SIEDEM TYTUŁÓW DO NIEŚMIERTELNOŚCI

Przemek Garczarczyk, ASInfo

2009-11-15

"Nie wiedziałem skąd dochodziły jego ciosy, nie mogłem się przed nimi obronić. Manny Pacquiao to jeden z  najlepszych pięściarzy z jakimi walczyłem." – mówił potwornie pobity, wręcz sponiewierany Miguel Cotto (34-2, 27 KO) , który wychodził do walki przy muzyce tego samego przeboju Kanye Westa, który nie przyniósł w Łodzi szcześcia Andrzejowi Gołocie – "Stronger". Przewaga Manny'ego Pacquiao (50-3, 38 KO) była tak ogromna, że po 9. rundzie, ze  łzami  w oczach wyszła z sali kasyna MGM w Las Vegas z młodszym dzieckiem boksera, żona Miguela Cotto.

Portorykańczyk nie ma się jednak czego wstydzić - Manny Pacquiao, który położył na deski już byłego mistrza  WBO w trzeciej i czwartej rundzie nie tylko trafiał Cotto prawie dwa razy cześciej (336 do 171), ale mógłby już dziś zakończyć karierę i nigdy nie założyc rękawic, a i tak będzie miał rekord, którego nikt nie poprawi – siedem mistrzowskich tytułów w siedmiu kategoriach wagowych. "Potrzebowałem kilku rund, żeby się przyzwyczaić do siły jego uderzeń. Miałem się nie spieszyć, tylko wzmacniać tempo z każdą rundą. Już nie chcę zmieniać wagi, zostanę w tej, w której jestem. Została mi tylko jedna walka – z Floydem Mayweatherem. Ale od tego jest mój promotor – ja wychodzę i walczę." – powiedział zwycięzca. Za walkę z Cotto, Manny miał zagwarantowane 13 milionów (Cotto 7) oraz wpływy z pay-per-view. Za pojedynek z "Pretty Boy’em" trzeba będzie mu  zapłacić z 5 milionów więcej, ale dosłownie niszcząc w trzech ostatnich walkach rywali o takich nazwiskach jak Oscar De La Hoya, Ricky Hatton i Manuel Cotto, takie pieniądze na pewno mu się należą. Czy jest najlepszym w historii boksu? Jak wygra z Mayweatherem kto powie, że nie?

1 runda:  Obaj trenerzy opowiadali, że to ich pieściarze narzucą tempo walki od pierwszych minut pierwszej rundy. Na razie sprawdzają się tylko słowa Joe Santiago, trenera Cotto: lewe proste Manuela dochodzą celu prawie za każdym razem, ale lewy sierpowy wstrząsa Pacquiao! Manny sprawia wrażenie zaskoczonego, nie może trafiać kombinacjami dominującego na ringu Cotto. Runda 10-9 dla Cotto.

2 runda:  Cotto  trafia lewym, dodając do swojego arsenału równie skuteczne lewe podbródkowe. Ponownie lewy sierpowy Cotto dochodzi celu, ale  Manny odpowiada pierwszą celną kombinacją. Pacquaio walczy zbyt dużo przy linach – akurat to, czego nie chciał Freddie Roach. Zatroskana mina Freddiego, kiedy Pacquiao schodzo do narożnika. Zakończył rundę trafieniem, ale te trzy minuty też przegrał: Runda 10-9 dla Cotto.

3 runda: Czy ciągle obaj mogą walczyć w takim tempie? Mogą. Pacquio zaczyna więcej ryzykować, tak jakby przejrzał taktykę rywala. Cotto robi krok do przodu, Pacman schodzi w lewą strone i uderza prawym, który powala na deski Cotto! Ten zaraz wstaje, ale nokdaun zostaje w pamięci i na kartach sędziowskich. Bomba za bombą, ponownie mocny lewy podbródkowy podrzuca głową Filipińczyka, ale ten zatrzymuje się tylko na sekundę, by ponownie zaatkować. Runda 10-8 dla Pacmana.

