JAK TO SIĘ ROBI NA KUBIE

Jak to się robi na Kubie, czyli tajemnica wielkich sukcesów amatorskich pięściarzy z krainy cygar i Fidela Castro. Brytyjski dziennikarz Mark Hudson postanowił na własne oczy zobaczyć gorącą wyspę i sławną na cały świat kuźnię talentów bokserskich.

Gorący, parny dzień, tłumy dzieciaków otaczają ring znajdujący się na świeżym powietrzu. Przed deszczem chroni go dach z blachy falistej, osadzonej na stalowych, zardzewiałych filarach. Chłopcy nie piją napojów izotonicznych, ani nie wykonują nerwowo walki z cieniem. Po prostu siedzą w cieniu, śmieją się, rozmawiają i ze smakiem pochłaniają mrożone intensywnie kolorowe, lody na patyku. Kiedy w końcu, przychodzi ich kolej do boksowania, błyskawicznie owijają pięści bandażami, wkładają gumowy ochraniacz do ust, biegną do ringu i zaczynają walczyć. Większość z nich po końcowym gongu, sprawia wrażenie równie zrelaksowanych, co przed i nie ważne czy wygrał, czy przegrał. Sprawiają wrażenie, że większym stresem, jest dla nich wybór koloru jedzonego wcześniej loda, niż rywalizacja z rówieśnikami.

To tutaj. Jestem w sercu Kubańskiej potęgi boksu amatorskiego, w Havanie, w najsłynniejszym ‘Gymie Trejo’. To pod tym blaszanym, zardzewiałym dachem, szlifowali swoje umiejętności najwięksi pięściarze tej wyspy. To właśnie tam, na zawodach chłopców do lat 14, spotkałem Alberto Gonzaleza. Jednego z najlepszych Kubańskich szkoleniowców, który przez dwa tygodnie, zgodził się trenować mnie, abym na własnej skórze poznał w czym tkwi tajemnica ich sukcesu. Bokserzy z Kuby, od 1972 roku, zdobyli 32 złote medale olimpijskie. Najwięcej ze wszystkich krajów na świecie. A pod uwagę należy wziąć fakt, że w dwóch olimpiadach Kuba nie brała udziału, bojkotując igrzyska w Los Angeles w 1984 i w Seulu w 1988 roku.

Rozglądając się po ‘Trejo’, jasne staje się, że sukcesy te nie są spowodowane bilionowymi nakładami finansowymi na pięściarstwo. Rozklekotany, pamiętający zamierzchłe czasy ring, z czerwonym i niebieskim narożnikiem. Jeden worek bokserski, który bardziej przypomina stary, wypchany marynarski bagaż podróżny, niż bokserskie urządzenie do ćwiczeń. Jest także połówka opony, wypełniona pianką i przymocowana do ściany. Właściwie, porównując tę salę treningową, do tych z ‘naszego’ świata, to nie ma w niej praktycznie żadnego sprzętu. A jednak, jakimś cudem to właśnie tutaj, rozkwitały największe bokserskie talenty, tej wyspy, takie jak chociażby Solis, Savon, czy Stevenson.

W czasie drogi na mój pierwszy trening, znajdujemy na ulicy stary, gruby materac. Alberto wpada na pomysł, aby zabrać go do jego domu i zrobić z niego worek bokserski. W końcu jednak zostawiamy go na ulicy i postanawiamy po niego wrócić rano. Niestety, na drugi dzień okazało się, że nasz ‘worek’ zniknął. ‘Pewnie ktoś inny wpadł na taki sam pomysł’, stwierdził mój trener. Zanim zaczęliśmy trening, musieliśmy poprzesuwać meble. Albowiem, sala treningowa mieściła się w salonie mojego trenera. Przepchnęliśmy łóżko, stół, krzesła i fotele. Zostawiliśmy tylko telewizor, na którym 7- letni synek Alberta, oglądał cały czas stare walki bokserskie.

Po długiej rozgrzewce, Alberto polecił mi wykonać, przez kilka minut walkę z cieniem. Po to, aby zorientować się co potrafię i jak się poruszam. Już po kilkunastu sekundach, przerwał moje wygibasy. Stwierdził, że musimy zacząć wszystko od początku. Po trzech godzinach nauki wszystkiego od początku, na zakończenie pozwolił mi zadać jeden cios w worek, zawieszony tuż obok jego wygodnego fotela. Po dwóch tygodniach treningu, śmiało mogę powiedzieć, że największy nacisk kładzie się tutaj na technikę. Nie sparowałem ani razu. Z bardzo prostej przyczyny. Nie było odpowiedniego przeciwnika dla mnie. Alberto ocenił moje umiejętności na wiek 10- latka, a oni byli dla mnie za mali. Bokserzy w moim wieku, prawdopodobnie, już w czasie pierwszego sparingu, wysłali by mnie na długie tygodnie do szpitala. A muszę wam powiedzieć, że do tej pory uważałem się za niezłego zawodnika.

