24 GODZINY Z TOMKIEM ADAMKIEM

Przemysław Garczarczyk, ASInfo

2010-02-05

Zawieźć dzieci na zajęcia pozaszkolne, wypuścić psa na spacer, przejrzeć rachunki, zjeść z żoną domowy obiad - normalne zajęcia każdego żonatego mężczyzny. Tomek Adamek do tego wszystkiego dokłada jeszcze domowe wywiady dla stacji telewizyjnych, podpisywanie setek plakatów, rozmowy z dziennikarzami "Sports Illustrated" i trening przygotowujący go do kolejnej, zbliżającej go do pojedynków o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Jak wyglądają jego 24 godziny?

Środa, 3 lutego, godz. 20. Zaczynamy od treningu w Sali Zyggiego Rozalskiego. Tomek, wiedząc, że ma nagrać jeszcze parę przebitek dla Polsatu jest na sali kilka minut po ósmej, tuż po nierozstającym się z telefonem komórkowym trenerem Andrzejem Gmitrukiem. - Już teraz na luzie, ale dzisiaj się chcę przyjrzeć jak to jest z precyzją i siłą jego kombinacji - mówi Gmitruk. Przychodzi Tomek, idziemy na piętro, gdzie kilkanaście trenujących osób natychmiast pozdrawia Polaka. Krótka rozgrzewka rozciągająca i Tomek jest na ringu. Razem z nim Gmitruk i ... kamera Polsatu. Kwadrans walki z cieniem, a później Adamek zakłada już rękawice.

- Wysunięta lewa ręka, a jak on skraca natychmiast bijesz prawą, znowu lewa i znowu prawa - mówi Gmitruk. Pierwsza seria trafia w ochronne rękawice spokojnie, ale każda następna nabiera dynamiki i siły. Słychać tylko odgłosy uderzeń i krótkie komendy trenera: - Lewa mocniej, nie opuszczaj ręki, tutaj prawą! W pewnym momencie Gmitruk chce pojedynczych ciosów, ale Tomek chce ciągle bić seriami: - Jeszcze dwie powtórki - krzyczy Adamek. Koniec po 30 minutach. - Jest znakomicie, każdy z ciosów kombinacji ma taką samą siłę, nic Tomek nie traci. I jest precyzja, taka co do centymetra - komentuje Gmitruk. - Na wagę w szatni nie wchodzę, źle pokazuje - mówi Adamek idąc się przebrać. - Wiem ile będę miał w sobotę - 220 funtów.

godz. 21.15 - Tomek idziemy na kolację? - pyta grupa znajomych obserwująca trening. - Miłego wieczoru panowie, dobrych steków. Ja jadę do domu się wyspać - odpowiada Adamek wsiadając do swojego srebrnego Infiniti.

Czwartek, 4 lutego, godz. 10. W nowym domu Adamka jeszcze spokój, ale nie na długo, bo czeka go ostatni wywiad z Mateuszem Borkiem. Siedzimy w kuchni, rozmawiając o zbliżającej się walce. - Nie będzie żadnej różnicy między moim normalnym dniem, a dniami i godzinami przed walką - mówi Adamek popijając kawę. - Lubię swoją normalność, odpadną tylko treningi i nie będzie kamer Polsatu. Chciałbym stoczyć w tym roku jeszcze dwie walki oprócz tej sobotniej z Estradą. Po nich powinienem być gotowy o walki o tytuł - nawet z Kliczkami. Taki jest mój rytm - najlepiej walczy mi się, jak wychodzę na ring trzy razy w roku. Dzwoni Chris Mannix z renomowanego "Sports Illustrated". To pierwszy wywiad Tomka dla jednej z najbardziej wpływowych gazet w Stanach Zjednoczonych i pierwszy od czasu, kiedy dziennikarze "SI" rozmawiali z Andrzejem Gołotą przed walką z Riddickiem Bowe. - Będzie na walce trzech dziennikarzy z "SI" - mówi Mannix. - Adamek to fascynująca postać pięściarza, który przychodząc praktycznie znikąd, ma szansę zdobyć pasy w trzech najwyższych kategoriach wagowych. Dziennikarza przede wszystkim interesuje fakt, jak Adamek potrafi zablokować strach wchodząc na ring przeciwko większym, potężniejszym rywalom. - Nie ma czegoś takiego jak strach. Strach to słabość charakteru. Taka jest moja opinia. Jak wychodziłem na Gołotę, to nie myślałem o tym, że ma 20 kilogramów więcej niż ja i jest potężniejszy, tylko o tym, że jest duży i łatwiej go trafić - odpowiada Adamek.

