WILCZEWSKI-BALZSAY. CZY TO BYŁO GRANE?

Jarosław Drozd, Opracowanie własne

2010-03-31

Taka walka byłaby zapewne ozdobą każdej gali boksu zawodowego w Polsce. Z jednej strony Piotr Wilczewski (25-1, 8 KO), kolejny nie do końca spełniony amator, któremu mimo niewątpliwie solidnej klasy nigdy nie udało się zdobyć medalu na jakiejkolwiek międzynarodowej imprezie rangi mistrzowskiej.

Z drugiej strony Karoly Balzsay (21-2, 15 KO) jeden z najwybitniejszych i najpopularniejszych węgierskich pięściarzy amatorskich przełomu wieków XX i XXI, wicemistrz Europy z 2002 r. Ale być może obaj panowie mieli okazję rywalizować już ze sobą w ringu?

Odpowiedź brzmi: TAK. I to dwukrotnie w latach 2003-2004! I niestety w obu przypadkach zwycięsko z ringu schodził leworęczny Madziar, który punktował 'Wilka" na turnieju w Usti nad Łabą w marcu 2003 r. oraz na mistrzostwach Europy w Puli w lutym 2004 r. Za pierwszym razem maszynki punktowe wystukały wynik 22-11. za drugim nieco wyższy: 35-13.

Czyli do trzech razy sztuka? Chciałbym się doczekać walki rewanżowej tych świetnie wyszkolonych technicznie pięściarzy, niemal rówieśników, ale po porażkach ze Stieglitzem i Gutknechtem, Węgier nie jest podobno skory do tego, by znów stawać między linami ringu.