FRANK WARREN 30 LAT W BOKSERSKIM BIZNESIE

Wojciech Czuba, Metro Sport

2010-02-14

Prezentujemy wywiad z baronem brytyjskiego boksu zawodowego 57-letnim Frankiem Warrenem. Największy promotor na wyspach, już dzisiaj wieczór na Londyńskiej Wembley Arena, świętował będzie 30-lecie pracy promotorskiej. Z tej okazji zorganizował interesującą galę bokserską w której zaprezentują się jego najbardziej utalentowani zawodnicy. W wywiadzie Frank opowiada między innymi, o swoich najlepszych pięściarzach, odejściu Khana, stosunkach z innymi promotorami, a także znajomości z Frankiem Sinatrą.

- Frank masz 57 lat na karku, kiedy zadebiutowałeś jako promotor?
Frank Warren:
To było w Londynie w 1980 roku.

- Czy pamiętasz może wszystkich swoich mistrzów świata, których wypromowałeś?
FW:
Oczywiście, że tak. Joe Calzaghe, Ricky Hatton, Nigel Benn, ‘Prince’ Naseem Hamed, Amir Khan, Frank Bruno, Robin Reid, Steve Collins.

- Czy jesteś podekscytowany dzisiejszą galą?
FW:
Tak, czuję się pobudzony i mimo, że zorganizowałem już tyle show, ciągle każde następne przyprawia mnie o szybsze bicie serca. Szczególnie lubię robić galę w Londynie. To wspaniałe miejsce, w którym można liczyć na świetnych kibiców, a Wembley Arena jest do boksu wprost stworzona. Z przyjemnością tutaj wracam.

- Jeden z twoich czołowych prospektów James DeGale, będzie pierwszy raz występował przed własną publicznością?
FW:
James jest bardzo cierpliwym człowiekiem. Już w tamtym roku miał się tutaj zaprezentować, ale gala została odwołana. Ale w końcu się doczekał i jest bardzo szczęśliwy, że w końcu na żywo zobaczą go jego bliscy i lokalni fani. On na Wembley czuje się jak u siebie, nawet niedaleko mieszka.

- Danny Williams miał spotkać się na tej gali z Derekiem Chisorą, ale się wycofał. Czy jeszcze go zobaczymy w ringu?
FW:
Z tego co mi wiadomo, to Danny przeszedł na emeryturę. Ale odchodził i powracał już chyba z cztery, albo pięć razy. Myślę, że w starciu z moim człowiekiem Chisorą, nie miałby większych szans, ale czy by wygrał, przegrał, czy zremisował, według mnie powinien dawno już zawiesić rękawice na kołku. Zorganizowałem jego pojedynek z Mike Tysonem i uważam, że to był jego najlepszy występ, jednak na więcej już go po prostu nie stać.

- Frankie Gavin to twoja kolejna aktualna wschodząca gwiazda, czy zrobił na tobie wrażenie swoimi walkami?
FW:
Tak, bardzo mi się podoba jego styl. On na początku, jako amator boksował trochę inaczej, teraz, jako zawodowiec jest niezwykle agresywnym i bojowym pięściarzem. Jest jak DeGale, ma wszystko czego potrzeba, aby zajść wysoko. Ma talent, ale też potrafi ciężko pracować.

- Czy mógłbyś porównać tych dwóch bokserów do kogoś z twoich wcześniejszych zawodników?
FW:
Myślę, że oni są świetni. Obaj mają doświadczenie i sukcesy z ringów amatorskich, a teraz czekają ich kolejne w zawodowstwie. Oczywiście styl mają inny od wcześniejszych moich zawodników, ale myślę, że mogą osiągnąć tyle samo co ‘Prince’ Nasseem Hamed, czy Ricky Hatton. Śmiem twierdzić, że to moi najlepsi młodzi bokserzy jakich mam od 10 czy 12 lat.

- Jak określisz swoje stosunki z innymi promotorami w kraju?
FW:
No cóż, a jak określisz stosunki pomiędzy Arsene Wegnerem (trener Arsenalu) i Alexem Fergusonem (trener Manchesteru United)? Po prostu nie nawiązujemy współpracy, bez powodów. Nie przepadamy za sobą.

- Jak się czujesz po odejściu Amira Khana do ‘Golden Boy Promotions’?
FW:
Wiadomo, że nie jestem z tego powodu szczęśliwy. Szczególnie jeżeli dowiaduję się o tym od dziesiątej osoby, a nie osobiście od niego. Powiem ci, że lojalność w dzisiejszym boksie zawodowym jest rzadkością, ale co zrobić. Ciekawy jestem tylko jak mu się teraz będzie wiodło w USA i kogo dostanie na pierwszy ogień. W każdym razie życzę mu jak najlepiej.

- Czy obawiasz się, że cieszące się coraz większą popularnością walki UFC, wyprą boks zawodowy?
FW:
Nie, nie ma takiej opcji. To są całkowicie odmienne dyscypliny i przychodzą na nie całkowicie różni kibice. Dla przykładu walkę Floyda z Marquezem wykupiło milion ludzi, a odbywającą się w tym samym czasie galę UFC obejrzało tylko 250 000.

- Ptaszki ćwierkają, że utrzymujesz bliskie kontakty z Frankiem Sinatrą?
FW:
Kiedyś byłem jego menadżerem i bardzo miło wspominam te czasy. Przeżyliśmy z Frankiem wiele wspaniałych momentów. Dzięki niemu poznałem wielu sławnych ludzi z całego świata. To świetny gość, interesujący i niezwykle mądry. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.