Na zakończenie mojego pobytu, zadałem sobie znowu pytanie, co kryje się za tak wieloma złotymi medalami. Prostej odpowiedzi chyba nie ma. Z pewnością to nie ogromne inwestycje pieniężne w nagrody, infrastrukturę, czy w szkolenie. Nie jest to też zasługa polityki, bo inaczej dlaczego, aż tak wielu z utytułowanych pięściarzy amatorskich uciekło do lepszego świata. Być może za sukces odpowiadają ludzie tacy jak Alberto, którzy we własnym salonie przesuwają meble, by trenować młodych adeptów. Być może to Kubańscy chłopcy, którzy trenując są wręcz szczęśliwi. I widać, że wprost kochają to co robią. W miejscu w którym narodziła się salsa, boks nie jest sposobem walki, oni w ringu po prostu tańczą.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: lukaszenko
Data: 17-02-2010 10:36:37 
Ciekawy artykul..Moim zdaniem wlasnie dla dzieciakow z Kuby ten sport to jest forma rozrywki, odskoczni..Choc jak sie patrzy na Kubanczyka w ringu trudno jest sie oprzec wrazeniu ze ten sport wysysaja juz z mlekiem matki..
 Autor komentarza: Jamjest
Data: 17-02-2010 10:39:18 
Bieda i brak luksusowych rozrywek ciągnie chłopców na Kubie do boksowania. Nikt tam nie mówi tylko o tym ,czy opłaca się boksować czy nie. Boksują dla czystej rywalizacji, co u nas w kraju młodzieży nie odpowiada. Nie mają tam nawet odpowiedniego sprzętu do boksowania a jednak wyniki robią oszałamiające.
 Autor komentarza: Ironmen
Data: 17-02-2010 10:39:38 
Fajny art. szkoda, że taki krótki :)

 Autor komentarza: czerwony
Data: 17-02-2010 10:45:41 
Ale zakłamany tekst!!! W totalitarnym kraju przecież ludzie się nie uśmiechają. Każdy to wie.
 Autor komentarza: czerwony
Data: 17-02-2010 10:50:08 
A tak na poważnie, to zgadzam się z wypowiedziami Jamjest i lukaszenko.
 Autor komentarza: maly81
Data: 17-02-2010 10:52:59 
z innej beczki Tomasz Adamek mógł zginąć!
http://sport.wp.pl/kat,1878,title,Tomasz-Adamek-mogl-zginac,wid,11987194,wiadomosc.html
 Autor komentarza: Antonioo
Data: 17-02-2010 11:00:46 
Uwielbiam takie iracjonalne pełne "legendarnych" historii felietony. Ich przepisem na sukces jest bieda + dobrzy trenerzy ... młodzi ludzie zamiast uczeszczac na zajecia do szkoły, ograniczaja swoje obowiazki do boksu traktujac go jako trampoline w ich biednym zyciu. A w Polsce ? Trenuje nic z tego nie ma idzie do pracy a na sale treningowa nie wraca.
 Autor komentarza: Antonioo
Data: 17-02-2010 11:02:14 
Zapomnialem dodac .. oni to robia z musu a dlaczego? Bo nie maja innych perspektyw zyciowych ....
 Autor komentarza: czerwony
Data: 17-02-2010 11:10:01 
Antonioo, racja! Np. nie mogą sobie zmarnować życia grając na plejstacjach, i jak wiemy, na Kubie są poważne trudności z odbiorem telewizji satelitarnej, czyli tragedia! :-) Tak więc chłopaki trenują z musu.

