SOSNOWSKI: NABRAŁEM PEWNOŚCI SIEBIE

Łukasz Furman, Informacja własna

2010-01-17

Dzięki zwycięstwu nad Paolo Vidozem i zdobyciu tytułu mistrza Europy, Albert Sosnowski (45-2-1, 27 KO) awansował na trzynastą pozycję rankingu federacji WBC w wadze ciężkiej. Zapraszamy do wywiadu, jaki popularny "Dragon" udzielił serwisowi BOKSER.ORG.

ALBERT SOSNOWSKI SERWIS SPECJALNY >>

Albert po jedenastu latach osiągnąłeś życiowy sukces – mistrzostwo Europy wagi ciężkiej. Jak oceniasz swój występ?

Albert Sosnowski: Jestem bardzo szczęśliwy i myślę, że zasłużyłem na to zwycięstwo. Cieszę się także, ponieważ odniosłem je w dobrym stylu.

Wygrałeś praktycznie każdą rundę. Był moment, gdzie Vidoz w jakiś sposób Cię zranił bądź zachwiał Twoją pewność siebie?

AS: Nie było takiego momentu, ale muszę przyznać, że okazał się bardzo dobrym zawodnikiem. Widać było jego ogromne doświadczenie z ringów amatorskich. Boksował sprytnie i potrafił mnie kilka razy zmylić. Udawał iż jest trafiony, usypiał, jednak do końca był groźny i liczył na jeden kończący cios.

Od dawna wiadomo, że Twoją największą bronią jest serce do walki oraz wytrzymałość i wydolność. Wykorzystałeś to wszystko w walce. Uważasz, że to był najlepszy Twój występ w karierze?

AS:Chyba nie. Tak jak mówisz jest przede mną jeszcze bardzo dużo pracy i zdaję sobie z tego sprawę. Mam teraz dobry materiał by cały czas poprawiać swoją technikę i obronę. Nabrałem natomiast doświadczenia, większej pewności siebie i to wszystko powinno procentować w kolejnych występach.

Jesteś wysoko sklasyfikowany przez federację WBC. Po tym sukcesie na pewno ludzie odpowiedzialni tam za układanie rankingów docenią Twój sukces, bo nie od dziś wiadomo, że pas EBU winduje pozycję w tej organizacji.Po dwóch udanych obronach tego tytułu możesz dostać pojedynek eliminacyjny do tronu WBC. Masz zamiar skoncentrować się na bronieniu prymatu w Europie, czy też może zawakujesz ten pas niczym Rafał Jackiewicz by podbić świat?

AS: Powiem ci szczerze, cieszę się na razie z tego sukcesu i będę chciał jak najdłużej ten pas utrzymać. Wiadomo – mam marzenia i jeśli nadarzy się taka szansa, to chciałbym spróbować i powalczyć z najlepszymi. Kto wie, może forma dnia, szczęście i inne czynniki będą korzystne dla mnie i może uda się wygrać taki pojedynek. Przecież po to się trenuje, żeby stawiać sobie jakieś cele i jeśli ktoś jest ambitny, to ciągle chce się rozwijać. Liczę iż w końcu uśmiechnie się do mnie szczęście i dostanę walkę o mistrzostwo świata.

Pamiętam Twoje pierwsze wywiady. Jeszcze jako 20-letni młokos mówiłeś, że Twoim największym marzeniem jest mistrzostwo Europy. Teraz jesteś mistrzem Europy, więc wypada podnieść poprzeczkę i rozwijać się dalej prawda?

AS: Przede wszystkim bardzo się cieszę. Oprócz tego, że trenuje się ten boks i traktuje jak pracę, człowiek liczy na osiągnięcie w nim jakiegoś sukcesu. Zapisałem swe nazwisko w historii boksu europejskiego, godnie reprezentuję Polskę i cieszę się z tego. Cieszę się także, bo publiczność polonijna dopisała i na tej walce boksowałem praktycznie jak u siebie. Bardzo im za to dziękuję, ponieważ czułem, że w tych momentach kiedy mi szło, oni pomagali mi jeszcze bardziej i to jest piękne.

Albert, Twoja kariera trwa już jedenaście lat. Z perspektywy czasu powiedz mi – bardzo długo obijałeś przysłowiowych „kelnerów” – czy nie trwało to trochę za długo? Myślisz iż wszystko było dobrze zaplanowane i wcześniej byłeś zbyt niedoświadczony by te kilka lat temu bić się z kimś takim jak Vidoz?

