ARIPGADZHIEV PNIE SIĘ W GÓRĘ

Drogi Mahameda Aripgadzhieva (13-2, 8 KO) i Aleksa Kuziemskiego przeplatały się kilkakrotnie. Białorusin zatrzymał Polaka w półfinale mistrzostw świata w Bangkoku w 2003 roku, kiedy wygrał po wyrównanym boju 16:14. Kuziemski zrewanżował mu się już na ringach zawodowych trzy lata później, pokonując go po ośmiu rundach stosunkiem głosów dwa do remisu.

Od tego czasu 32-letni Aripgadzhiev już nie zaznał goryczy porażki. Dobrą passę podtrzymał wczorajszego wieczoru, gdy po dziewięciu dramatycznych i wyrównanych rundach, w dziesiątej znokautował naturalizowanego Szwajcara Mohameda Belkacema (16-2-1, 7 KO). Zanim Białorusin zastopował rywala, prowadził na dwóch kartach punktowych 86:85, a trzeci sędzia widział przewagę Belkacema 85:86. Warto przy okazji przypomnieć, że Aripgadzhiev to srebrny medalista mistrzostw świata (2003) i Igrzysk Olimpijsich w Atenach (2004), gdzie uległ dopiero w finale Andre Wardowi (13:20).

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.