A, z tym nie chodzeniem do szkoły, to chyba nie mówisz serio. Pamiętasz nie chodzenie do szkoły w PRL-u? :-)
 Autor komentarza: czerwony
Data: 17-02-2010 11:11:06 
Ale chyba dobrze, że trenują, nie? Nawet, jeśli robią to z "musu", czyli z braku lepszych form spędzania wolnego czasu.
 Autor komentarza: odyniec
Data: 17-02-2010 11:26:45 
analogiczna sytuacja - czemu tylu czolowych zawodnikow MMA jest z Brazylii? bo bieda popycha ich do tego zebu trenowac z braku alternatywnych zajec i desperacja zyciowa motywuje do wysilku zeby sie z tego syfu wyrwac
 Autor komentarza: czerwony
Data: 17-02-2010 11:38:57 
Odyniec, zgodzisz się, że w Brazylii do biedy dochodzi też po prostu (wszechobecna w dużych metropoliach) dominacja gangów i zwykły strach, który może popychać ludzi do uprawiania sportów walki?

PS.

Ciekawy artykuł o kubańskim boksie: http://news.bbc.co.uk/2/hi/programmes/from_our_own_correspondent/1862893.stm
 Autor komentarza: czerwony
Data: 17-02-2010 11:40:02 
Czy ktoś kojarzy postać Sarbelio Fuentes'a?
 Autor komentarza: odyniec
Data: 17-02-2010 11:58:21 
czerwony - zaden sport walki cie nie uratuje jak kazdy malolat ma bron za pasem a na pawelach to norma
 Autor komentarza: capricornxxx
Data: 17-02-2010 12:21:59 
Interesting but not complete. Tak mawiam na widok pewnych kobiet. Do artykułu też można się tak odnieść.
 Autor komentarza: czerwony
Data: 17-02-2010 12:56:47 
Odyniec, chyba na fawelach, a nie pawelach. Oczywiście masz rację, że na spluwę tylko spluwa. Ale, czy to podważa cokolwiek z tego, co napisałem? Ludzie zaczynają trenować, żeby poczuć się bezpieczniej, co nie znaczy, że obiektywnie coś to da na AK-47 przyłożone do głowy. Poza tym, zwróć uwagę, że przemoc to nie tylko strzelanie z Uzi, ale też przemoc fizyczna, napaść, pobicia, gwałty, rabunek, itp - to wszystko mobilizuje, żeby "coś ze sobą zrobić".
 Autor komentarza: Antonioo
Data: 17-02-2010 13:03:12 
Czerwony
W zyciu nie twierdzilem ze trenowanie jest złem! :) Chcialem wytlumaczyc sekret Kubańskiej kuźni talentów opierając sie na tych przykładach. Uwazam ze przedstawiona teza ma rece i nogi, ludzie wywodzacy sie z biedy ale z ambicjami beda pracowac z wieksza czestotliwoscia i moga osiagnac znacznie wiecej niz osoby ktorym podano wszystko na złotej tacy. Taki system motywacyjny ;)
 Autor komentarza: czerwony
Data: 17-02-2010 13:08:38 
A, Ok, źle zrozumiałem. I zgoda, że bieda mobilizuje. U nas bieda nie mobilizuje do sportu, bo są inne kanały "aktywizacji" biedy i związanych z nią patologii. Po prostu u nas sport to raczej hobby - dziś boks, a jutro np. aikido, albo plejstacja przy piwie z kumplami od rana do nocy. A tam to cel sam w sobie, atrakcja, szansa na wyjazd i lepsze życie.
 Autor komentarza: Crimson
Data: 17-02-2010 14:17:02 
O ile sie nie myle, w Polsce tez mielismy swietnych amatorow, na igrzyskach sami piesciarze zbierali blisko 10 medali...? I co dziwne bylo to w czasach komuny w naszym kraju. Gdy komuna sie skonczyla przestalo byc juz tak rozowo... Ktos sie orientuje kiedy Polska na igrzyskach zdobyla ostatni zloty medal?
 Autor komentarza: odyniec
Data: 17-02-2010 14:55:16 
za komuny nie bylo alternatywy - czarno-bialy telewizor z dwoma kanalami na ktorych nic nie bylo a z gier to szachy i bierki albo gra w kapsle
jak ktos sie bral za sport to mu sie poswiecal
 Autor komentarza: czerwony
Data: 17-02-2010 15:08:28 
dokładnie, teraz są lepsze rzeczy do robienia: seriale telewizyjne, gry komputerowe, tok szoły i afery w tv oraz możliwość zostania rockefellerem, bo pieniądze leżą na ulicy i każdy może zostać prezydentem, albo posłem, wystarczy tylko chcieć. kiedyś nie było tych szans.
 Autor komentarza: bokser111
Data: 17-02-2010 15:08:30 
Na zgrupowaniach Kadry obiady z dwuch dań,przystawki, soki,czekolady.A w domu była bieda i każdy chciał się wyrwaś ,pochechać za granice itp.Dziś zawodnicy nie jeżdżą na obozy Kadry czy wojewódzkie bo tam trzeba pracować.(3 treningi dziennie)
 Autor komentarza: czerwony
Data: 17-02-2010 15:14:58 
no właśnie bokser111, a teraz co? obiad z dwóch zdań w co drugim polskim domu... jest git, będzie lepiej. po co sport, skoro można wybić się w innych dziedzinach, takich jak np. polityka, albo biznes. wystarczy tylko chcieć i od pucybuta do milionera tylko jeden mały kroczek, każdy ma szanse - a przynajmniej tak nawijają w TV.
 Autor komentarza: lukaszenko
Data: 17-02-2010 15:19:08 
czerwony
A TV przeciez nie moze klamac;)...
 Autor komentarza: czerwony
Data: 17-02-2010 15:23:20 
TV nie może teraz kłamać, przecież jest wolność, prawda?
 Autor komentarza: lukaszenko
Data: 17-02-2010 15:27:49 
czerwony
A IS This True??hehe
 Autor komentarza: czerwony
Data: 17-02-2010 15:31:23 
Yes, it is. Po prostu w PRL-u ludzie mieli mniej (zero) szans i cierpieli z powodu pustych półek. Teraz jest wszystko i każdy może być Gudzowatym, albo Tuskiem. Polskie rodziny się przejadają i nie jest tak szaro jak w PRL: mamy kolorowe bilbordy i skrzynki pełne folderów reklamowych. Teraz to jest dopiero życie!
 Autor komentarza: capricornxxx
Data: 17-02-2010 16:40:28 
Nooo... ostatnio się zaczytywałem ulotkami z pizzerii. Człowieku, dwie do wyboru - heaven on earth.
 Autor komentarza: pragaa
Data: 17-02-2010 18:35:04 
za komuny sportowcy byli grupą która miała duże przywileje żyli jak pączki w maśle w porównaniu z normalnymi ludzmi dostawali mieszkania talony na samochody które kosztowały 3razy drożej na giełdzie sportowcy to była elita to że cierpieli biede między bajki można włorzyć
 Autor komentarza: lukaszenko
Data: 17-02-2010 18:43:01 
Prawda kiedys dobry sportowiec to byla elita a dzis??..Taka Agata Wrobel stracila forme i teraz puszki zbiera gdzies w UK..to jest zalosne..
 Autor komentarza: czerwony
Data: 17-02-2010 18:58:27 
Ok, dobra odpuszczam ironię...

