BRIGGS Z DAWNĄ OFIARĄ BUGAJA

Łukasz Furman, Informacja własna

2010-04-01

Nie Owen Beck jak pierwotnie podawano, a ogromny Rafael Pedro (20-8-1, 14 KO) będzie najbliższym rywalem Shannona Briggsa (48-5-1, 42 KO) podczas gali w Hollywood zaplanowanej na 13 kwietnia. Były champion federacji WBO wciąż ma nadzieję, że po kilku efektownych zwycięstwach dostanie w końcu szansę boksowania z Wladimirem Kliczko, na którego poluje, przynajmniej werbalnie, od dłuższego czasu.

Przeciwnik Shannona może kojarzyć się polskim kibicom z porażki w debiucie z naszym Romanem Bugajem, którego niemal całą karierę mieliśmy okazję śledzić za pośrednictwem Eurosportu i gal z cyklu "Heavyweight Explosion". Warto też dodać, iż Romek jest do dziś jedynym pięściarzem, jakiemu udało się zastopować Kubańczyka, a sam nokaut znalazł się w dziesiątce najlepszych "czasówek" 1999 roku spośród wszystkich pojedynków pokazywanych na tym kanale. Nokautujące uderzenie przyszło wtedy w trzeciej rundzie. Wcześniej Bugaj kilka razy po dwóch-trzech lewych prostych bił mocny prawy na górę, aż w końcu po kolejnych lewych prostych, kiedy Pedro podniósł wyżej ręce, Polak wystrzelił z całym skrętem ciała prawym na tułów, po którym jego rywal zwijał się jeszcze długo na macie ringu.

Niestety kariera tego chłopaka nie rozwinęła się tak jak powinna, był źle prowadzony, ale przede wszystkim często krzywdzony niesprawiedliwymi werdyktami, jak choćby w przypadku porażki z Ronem Brownem, Cengizem Kocem, czy zupełnie niezrozumiałą decyzją o remisie technicznych z Donnellem Wigginsem. Warto przypomnieć, że na przykład po ogłoszeniu werdyktu walki z Kocem publiczność niemiecka w Magdeburgu przez długi czas gwizdała, wyrażając tym samym swoją dezaprobatę dla sędziów punktowych. Miał też na deskach Sinana Samil Sama, ale zabrakło wówczas trochę szczęścia i czasu. Niedawno mówiło się o powrocie Romka na gali Tomasza Babilońskiego, ale ten "come back" został na jakiś czas odwołany. A swoją drogą, to Shannon Briggs powinien chyba jednak powtórzyć wyczyn Bugaja...