godz. 12.10. Przychodzi ekipa Polsatu, kilka minut później żona Tomka, Dorota. Ta ostatnia ma pełne ręce roboty - chodzi do szkoły, opiekuje się córkami Roksaną i Weroniką no i dba o Tomka. - Nie jest łatwo, w Polsce miałam do pomocy mamę i teściową, a tutaj jestem sama. Ale ja też jestem twarda dziewczyna z gór... -Twardsza niż ja, z Dorotą nie ma żartów, mówię poważnie - dorzuca Tomek.

godz. 14.15. Dzięki internetowi oglądamy na żywo wiadomości sportowe, gdzie pokazane są fragmenty wczorajszego sparingu Adamka. - Miałem polską telewizję, ale kazałem wyłączyć, bo się człowiek rozleniwia, nie chce mu się słuchać po angielsku, jak może słuchać swoje - śmieje się Adamek. Dorota przygotowuje obiad z kurczaka. - Wszystko organiczne, żadnych sztucznych rzeczy. Kosztuje więcej, ale przynajmniej człowiek wie, co je - mówi żona pięściarza.

Ze szkoły przychodzą córki, ale zaraz po obiedzie czekają je zajęcia sportowe. Nie można się spóźnić. Weronika ma zajęcia pływackie z trenerem z Rosji, byłym olimpijczykiem i jak mówią jej rodzice "zajęcia zaczynają się od wojskowej musztry".

Kończąc pieczonego kurczaka, Adamek komentuje spotkanie z Estradą na konferencji prasowej: - Albo on schudł, albo ja się jakiś większy zrobiłem. Kiedy mówię, że na rannym ważeniu w hotelu Estrada miał niecałe 238 funtów, Adamek patrzy na siebie z wyraźnym rozbawieniem: - To znaczy, że to ja rosnę. Czy w tym wieku wypada? Komentujemy przyszłość jego następców z Polski. - Nie mają żadnych szans jak nie wyjadą z kraju, żeby tutaj trenować i przygotowywać się do walki. Mateusz Masternak, Andrzej Wawrzyk i inni muszą walczyć z silnymi, amerykańskimi sparingpartnerami, bo za 2-3 lata nic z nich już w Polsce nie będzie. To bardzo droga impreza, wydatek jakichś przynajmniej 7 tysięcy dolarów miesięcznie. Ale to ryzyko trzeba podjąć...

godz. 15.30. Do podpisania jest kilkadziesiąt plakatów z walki i wywiad kończący przygotowania do Estrady. Adamek spokojnie podchodzi do swoich szans, mówi przede wszystkim o tym, że doskonale wie, co zrobić w ringu by przechytrzyć amerykańskiego, bardzo pewnego siebie rywala z USA. Emocję pokazuje wtedy, kiedy Mateusz Borek pyta go oświadczenie po walce z Andrzejem Gołotą, że już więcej nie będzie bił się z Polakami. "Podtrzymuję - nie będę, bo w Polsce jest za mało klasowych pięściarzy, żebyśmy się nawzajem obijali - mówi Tomek. Reporter prosi go wtedy o skomentowanie słów Alberta Sosnowskiego, który stwierdził, że "Adamek jest w wadze ciężkiej nikim". - Każdy ma swoją opinię. Nikomu tego nie zabieram, ale jak Albercik tak koniecznie będzie chciał ze mną walczyć i będzie ciągle o tym mówił, to się zbije Abercika - mówi Tomek i przez te kilka sekund uśmiech znika z jego twarzy.

Krótko po szóstej wieczorem, wyjazd na trening, a właściwie rozciąganie w ramach rozgrzewki. Za kilkanaście godzin będzie oficjalne ważenie w Prudential Center, a później już tylko czekanie na wyjście na ring. - Przyjadę na salę około siódmej wieczorem, dwie godziny przed walką. I będę słuchał z szatni jak zaczną śpiewać polscy kibice - powiedział Adamek.

Tekst i zdjęcia: Przemek Garczarczyk z Newarku