Lukaszenko, utrafiłeś w sedno.

Dzisiaj bohaterami są przygłupy z debilnych reality shows, typu Jola Rutowicz. Prawdziwy sukces uległ deklasacji, zniknął pod całym tym badziewiem, którym faszerują się ludzie. T,o co ważne ustąpiło miejsca tandecie, tylko dlatego, że to, co tandetne błyszczy bardziej. Wystarczy być debilem, żeby być kimś - co jak co, ale wcześniej to było nie do pomyślenia.

Pragaa, sporo racji! Chociaż z tym luksusem to lekka przesada. Luksus był dla najlepszych, dla średnich był dobrobyt, a po prostu dla sportowców-zapaleńców i amatorów była pomoc państwa (na różny sposób się ona wyrażała). Ale jednak istniał system wsparcia sportowców, od młodzika po seniora-oldboya, który jak miał siłę to był trenerem i nie musiał się martwić, że jak skończy karierę to będzie śmieciarzem, albo będzie musiał wyprzedawać medale.

 Autor komentarza: pragaa
Data: 17-02-2010 19:18:07 
czerwony luksus to był dla tych co wiedzieli gdzie w jakim kraju sprzedać na handlu była największa przebitka słynny kawior
 Autor komentarza: Hammer5
Data: 17-02-2010 20:06:52 
Jedna wielka zaleta komunizmu- nie ma nic w telewizji, nie ma internetu, nie ma komórek.
Ludzie dorastający w czasach komuny wiedzą o czym piszę. człowiek spędzał za dzieciaka całe dnie na dworze ruszając się. Nic nie leciało w tv, więc grało się non stop w piłkę, jeździło na rowerze itp. To samo jest na Kubie. Dzieciaki z nudy idą powalczyć, poboksować trochę i tak ujawniają się talenty.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.