącym w życiowej formie Douglasem. Natomiast Tucker dałby mu spokojnie UD.
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 16-04-2010 17:19:51 
Nie wiem czy ktoś to jeszcze czyta,ale...

kuba2 możesz mieć racje z Tuckerem vs Tyson,a Ibeaubuchi masz 100% racji,to są moje przypuszczenia,a twoje przypuszczenia też są okej więc AMEN
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.