GODZINY DO WALKI PACQUIAO - COTTO

Przemek Garczarczyk, ASInfo

2009-11-14

Ważenie przed walką  pokazywane na żywo w praktycznie wszystkich systemach kablowych  Ameryki; ponad 1000 kibiców  czekających na Pacmana na lotnisku w Las Vegas  i przy wejściu do kasyna MGM, gdzie mieszkają obaj bokserzy i gdzie Manny Pacquiao (49-3, 37 KO) będzie bił się z  Miguelem Cotto (34-1, 27 KO) . Pacquiao trafił nawet  na okładkę  prestiżowego tygodnika "Time", co udało się w USA tylko trzem bokserom w historii ( Mike Tyson w 1988, Muhammad Ali/1978 oraz wspólnie Ali i Joe Frazie/1971) , a w stolicy hazardu nie ulega dla nikogo wątpliwości, kto jest gwiazdą sobotniej walki i od kogo wymagać się będzie zwycięstwa.  Dodajmy jeszcze fakt, że szczęśliwcy, którym udało się kupić bilety w cenach od 150 do 1000 dolarów (transmisja na HBO PPV zaczyna się  w sobotę o godzinie 8.30 wieczorem)  mają szansę   być świadkami historii boksu  bo Filipińczyk  wygrywał juz  mistrzowskie pasy w kategoriach do 112, 122, 126, 130, 135 i 140 funtów i ma ochotę na rekordowy - siódmy. Teraz już wiadomo, dlaczego w tę noc oczy całego sportowego  świata zwrócone będą w stronę Las Vegas.

Przy wejściu do biura prasowego usytułowanego tuż obok  hali MGM Grand Garden Arena (sprzedano komplet 16,5 tysiecy biletów, za prawie 9 milionów dolarów!)  rozmawia się w każdym języku. Ile narodowości, tyle opinii, ale zastanawiające jak wielu z dziennikarzy, pomimo faktu, że zdecydowanym  faworytem bukmacherów jest  Filipińczyk (3 -1),  nie zapomina o szansach Cotto…

Miguel Angel Cotto: spokój i pewność siebie

„Manny wszystko wywalczył  na  ringu. Nikt mu niczego nie podarował, prezentowa siwygladał bardzo dobrze przeciwko  Oscarowi De La Hoya i  Ricky Hattonowi. Ale ja nie jestem ani De La Hoyą ani Hattonem. Czy będzie najtrudniejszym z 14 przeciwników z którymi się biłem? Poczekamy z oceną jak wyjdę na ring” – mówi wchodząc do Top Rank Gym, kilka mil od kasyna, gdzie stoczy najważniejszą walkę w życiu. Mocne słowa, ale słowa pięściarza, który udowodnił, że przynajmniej jedna z niewygodnych dla wielu cech Filipińczyka – walczy z odwrotnej pozycji – nie zrobi na nim wrażenia. W trzech walkach z pięściarzami także leworęcznymi – Zab Judah, Carlos Quintana o DeMarcus Corley – Miguel ma na swoim koncie trzy nokauty.

„Nie jestem artystą, nie oczekujcie ode mnie cudów” -  mówi pięściarz, który w rodzinnym Portoryko ma status półboga. „ Jestem  tylko zwykłym bokserem, którego tak naprawdę gów… obchodzi, co chcieliby widzieć w sobotę  kibice lub opinia publiczna. Ja wiem, że mam wygrać z Pacquiao, który sobie może robić jakie plany chce, ale ja i tak nie wrócę do domu bez zwycięstwa”.  Cotto podnosi głos tylko raz, kiedy  jeden z dziennikarzy pyta się czy słyszał o wypowiedzi trenera  Pacmana Freddie Rocha, twierdzącego, że po brutalnym biciu i nokaucie  jakie dostał od Antonio Margarito, Cotto już nigdy nie będzie tym samym pieściarzem co kiedyś. „Bzdura, jeśli już to takie doświadczenia  zmieniły mnie na lepsze. Zobaczcie, gdzie ja jestem dzisiaj i z kim walczę, a gdzie jest Margarito” –odpowiada Cotto, nie chcąc nawet  korzystać z wymówki, że ten sam dziwnie mocno trafiający go Margarito bił się w następnej walce z Shane Mosley’em nielegalnie  utwardzonymi rękawicami, co kosztowało go natychmiastową, roczną  dyskwalifikację. „To samo było  podczas ostatniej walki z Clottey’em.Miałem  mocno rozcięty łuk brwiowy, krew zalewała mi oczy i trudnego rywala w ringu. Ale wygrałem i to mnie wiele nauczyło. Będę gotowy na wszystko, co wymyśli Pacquiao, bo Pacman to nie tylko szybkość. Oglądajcie walkę. Nie przegapcie ani jednej minuty i nie słuchajcie tych, którzy już wiedzą, jak wyglądac będzie ta walka. Nie wiedzą. ”.
 