AS: Wydaje mi się, że moja kariera rozwijała się bardzo dobrze. Ludzie, którzy mnie nie znają, nie rozumieją do końca tego boksu i tego jak to kiedyś wyglądało. Ja występowałem wcześniej w kickboxingu w „light contactcie”. W wieku dziewiętnastu lat podpisałem kontrakt zawodowy. Nie miałem wcześniej styczności z boksem, nie miałem ani jednej walki w tej formule, żadnej kariery amatorskiej. Zacząłem od boksu zawodowego, gdzie praktycznie nie można sobie pozwolić na porażkę, dlatego ten poziom rywali był dobierany stopniowo. Oczywiście miałem w swojej karierze kilku „kelnerów”, natomiast miałem też dość szybko pojedynki z zawodnikami, którzy mogli mnie pokonać. Poza tym mój promotor nie ma też tak mocnych kontaktów żeby mnie od razu gdzieś wrzucić na głęboką wodę. Zresztą nie chcieliśmy tego na początku, bo jak wiadomo byłem jeszcze „zielony” jeśli chodzi o boks, natomiast czas pokazał, że to była słuszna decyzja i teraz to odpłaciłem wszystkim tym, którzy we mnie wierzyli do końca.

Masz na koncie dwie porażki – z Arthurem Cookiem i Zuri Lawrencem. Teoretycznie są to bokserzy zdecydowanie gorsi niż Vidoz czy Danny Williams. Gdzieś tam w głowie świta Ci chęć rewanżu na nich?

AS: W jakiś sposób tak i na pewno chciałbym się im zrewanżować, natomiast zdaję sobie sprawę, że teraz jestem już na innym etapie swojej kariery. Chciałbym się rozwijać i stawiać coraz lepszych zawodników przed sobą, coraz większe wyzwania, a czym większe wyzwania, tym większa mobilizacja z mojej strony. Chciałbym więc udowodnić sobie i innym, że stać mnie na wygrywanie z jeszcze lepszymi bokserami niż Vidoz.

Myślisz, iż teraz Tomek Adamek będzie traktować Cię teraz poważniej?

AS: Niech mnie traktuje jak chce. Ja po prostu skupiam się na sobie i to jest dla mnie najważniejsze. Koncentruję się na tym, by ciągle się rozwijać, a czy on mnie szanuje czy nie mam gdzieś. Fajnie gdyby teraz spojrzał na mnie przychylniejszym okiem, bo ja szanuję wszystkich polskich bokserów i wszystkim im kibicuję.

Powiem Ci szczerze Albert – kiedy wychodziłeś do ringu z Wojtkiem Bartnikiem, byłem przekonany, że Wojtek Cię oszuka. Potem zaskoczyłeś mnie miło z Orlinem Norrisem i tak jeszcze kilka razy. Odnoszę wrażenie, że jednak cały czas się rozwijasz i uczysz boksu. Jak Ty to widzisz ze swojej perspektywy?

AS: No najlepszą odpowiedzią na to są moje sukcesy sportowe. Wydaję mi się, że ten postęp cały czas jest i małymi kroczkami idę do przodu. Wiadomo, każda walka i przeciwnik są inni. Ja wkładam w swoją pracę jak najwięcej, choć nie do końca mam jeszcze wypracowany ten obóz trenerski. Mimo wszystko potrafię jednak stanąć na wysokości zadania i pokazać wszystkim, którzy stawiali na mnie kreskę, że potrafię zrobić miłą niespodziankę i z tego bardzo się cieszę.  

Pamiętam jak zaczynałeś karierę, byłeś naprawdę surowy technicznie, silny fizycznie i to wszystko, a promowano Ciebie na przyszłego mistrza świata, co było absolutną bzdurą. Było o Tobie bardzo głośno. Teraz naprawdę jesteś ścisłą czołówką wagi ciężkiej, nie tylko europejską, ale i światową, a w mediach teraz jest o Tobie cicho. To trochę dziwne.

AS: Powiem szczerze, że nie lubię się afiszować i te osoby, które mają mnie docenić, doceniają to, ale nie pracowaliśmy też jakoś specjalnie nad moim wizerunkiem i mam nadzieję, że ten tytuł mistrza Europy pomoże mi lepiej się pokazać i zaprezentować, a media chyba bardziej się zainteresują moją osobą. Ja chciałbym potwierdzić, iż jestem dobrym bokserem i godnie reprezentuję Polskę.

Rozmawiał: Łukasz Furman