SOSNOWSKI: PRZEDE MNĄ WALKA ŻYCIA

Piotr Momot, Informacja własna

2009-09-08

- To będzie walka mojego życia - zapowiada przed konfrontacją z Paolo Vidozem (26-6, 15 KO) najwyżej notowany polski przedstawiciel królewskiej kategorii wagowej Albert Sosnowski (44-2-1, 27 KO). Pojedynek "Dragona" o wakujący pas mistrza Europy odbędzie się najprawdopodobniej na początku listopada. Dla Polaka to szczęśliwa miesiąc. Rok temu, dokładnie 8 listopada Sosnowski odniósł największy sukces w swojej karierze nokautując Danny'ego Williamsa. Teraz liczy na podobne rozstrzygnięcie.

- Wierzę, że wygram tę walkę, choć na pewno nie będzie tak jak zapowiadają wszyscy dookoła i nie pójdzie mi bardzo łatwo. To może być łatwa walka, ale nie musi. Vidoz jest weteranem, zna sporo sztuczek, był też świetnym amatorem. Na pewno szybkość oraz motoryka będą po mojej stronie i na tym będę chciał budować swoją przewagę - przekonuje "Dragon".

Choć do pojedynku o prymat na starym kontynencie pozostał ponad miesiąc, to Sosnowski zapowiada, że do ringu mógłby wejść już pod koniec września.

- Przygotowania rozpocząłem już w lipcu od obozu kondycyjnego w Węgierskiej Górce, gdzie trenowałem razem z Grześkiem Proksą. Teraz cały czas utrzymuje dobrą formę i tak naprawdę brakuje mi już tylko sparingów, żeby osiągniąć poziom, na którym będę mógł wyjść do ringu - mówi pięściarz, który ma szansę jako drugi w historii Polak wywalczyć mistrzostwo Europy w wadze ciężkiej.

Na sparingi Albert wybiera się na Wyspy Brytyjskie. Tam ma dużo większy wybór partnerów do szlifowania formy niż w naszym kraju. Na Wyspy Sosnowski poleci jeszcze pod koniec tego tygodnia. Najpierw spędzi 10 dni w Walii na wspólnych zajęciach ze Scottem Gammerem (18-4, 9 KO). Potem przeniesie swoje przygotowania do Londynu, gdzie ma nadzieję odbyć sporo sesji sparingowych z zawodnikami przypominającymi stylem oraz warunkami fizycznymi Vidoza. Wśród nich prawdopodobnie znajdzie się m.in. Mike Holden (10-9, 6 KO). Obu wymienienionych pięściarzy czeka 2 października występ w kolejnej odsłonie bokserskiego turnieju Prizefighter. Początkowo wśród uczestników imprezy wymieniany był także Albert, ale Polak nie żałuje, że jego plany uległy zmianie.

- Jeszcze kilka tygodni temu wydawało mi się, że Prizefighter to będzie dla mnie najlepsza opcja. Po pierwsze finansowo, po drugie nawet jeśli w turnieju podwinęłaby mi się noga, to taka porażka niewiele znaczy. Każdy zdaje sobie sprawę, że to jest turniej i pojedynek trwa zaledwie 3 rundy. Porażka w takich zawodach nie przekreśla dalszych planów. Jednak walka o EBU to z pewnością większe wyzwanie. To tyuł bardzo szanowany na starym kontynencie, który mam nadzieję otworzy przede mną nowe możliwości. Liczę, że kilka razy uda mi się go obronić i piąć się dzięki temu do góry w najważniejszych rankingach - mówi Sosnowski.