Emmanuel Dapidran Pacquiao: ulubieniec świata

Żyjemy w czasach, kiedy większość fanów boksu ogląda walki jedynego rywala „Pacmana” do miana najlepszego, Floyd’a Mayweathera Jr. tylko dlatego, żeby zobaczyć  czy ktoś wreszcie pokona tego równie znakomitego, co aroganckiego pięściarza. Nie mam tutaj nawet na  myśli Latynosów uważających „Pretty Boy’a”, pogromcę ich największych gwiazd, za „wroga publicznego numer 1”, ale przeciętnych sympatyków sportu. Odwrotnie jest z Pacquiao – jemu się naprawdę kibicuje, zawsze stawiając  na  walczącego bardzo efektownie Filipińczyka.
Las Vegas zrobiło wszystko, by nikt nawet przez minutę nie zapomniał, jak wielką gwiazdą jest Pacquiao. Walka, oprócz sali Grand Garden w  kasynie MGM, pokazywana będzie w sześciu innych kasynach miasta w systemie pokazów zamkniętych za  50 dolarów od głowy, ale choć na ring wyjdzie dwóch pięściarzy, pokazy reklamowano (już dawno sprzedało się 1000 biletów)  słowami „przyjdź i zobacz Pacmana!”. Ten ostatni uwielbia zamieszanie wokół swojej osoby i tak naprawdę najlepiej czuje się kiedy ma na głowie 15 fotografów i ze setkę wrzeszczących fanów chcących jeśli nie autografu, to przynajmniej go dotknąć.

Freddie Roach nie miał wyboru, jak tylko zgodzić się na fakt, że Pacquiao podczas obozu treningowego nie tylko nakręcał film ze sobą w roli głównej (Manny jest oczywiście latającym supermanem), brał udział w telewizyjnych komkursach piosenki, ale nawet po przylocie do USA z Filipin spędzał sporo czasu występując w różnego rodzaju programach telewizyjnych  - od oglądanego przez miliony  „Jimmy Kimmel Live” to „ABC News”. „Jemu to pomaga, nie będzie i nie ma mowy o żadnych wymówkach” – mówi Roach. „Dzień po walce z Cotto będzie na przedstawieniu „Lion King” w  kasynie Mandalay Bay”.   Chyba rzeczywiście  nie ma mowy o wymówkach, bo jeszcze na tydzień przed walką, w czasie trzygodzinnego treningu Pacquiao „przerobił” podczas sześciorundowego sparingu dwóch rywali,  dodając do tego po godzinie treningu na workach, skakankę i walkę z cieniem.  To wszystko  po porannej, półtoragodzinnej sesji ogólnorozwojowej na pobliskim stadionie.

Co Pacquiao myśli o Cotto?„Ciągle słyszę, że jest ode mnie większy, potężniejszy i silniejszy. I co z tego? Przez większość kariery walczę z takimi rywalami. Podobno mocno bije, ale ja jestem pewien, że ja biję mocniej i jestem dużo, dużo szybszy.   Wiem, że to najtrudniejszy z moich dotychczasowych rywali, ale znam go lepiej niż kogokolwiek wcześniej. Studiowaliśmy z trenerem taśmy z jego walk, nie tyle szukając jego słabości, ale pewnych zachowań, które zawsze powtarza w ringu. Będziemy na nie gotowi. Nie nastawiam się na znokautowanie Cotto. Ale jak będzie okazja...”


Przemek Garczarczyk z Las Vegas