BARTNIK DLA BOKSER.ORG

Łukasz Furman, Informacja własna

2009-11-20

Już jutro Wojciech Bartnik (22-4-1, 9 KO), nasz ostatni medalista olimpijski, przypomni o sobie szerszej publiczności występem podczas gali w Kilonii, gdzie przyjdzie mu się zmierzyć z Marcelem Erlerem (7-6-1, 4 KO). Oto co miał do powiedzenia polski bokser na dobę przed 28. walką zawodową.

Wojtek – niedawno boksowałeś w Koszalinie, a Twój występ przeszedł praktycznie bez echa. Teraz nagle walka w Kilonii. Powiedz jak doszło do tego, że już jutro zobaczymy Cię na ringu niemieckim?

Wojciech Bartnik: Dostałem propozycję od Andrzeja Grajewskiego i skorzystałem z niej. Wiem, że rywal to nie jakiś „asior”, ale wiadomo, trzeba się skupić i skoncentrować. Jutro wyjść do ringu i zaboksować najlepiej jak się potrafi.

No właśnie – Twój rywal dwukrotnie stawał naprzeciw Polaków i zarówno Łukasz Janik jak i Tomek Hutkowski szybko sobie z nim poradzili. Wygląda więc na to, że i Ty nie powinieneś mieć z nim kłopotów...

WB: To jest boks, a nie szachy i tutaj nic wcześniej nie można przesądzać. Nie widziałem go dzisiaj, bo nie był na oficjalnym ważeniu, ale jestem dobrej myśli. Świetnie się przygotowałem do tego pojedynku, dziś na oficalnym ważeniu miałem 90,2 kilograma, tak więc zostało mi jeszcze pół kilograma dla siebie. Wykonałem dobrą pracę z trenerem Furdyną i myślę, że zbierzemy tego owoce już niedługo.

Czy jutrzejsza walka na niemieckiej gali to nowy pomysł na karierę Wojtka Bartnika?

WB: Nie wiem, zobaczymy. To wszystko zależy od tego, czy będą jakieś konkretne propozycje. Nie myślę o tym co będzie pojutrze, myślę o tym, co będzie jutro. Trzeba wygrać w jak najlepszym stylu. Chciałbym by mój pojedynek podobał się publiczności, bo to bardzo ważne, wszak walczy się dla kibiców. Potem zobaczymy. Jakieś furtki się otworzyły, bo mam kilka propozycji z Francji, dwie propozycje występu w Polsce w grudniu i naprawdę jest coraz lepiej.

Mówisz, że na galę zaprosił Cię Andrzej Grajewski. Czy to jakaś nowa forma współpracy pomiędzy Tobą a panem Grajewskim?

WB: Nie wiem, jeszcze takich dłuższych rozmów nie prowadziliśmy. O tym zaproszeniu wiedziałem już tydzień temu, więc na gali w Koszalinie troszkę ostrożniej zaboksowałem, bo nie chciałem doznać jakiejś kontuzji. Muszę przyznać, iż trochę mnie to usztywniło, bo jednak myślałem o tym jutrzejszym występie. Nie było to może dla mnie najlepsze, no ale walka z Łukaszem Rusiewiczem też była chyba dobrym widowiskiem. Wygrałem zdecydowanie i pokazałem, że chyba jestem w dobrej dyspozycji, można mnie gdzieś tam wystawić i wstydu nie przyniosę.

Opadły już emocje po gali w Łodzi?

WB: Tak. Byłem trochę wściekły, bo jednak takiej publiczności jaka tam przyszła, to już szybko możemy nie zobaczyć. Więc żałuję bardzo, że nie miałem okazji pokazania się większej publice.

W takim razie Wojtku życzymy Ci powodzenia jutro.

WB: Dziękuję.

Rozmawiał: Łukasz Furman