RUIZ: BOJĘ SIĘ, ŻE MNIE OSZUKAJĄ

Wojciech Czuba, The Sun

2010-04-02

John Ruiz (44-8-1, 30 KO), zwany Milczkiem, w sobotę zamierza zrobić wszystko, aby pas WBA należący aktualnie do Davida Haye (23-1, 21 KO) zabrać ze sobą do USA. 38- letni Ruiz był już w przeszłości dwukrotnie mistrzem świata wagi ciężkiej i jak twierdzi, jest teraz w fenomenalnej formie, aby zostać nim ponownie. Czy jednak doskonałe przygotowanie fizyczne wystarczy ‘Milczkowi’ do zwycięstwa?

Mierzący 188 cm wzrostu zawodnik z Ameryki uważa, że walcząc w Niemczech z Valuevem, został dwa razy okradziony ze zwycięstwa. Tego samego obawia się w Anglii. Twierdzi iż zawodnik boksujący na własnym terenie jest przez sędziów traktowany bardziej przychylnie. Duży wpływ na ich decyzję mają także wierni i tłumnie zgromadzeni kibice.

- Nie ma nic gorszego w boksie niż sytuacja kiedy wywalczysz zwycięstwo, ale sędziowie dają je w prezencie twojemu rywalowi. To ciemna strona tego sportu. Mam nadzieję, że walka z Haye jest zbyt dużym wydarzeniem i do tego nie dojdzie.

Jego sobotni przeciwnik, 29-letni David Haye, tytuł WBA wywalczył pokonując w Niemczech na punkty ‘Bestię ze Wschodu’. W jego wyprawie po tytuł towarzyszyły mu rzesze jego wiernych fanów, których Ruiz obawia się jak ognia.

- Angielscy kibice są niesamowici. Tamtej nocy w Niemczech wpłynęli na decyzję sędziów. Tłum ma niezwykłą siłę. Potrafi manipulować sędziami, swoją obecnością i żywiołowym, fanatycznym dopingiem. Często w takich sytuacjach sędziowie przyznają rundy zawodnikowi, mimo, że je przegrał.

- Haye wygrał wtedy z Valuevem, ale dla mnie to bardzo dobrze. Jak sobie pomyślę, że miałbym z nim walczyć po raz trzeci w Niemczech, to bym się chyba załamał. A tak, mam okazję znowu walczyć w Anglii, a tutaj mój rekord to 6 walk i 6 zwycięstw!

‘Hayemaker’ przyznawał w brytyjskiej prasie, że bardzo uważnie przestudiował wiele pojedynków Amerykanina. Jednakże Ruiz obejrzał tylko jedną jego walkę, właśnie tą z potężnym Rosjaninem.

- Jedyne na co zwróciłem moją uwagę oglądając to starcie, to jego szybkość. On jest zdecydowanie pięściarzem, który bardzo dużo porusza się po ringu. Spodziewam się, że wyskoczy w sobotę i zacznie tańczyć i zadawać błyskawiczne ciosy, ale moim zadaniem będzie ograniczyć tę jego ruchliwość. Mam zamiar narzucić mu swoje warunki i nie pozwolić na to, co zawsze wyrabia.

Na zakończenie pewny siebie John, podsumowuje swój pojedynek z Londyńczykiem następująco:

- Wszyscy dostają od życia drugą szansę i ja właśnie taką otrzymałem. Dlatego w sobotę wieczór w Manchesterze, wykorzystam ją w stu procentach!