OD BOHATERA DO ZERA - LEON SPINKS

Wojciech Czuba, Informacja własna

2010-01-05

Często stosowane przez amerykanów powiedzenie ‘od bohatera do zera’, pasuje jak ulał do historii pewnego, znanego kiedyś na całym świecie, mistrza świata wagi ciężkiej. Tym bohaterem był Leon Spinks (26-17-3, 14 KO).

Marzenia.
Ta smutna opowieść zaczyna się w roku 1953. Wówczas to w getcie murzyńskim w Saint Louis urodził się Leon. Zapewne skończyłby, jak większość jego rówieśników, gdyby nie służba w amerykańskiej piechocie morskiej. To tam zaczął boksować i będąc jeszcze w jej szeregach, razem ze swoim młodszym bratem Michaelem, a także inną gwiazdą Sugarem Rayem Leonardem, dostąpił zaszczytu reprezentowania USA na igrzyskach olimpijskich w Montrealu. Dla amerykańskiej ekipy występ był bardzo udany, bowiem aż pięciu jej pięściarzy wywalczyło złote medale. Oczywiście wśród nich był także Leon, który na drodze do najcenniejszego kruszcu pokonał między innymi, zdecydowanie na punkty Jana Gortata 5 do 0.

Już dwa lata później Spinks zaszokował całą planetę zwyciężając wielkiego Muhammada Ali i odbierając mu tytuł mistrza świata wszech wag. Jak wspomina brytyjski dziennikarz sportowy Colin Hart:

- Nikt z zasiadających wówczas wokół ringu w Las Vegas dziennikarzy, nie postawiłby na tego żółtodzioba, przed walką, złamanego centa. W końcu, była to dopiero jego 8 zawodowa walka!

Upadek.
Na wiele tygodni, po tym wydarzeniu, twarz Leona Spinksa zagościła we wszystkich gazetach na świecie. Po tej jednej nocy, Leon stał się królem świata, panem i władcą. W końcu mógł spełniać, swoje wszystkie chowane gdzieś głęboko w sercu marzenia. Niestety młody mistrz zachłysnął się własną sławą. W ciągu 6 miesięcy, które upłynęły, od wywalczenia mistrzowskiego pasa, do rewanżu z Alim w Nowym Orleanie, który sromotnie przegrał, Leon stracił fortunę. To wówczas zdobył przydomek ‘Neon Leon’. Robił wszystko, oprócz trenowania. Imprezował w tak szalonym tempie, że sportowy świat łapał się za głowę. Alkohol i narkotyki zawładnęły nim całkowicie. Staczał się po równi pochyłej i nic, ani nikt nie był w stanie go zatrzymać. Ostatecznie rękawice zawiesił w 1995 roku. Skończył z zawodowym uprawianiem sportu, ale nie skończył z nałogami. Oprócz tego, nic nie układało się w jego życiu pomyślnie. Jednym z najcięższych ciosów, który otrzymał, było morderstwo jego najstarszego syna Leona Juniora w 1990 roku. Stracił także złoty medal olimpijski i pas WBC, które zostały skradzione z domu jego matki.

Anioł Stróż.
Wydawało się, że nic już nie uratuje pogrążonego w nałogach i depresji Spinksa. Był bez grosza przy duszy, sypiał na podłodze, na zapleczu sali treningowej w Branson w Missouri, gdzie sprzątał po treningach. Tam właśnie, 9 lat temu odnalazła go Brenda Glur, partnerka życiowa i wybawca ex- championa. To ona sprawiła, że Leon stanął na nogi i wygrał z uzależnieniami. Zamieszkali wspólnie w malutkim miasteczku Columbus w Nebrasce, a Leon znalazł pracę na lokalnej uczelni, gdzie sprzątał korytarze i czyścił toalety, zarabiając 3 dolary na godzinę. Pracownicy uczelni pamiętali o jego dokonaniach z przeszłości i z dumą nazywali go ‘Championem’. Leon poświęcił się także pracy, jako wolontariusz, przestrzegając młodzież przed zgubnymi skutkami zażywania narkotyków i picia alkoholu. Kilka tygodni temu Leon Spinks odwiedził Londyn, gdzie spotkał się z rannymi żołnierzami brytyjskimi, wracającymi z Afganistanu, którym dodawał otuchy i wiary we własne siły. Federacja WBC, która zorganizowała jego 10-cio dniową wyprawę, podarowała 56 letniemu dziś Spinksowi, replikę wywalczonego przed laty pasa mistrzowskiego. Według świadków, Leon na spotkaniu z żołnierzami tryskał humorem i pozytywną energią.

Na zakończenie, dla porównania dodam, iż jego brat Michael, mistrz świata w wadze półciężkiej i ciężkiej, pochodzący z tego samego środowiska, jest szanowanym multimilionerem i żyje w luksusie. No cóż, każdy jest kowalem swojego losu.