SHAW: TO BYŁ DESPERACKI CZYN FRUSTRATA

Leszek Dudek, boxingscene.com

2010-03-29

Przed kilkoma godzinami Wilfried Sauerland zaatakował Andre Dirrella (19-1, 13 KO), oskarżając go o odegranie przedstawienia, które pozwoliło mu uniknąć dalszej walki z rozkręcającym się Arthurem Abrahamem (31-1, 25 KO).

Walczący przed swoją publicznością Amerykanin kontrolował pojedynek od pierwszego gongu. W czwartej rundzie źle ustawiony Abraham zaliczył pierwsze deski w karierze po długim lewym prostym Dirrella. Równo z gongiem kończącym siódme starcie, po kapitalnej kontrze Andre, "Król Arthur" znów wylądowałby na macie ringu, lecz uchroniły go przed tym liny. Sędzia nie liczył jednak Niemca, co spotkało się z krytyką ze strony sympatyków Amerykanina. W dziesiątym starciu to "Matrix" zanotował flash nokdaun, ale prowadzący walkę arbiter ringowy błędnie uznał to za poślizgnięcie.

W przedostatniej rundzie, cofający się Amerykanin poślizgnął się na mokrej macie ringu i gdy klęczał na jednym kolanie, Abraham rozmyślnie uderzył go obszernym ciosem z prawej ręki. Dirrell przez ułamek sekundy zastygł w miejscu, po czym bezwładnie opadł wytaczając się za liny.

Walkę przerwano, a mający bezpieczną przewagę punktową Dirrell został ogłoszony zwycięzcą przez dyskalifikację po celowym faulu ze strony rywala. Na kartach sędziowskich widniały w tym czasie wyniki 98-91, 97-92 i 97-92.

- Sauerland jest sfrustrowany - twierdzi Gary Shaw. - Jest promotorem Abrahama czy ministrem propagandy? Może Abraham jest przyzwyczajony do tuszowania podobnych zagrywek u siebie, ale tutaj, dzięki telewizji Showtime, świat miał okazję zobaczyć nie tylko haniebny czyn Abrahama, ale również masę powtórek ukazujących Arthura patrzącego na Andre podczas zadawania tego ciosu. Obejrzeliśmy to pod każdym kątem. Abraham uderzał z premedytacją. Po tym co widziałem stwierdzam, że jest tchórzem, a jego promotor niczym się od niego nie różni. To był desperacki atak frustrata.

- Wolę jednak skupić się na doskonałym występie Dirrella - powiedział Shaw. - On pierwszy zdołał posłać Abrahama na deski. Pierwszy zadał mu porażkę. To wielkie dokonania. Andre był lepszy, silniejszy i sprytniejszy. Jego występ to wspaniała robota, prawdziwa Mona Lisa, perełka.

- Po walce Andre pojechał do szpitala, gdzie przez trzy godziny był badany, nim wypuszczono go dzisiejszego ranka. Jestem z niego bardzo dumny. Będąc pod ścianą dał lekcję boksu głownemu faworytowi turnieju.

Pojedynek otwierał drugą fazę etapu grupowego turnieju Super Six.

- Chciałbym podziękować wszystkim za doping, szczególnie mam na myśli moich fanów z Flint i Detroit - powiedział 27-letni Dirrell. - Dziękuję, że byliście na mojej walce. Cieszę się, żę będę mógł teraz spędzić trochę czasu z rodziną. Potrzebny mi odpoczynek.