4 runda:
Pacquiao zrywa się z narożnika i atakuje, ale to Cotto spycha go ponownie na liny i ponownie trafia lewym sierpowym. Dochodzi też prawy Cotto, ale Pacman jakby nie zauważał tych czysto lądujących na jego twarzy uderzeń.  Błyskawiczna zmiana tempa walki przez Manny’ego, prawy prosty po rękawicach dochodzi twarzy Cotto, ale to niczym nie zablokowany lewy powala go na deski. Tym razem widać wyraźnie, że Cotto odczuł ten cios, wstaje na miękkich nogach, a Pacquiao znowu atakuje. Kolejna nieprawdopodobna runda niezwykłej walki. Runda 10-8 dla Pacmana.

5 runda: Cotto próbuje ponownie lewy prosty, ale ten cios już nie ma tej siły i dokładności z pierwszych starć.  Pacquiao jest coraz pewniejszy siebie, trafia prawym prosty, poprawiając lewym, który przechodzi pomiędzy rękawicami mistrza WBO.  Cotto wygląda i walczy w tej rundzie lepiej, ale chyba bardziej dlatego, że Pacman zbiera siły do kolejnych ataków. Runda 10-9 dla Pacmana.

6 runda: Pacman zadaje coraz więcej ciosów na korpus – taktyka zdaje egzamin, bo zostaje więcej miejsca na uderzenia w twarz Cotto.  Dochodzi kolejno lewy sierpowy Pacmana, później taki sam prawy, a on sam zupełnie nic nie robi sobie z uderzeń rywala. Runda 10-9 dla Pacmana.

7 runda: Cotto bardziej walczy o życie niż o to by wygrać.  Nieco wolniejsze, niż szalone w poprzednich rundach tempo, ale jedno się od trzech rund nie zmienia: Pacman atakuje, a Cotto liczy na jeden cios i jedną szczęśliwą kontrę.  Lewy, prawy i lewy Pacquiao, a twarz Cotto zaczyna wyglądać tak, jakby wypadł przez szybę samochodu: pełna posiniaczeń, przecięć i krwiaków. Runda 10-8 dla Pacmana.

8 runda:  Sędzia może zatrzymać tę walkę w każdej chwili, bo Cotto robi w trakcie trzech minut 3 kroki do przodu i 50 do tyłu.  Tłum zaczyna krzyczeć "Cotto, Cotto!", ale następne dwa ciosy Pacquiao uciszają fanów Portorykańczyka. Cotto chce wrócić do trafianych podbródkowych z pierwszych rund, ale  nic z tego nie wychodzi, nie ma już siły walczyć, chce przegrać z honorem. Runda 10-9 dla Pacmana.

9 runda: Po 10 sekundach rundy Cotto zaczyna spluwać  krwią, ocierajać twarz z krwi częściej niż zadając celne ciosy.  Pacquiao atakuje bez przerwy, Cotto opuszcza ręcę, kończy się runda. Dlaczego nikt z komisji sportowej albo sędzia Bayless nie zatrzymują tej walki?! Runda 10-9 dla Pacmana.

10 runda: Cotto trafia jednym lewym prosty, powstrzymując Pacquiao.  Ale tylko na kilku sekund, bo Manny znowu goni go po ringu.  Prawy sierpowy Pacmana dochodzi celu, coraz trudniej mu jednak  trafiać bo wykończony fizycznie Cotto stara się unikać walki. Runda 10-9 dla Pacmana.

11 runda: Lewy sierpowy, którego przez zakrwawione oczy na pewno nie widział Cotto, zaczyna rundę.  Cotto zrywa się do atku, idzie na wymianę ciosów i trafia Pacmana! Pod Manny’m uginają się nogi, ale Cotto nie ma sił by iść za ciosem. Odwrotnie Pacquiao, który ponownie zrywa się do ataku, wyraźnie chcąc zakończyć walkę nokautem.  Cotto walczy o dotrwanie do gongu. Runda 10-9 dla Pacmana.

12 runda: Cotto już nie chce walczyć, Manny atakuje i kiedy trafia dwoma ciosami, Bayless wskakuje między nich i zatrzymuje w 55 sekundzie rundy ten od dawna jednostronny  pojedynek. Ringowy mógł  - i powinien - zrobić to najpóźniej w dziewiątej rundzie. Zwycięski Pacquiao klęczy i płacząc z radości modli się w narożniku. Podchodzi do niego Cotto, obaj się obejmują. Wielka walka Pacmana, olbrzymie serce Cotto, a tłum zaczyna krzyczeć "My chcemy Floyd’a, my chcemy Floyd’a!".

Przemek Garczarczyk z Las Vegas