KLICZKO - ARREOLA: ŁZY NA RINGU

Przemek Garczarczyk, ASInfo

2009-09-27

Cristobal Arreola (28-1, 24 KO) przyjechał do hali Staples Center w Los Angeles, by pokonać mistrza World Boxing Council Witalija Kliczkę (39-2, 37 KO) i zostać pierwszym bokserskim mistrzem świata wagi cięzkiej o meksykańskich korzeniach.

Zakończył walkę ciągle tylko z nadziejami, że mogło być inaczej. Płaczący, wręcz szlochający na ringu Areola, przepraszał po 10 rundach, że sędzia Jon Schorle, po konsultacji z jego trenerem, zatrzymał walkę. "Nie chciałem przegrać w ten sposób, naprawdę, ale ten skurw... bił tak mocno i stało się. Był mądrzejszy ode mnie w ringu, wiedział co zrobić, żeby nie dać mi szans na zwycięstwo. Przepraszam was wszystkich, bardzo przepraszam, ale jeszcze mnie zobaczycie!"- mówił Arreola, kiedy po 10 rundach sędzia ringowy zadecydował, że ciosy "Żelazanej Pięści" wystarczająco często lądowały na głowie pretendenta, by oszczędzić mu bicia przez następne sześć minut. Tym, którzy myślą inaczej, dedykuję statystykę- liczba trafionych silnych ciosów: Kliczko 151, Arreola 24... 

"Ja  nie wyglądam jak bokser, nigdy nie byłem Adonisem, ale mam to w du... Wyglądam za to tak, jak wielu moich rodaków, którzy gdzieś tutaj w Kalifornii zrywają pomarańcze."- mówił przed walką Chris, naśmiewając się z tych, którzy nie dawali mu szanms przeciwko dziesięć lat starszemu, ale ciągle nie mającemu grama tłuszczu Witalijowi. W sobotni wieczór w  Los Angeles, Arreola  w porównaniu do starszego z ukraińskich  braci niestety wyglądał także na ringu jak przygodny zbieracz pomarańcz- twardy facet z twardymi "cojones", ale który wyszedł na ring przeciwko  prawdziwemu bokserowi, przegrywając 9 z 10  rund zanim sędzia ringowy nie zdecydował się przerwać walki. Na pocieszenie pozostał Arreoli mu fakt, że w odróżnieniu od wszystkich rywali Kliczki od 2003 roku czyli od walki z Lennoxem Lewisem, do końca pojedynku, nie przejmując się ciosami Ukraińca próbował zdać cios, który zmieniłby losy tej walki. 

Arreola, który przyznaje, że jego najwiekszą miłościa są burrito, piwo, żona i dzieci (w tej kolejności), zaczynał trening przed dziesięcioma tygodniami ważąc nieco ponad 290 funtów. Podczas ważenia na 24 godziny przed walką miał ich czterdzieści mniej, opowiadając, że nigdy  życiu tak ciężko nie pracował na treningach, po raz pierwszy w karierze (to nie żart) dołączając do przygotowań... trening siłowy. Jego promotor, Dan Goossen śmiał sie z bukmacherów, którzy w stosunku 6-1 stawiali na Kliczkę: "Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż udowadniać ludziom, że się mylą", zaś trener Henry Ramirez, tak odpowiadał na zarzuty tych, którzy twierdzili, że wystawił Chrisa na walkę tylko po to, by zarobić na pojedynku z Ukraińcem  ponad milionową wypłatę: "Nie przyjechaliśmy tutaj wziąść wypłaty, tylko po to, żeby rozbić bank i zabrać wszystko- razem z pasem mistrza świata".

Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Co z tego, że od początku pierwszej minuty pierwszej rundy do 10 starcia, to Arreola próbował skracać dystans i coś zrobić z przewagą wzrostu, techniki i doświadczenia Kliczki, skoro płacił za to kilkunastoma dochodzącymi go praktycznie z każdej pozycji ciosami w każdej z rund? Już po trzech starciach wszyscy byli zgodni, że od sześciu lat nikt nie sprawił Kliczce takiego kłopotu, co było największym oskarżeniem wagi ciężkiej jakie w życiu słyszałem: Arreola dostawał od moich kolegów po fachu pochwały za to, że PRÓBOWAŁ walczyć, że w odróżnieniu od innych rywali nie wystarczy mu obiecamy czek. Przy całym szacunku dla Chrisa, wszyscy  z ponad 13 tysięcy widzów w Los Angeles widzieli, że nawet przez chwilę nie miał szansy zrobić Witalijowi krzywdy. Arreola trafiał  mniej niż trzy znaczące ciosy na rundę i wystarczyło, że zaczął tracić  siły, by pozostało tylko jedno pytanie: przegra przez nokaut czy honorowo dotrwa do końca walki?

Witalij zrobił to, co do niego należało, prezentując się  po każdej, od czasu powrotu na ring, walce znacznie lepiej niż w poprzednich pojedynkach. Nie ma obecnie rywala poza swoim bratem Władymirem, ale możemy zapomnieć o poważnej walce dwóch braci. "Nigdy nie zobaczymy tego pojedynku, a to byłby najbrutalniejszy popis boksu w historii. Dlatego przestali ze sobą sparować- oni nie umieli zapomnieć, że to tylko brat kontra brat na sparingu."- mówił trener Władymira, Emanuel Steward. "Nigdy nie jest łatwo wygrywać na tym poziomie. Chris miał swoje szanse, w odróżnieniu od moich poprzednich rywali, nie próbował tylko przestać walki, ciągle próbował mnie atakować. Ma silną szczękę, może sporo przyjąć. Co z przyszłością? Nie wiem, czuje się bardzo młodym człowiekiem. Może pobiję rekord George’a Foremana i zostanę najstarszym mistrzem w historii?"

Patrząc na potencjalnych rywali, rekord Foremana, który zdobywał tytuły mając 46 lat, jest poważnie zagrożony...

Przemek Garczarczyk, ASInfo