ŁUKASZ JANIK: ZARABIAŁEM W BOKSBUDACH

Michal Koper, Informacja własna

2009-10-12

Już za niespełna dwa tygodnie w swojej najważniejszej do tej pory walce na ringu zawodowym Łukasz Janik (15-0, 8 KO) zmierzy się z Mateuszem Masternakiem (14-0, 9 KO). Niewielu kibiców boksu o tym wie, ale jeszcze kilka lat temu dobijający się aktualnie do ścisłej polskiej czołówki wagi junior ciężkiej pięściarz Bullit KnockOut Promotions na utrzymanie zarabiał, tocząc płatne pojedynki w tak zwanych boksbudach w niemieckich wesołych miasteczkach.

- Na boksbudy zacząłem jeździć w wieku 18 lat. Tak naprawdę musiałem tam jeździć, bo nie miałem z czego żyć. Boks był moją pasją, jednak pasją, która nie przynosiła konkretnych dochodów.- wspomina kończący powoli przygotowania do starcia z Masternakiem Janik- Boksbudy pozwalały mi jakoś przeżyć, zarobić trochę. Jako pięściarzowi amatorowi nikt mi nie płacił, musiałem tych pieniędzy gdzieś szukać, a boksowanie było tym, co umiałem robić najlepiej.

- To była bardzo ciekawa przygoda- na pewno można było się wzmocnić psychicznie.- kontynuuje swoją opowieść pięściarz z Jeleniej Góry- Wszystko odbywało się namiocie usytuowanym wśród karuzel i innych tego typu atrakcji, jakie oferują w Niemczech tak zwane kiermesy (coś w rodzaju olbrzymich wesołych miasteczek). Do ringu wychodziło się kilka razy dziennie i nigdy nie wiedziałeś nic o swoim rywalu. Zdarzało się, że moi oponenci, zgłaszający się spośród zgromadzonej publiczności, byli pod wpływem narkotyków albo alkoholu i zachowywali się nieobliczalnie- na przykład po otrzymaniu mocnego ciosu wpadali we wściekłość, opanowywała ich ogromna agresja. Mogli wtedy uderzyć w najbardziej nieoczekiwany sposób, nawet głową.

ŁUKASZ JANIK: SERWIS SPECJALNY >>

23-letni Janik nie kryje, że praca w boksbudach nie należała do lekkich:

- W przypadku dużych miast jak na przykład Dusseldorf, gdzie było dużo Turków czy Rosjan, zdarzało się, że tłukliśmy się, bo nie zawsze był to czysty boks w wykonaniu naszych przeciwników, od godziny 15-tej do 1-szej w nocy. Zarabiałem około 70 euro dziennie, ale pod warunkiem, że stoczyłem minimum cztery walki. Jeśli wyjścia były trzy, dostawaliśmy połowę pieniędzy. W przypadku jednak, gdy wyjść było na przykład 11, nie było żadnych premii- dostawaliśmy umówione 70 euro.

Zdaniem trenera grupy Bullit KnockOut Promotions Fiodora Łapina epizod z boksbudami mógł w sposób istotny wzmocnić psychikę Janika.

- Sytuacja, gdy musisz wyjść między liny nie wiadomo z kim, kompletnie nie wiesz, czego się możesz po nim spodziewać, walczysz w atmosferze ciągłego stresu i na dużym zmęczeniu, bardzo hartuje charakter.- ocenia szkoleniowiec- Łukasz nie pęka w ringu, nie zżera go stres- sądzę, że to może być jeden z jego autów w pojedynku z Masternakiem.

Do starcia Janik - Masternak dojdzie 24 października na gali "Polsat Boxing Night" w Łodzi, której główną atrakcją będzie polska "walka stulecia" pomiędzy Andrzejem Gołotą i Tomaszem Adamkiem.