AUDLEY HARRISON - CZŁOWIEK ZAGADKA

Wojciech Czuba, The Sun

2010-02-27

Przeczytaj, co brytyjski dziennikarz Colin Hart, myśli o Audley’u Harrisonie (26-4,19 KO), Albercie Sosnowskim (45-2-1, 27 KO) i polskich hydraulikach.

Wśród pięściarzy panuje zazwyczaj moda, aby do ringu wchodzić przy muzyce ich ulubionego hip- hopowego artysty. Przypuszczam jednak, że Audley Harrison (26-4, 19 KO) do swojej kolejnej walki, będzie maszerował na przykład przy dźwiękach szalonego koncertu Edwarda Elgara, ‘Enigma Variations’. Dlaczego? Ponieważ Harrison to najbardziej nieodgadniony i nieprzewidywalny pięściarz, jaki urodził się na wyspach.

Minęło 10 lat od momentu, kiedy 38- letni dzisiaj Audley Harrisom, po wywalczeniu złotego medalu na igrzyskach olimpijskich w Sydney, przeszedł na zawodowstwo. Wydawało się, że posiada wszystko co niezbędne, aby w bardzo krótkim czasie odnieść wielkie sukcesy. Posiadał twardą psychikę, niecodzienne umiejętności i nokautujący cios w lewej ręce. Audley podpisał wówczas, niezwykle lukratywny kontrakt, opiewający na milion funtów z telewizją BBC. Sam Harrison, był święcie przekonany, że mistrzostwo świata w królewskiej kategorii, jest na wyciągnięcie ręki.

Niestety, po wielu rozczarowujących występach na ringach zawodowych, jedynym sukcesem utalentowanego olimpijczyka, było zdobycie mistrzostwa Wielkiej Brytanii. Audley, przed każdą walką przygotowany był świetnie. Jednakże, wraz z pierwszym gongiem, zawsze działo się coś dziwnego. Jego krew zamieniała się w lód, a on sam, walczył w sposób daleki od formy prezentowanej na sparingach. Rozczarowując tym samym kibiców, którzy pokładali w nim wielkie nadzieje.

Po klęsce z Irlandczykiem Martinem Roganem, poniesionej 14 miesięcy temu, wydawało się, że Harrison jest skończony. Wrócił do swojego domu w południowej Kalifornii, by w spokoju leczyć rany i odbudować się psychicznie. Pomógł mu w tym hazard, a dokładniej poker. Audley zaczął startować w licznych turniejach pokerowych, organizowanych w Las Vegas i odnosić w nich sukcesy. To tam właśnie zaprzyjaźnił się z synem promotora Barry’ego  Hearnsa, Eddim. To on namówił go do powrotu na ring i wzięciu udziału, w odbywającym się w Londynie, turnieju Prizefighter.

Audley, zwyciężył w finale i to właśnie dzięki temu zwycięstwu, otrzymał szansę walki z Albertem Sosnowskim, o pas zawodowego mistrza Europy. W przypadku wygranej, bardzo możliwe jest, biorąc pod uwagę nieciekawą sytuację w wadze ciężkiej, jego starcie z którymś z braci Klitschko, lub rodakiem Davidem Haye. Audley miałby w końcu szansę, wywalczenia upragnionego mistrzowskiego pasa.  

Podczas spotkania twarzą w twarz z Sosnowskim, do którego doszło w tym tygodniu, w Londynie, Harrison sprawiał wrażenie pewnego siebie i zdeterminowanego.

- Kiedy skończył się mój kontrakt z telewizją BBC, nie miałem ochoty by dalej walczyć w ringu. Byłem całkowicie załamanym człowiekiem i potrzebowałem sporo czasu, aby wyjść z dołka i odzyskać wiarę w siebie i swoje umiejętności. Teraz mam tylko jedną misję do spełnienia. Muszę zostać mistrzem świata. Możecie nazywać mnie marzycielem, albo wariatem, ale ja wierzę, że to jest realne.

Czy tak będzie? No cóż, zwykłemu kibicowi jednak ciężko podzielać optymizm Audley’a. Zbyt wiele razy składał on podobne deklaracje, z których później nic nie wynikało. Pamiętać należy także, że na początku swojego powrotu na szczyty wagi ciężkiej, będzie on musiał pokonać niełatwą przeszkodę, w postaci Alberta Sosnowskiego.

Albert ‘Dragon’ Sosnowski (45-2-1, 27 KO), podobnie jak 800 tysięcy (!!!) jego rodaków, mieszka aktualnie w Londynie. Jak podaje Colin Hart, tylko w Warszawie i w Chicago żyje więcej Polaków. Dlatego też, według brytyjskiego autora, 9 kwietnia Anglicy mogą mieć problem ze znalezieniem polskiego hydraulika. Wszyscy bowiem, będą wtedy dopingować Alberta i to on, chociaż walczy na obcej ziemi, w przeciwieństwie do Harrisona, będzie się czuł, jak u siebie w domu.