DOBREJ PASSY RJJ CIĄG DALSZY

8 listopada 2008-  tę datę Roy Jones Jr zapamięta na bardzo długo. Wtedy, w nowojorskiej Madison Square Garden, doszło do walki Amerykanina z niepokonanym Joe Calzaghe. Roy znany był z tego, że w ringu zawsze pokazywał ogromną pewność siebie, uwielbiał ośmieszać rywali, pokazując przy tym boks z najwyższej światowej półki. Tym razem techniczne sztuczki mogliśmy w wykonaniu jego rywala…

To była bez wątpienia najbardziej sroga lekcja, jaką Junior otrzymał w swojej karierze. Pierwsza runda przyniosła nieoczekiwany rezultat. Skreślany przez bukmacherów Roy posłał "Włoskiego Smoka" na deski, jednak Calzaghe, podobnie jak podczas walki z Hopkinsem, podniósł się z maty ringu, aby w dalszej części walki narzucić swój styl. Nikt już nie miał wątpliwości, kto tego wieczoru będzie gwiazdą. Dominacja absolutna "Dumy Walii" i wyraźne zwycięstwo na punkty u całej trójki sędziowskiej- tak zakończył się ten tragiczny dla Roya wieczór. Myślę, że nawet porażki przed czasem z Tarverem czy Johnsonem nie bolały Juniora tak bardzo, jak klęska z Joe, gdyż Jones pierwszy raz doznał w ringu upokorzenia.

Po tej porażce cała masa znawców boksu mówiła jednym głosem: "Koniec kariery amerykańskiej legendy". Jednak, jak na wielkiego wojownika przystało Junior chciał zmazać plamę jaką dał podczas walki w MSG. Wydawało się, że jego wiek (w styczniu skończy 41 lat) wyklucza przygotowanie dobrej formy motorycznej, ale czy na pewno?

4 miesiące po feralnej walce z Calzaghe mogliśmy zobaczyć "Dumę Pensacoli" w walce z Omarem Sheiką . Walka odbyła się w rodzinnych stronach Roya- czyli w Pensacoli na Florydzie. Oczywiście, hala podczas tamtej gali nie świeciła pustkami, a sama walka transmitowana była w systemie pay-per-view. Z pewnością rekordów oglądalności PPV nie pobito, ale `parę` groszy do kieszeni Roya Jonesa wpadło. W tej walce zobaczyliśmy już znacznie żwawszego Amerykanina, niż w walce z 11 listopada (nie ulega wątpliwości, że było to spowodowane zdecydowanie niższą klasą przeciwnika, bo Sheika jest bokserem innego pokroju niż Joe który w mojej opinii wtedy był jednym z trójki najlepszych P4P). Walka z Omarem pokazała jednak, że RJJ nie jest bokserem całkowicie wypalonym, że jeszcze ma parę mocnych argumentów w zanadrzu, a szybkość zadawanych ciosów może robić wrażenie na widzach i skreślających go wcześniej fachowcach. Potyczka skończyła się w 5. rundzie, decyzją sędziego ringowego, który przerwał pojedynek; według niektórych przedwcześnie, z czym i ja się zgadzam, chociaż uważam, że Roy i tak w tej walce nie byłby zagrożony, bo Sheika nie miał po swojej stronie żadnych argumentów.

Wyglądało na to, że po tej walce kariera mistrza świata w czterech kategoriach wagowych znów wraca na prawidłowe tory. Po wiktorii z Sheiką coraz głośniej mówiono o ewentualnej walce RJJ z Tomaszem Adamkiem, lecz skończyło się tylko na planach. Okazało się, że kolejnym rywalem Amerykanina będzie jego rodak Jeff Lacy. 32-letni bokser pochodzący z Saint Petersburg na Florydzie, który ma na rozkładzie Petera Manfredo Jr czy chociażby wspomnianego już Sheikę, miał być wymagającym oponentem dla Juniora. Mecz odbył się w Biloxi, pokazywana była również w systemie PPV. Walka toczyła się o tytuł amerykańskiej organizacji NABO kategorii półciężkiej. Podczas tego wieczoru Roy zaprezentował się naprawdę bardzo ciekawie. Imponował szybkością zadawanych ciosów, bardzo umiejętnie i szybko przemieszczał się w ringu, no i oczywiście prezentował to, co za swoich najlepszych lat, czyli niewiarygodną wręcz pewność siebie- nie była ona zachwiana nawet przez moment. Publiczność bardzo żywiołowo reagowała na dobre akcje Roya, co pokazywało nam, że ludzie nadal chcą go oglądać i dla wielu nadal jest wzorcem. Legendarny Junior raz po raz zachwycał szybkością i, mówiąc szczerze, przyjemnie się oglądało jego ringowe popisy. Nie dał szans młodszemu o 8 lat rywalowi. Pojedyncze ciosy, bite ze strachem to była jedyna broń, jaką wystawił na Jonesa "Left Hook". Kombinacje ciosów, jakimi raczył fanów legendarny mistrz, były ozdobą tego pojedynku (kilkakrotnie widzieliśmy kombinacje 3-4 lewych, bitych jeden po drugim). Jednostronne widowisko zostało zakończone przez narożnik Jeffa, który zdecydował się na poddanie swojego podopiecznego po 10 rundzie, wskutek kontuzji. Walka z Lacym pokazała jednak nie tylko same zalety Juniora. RJJ momentami wydawał się być nieco "zardzewiały"- na zbyt długo zatrzymywał się, a w miarę upływu czasu coraz mniej wyprowadzał szybkich ciosów.

Oczywiście klasa dzisiejszego Roya nijak ma się do tej, którą prezentował kilka czy też kilkanaście lat temu. Jednak według mnie to nadal jeden z lepszych pięściarzy w swojej kategorii i żaden rywal nie powinien liczyć z nim na łatwy mecz.

Wiemy już, że następnym rywalem Amerykanina będzie bohater australijskiej publiczności Danny Green. Roy mimo tego, że nie posiada już tak wielkich umiejętności jak kiedyś, wydaje się być faworytem tej walki. Moja sympatia zwróci się po raz kolejny w stronę zawodnika z Florydy, któremu nigdy nie można było zarzucić braku ambicji czy też woli walki- w jednym z wywiadów Roy mówił o tym, że nie rozumie, jak inny gwiazdor minionych lat Oscar De la Hoya mógł poddać się w walce z Pacquiao i dodał, że on sam nigdy na coś takiego by sobie nie pozwolił.

Oceniając powrót Amerykanina po porażce z Joe Calzaghe, przyznałbym mu "plusa" nie tylko za pokonanie dwóch przyzwoitych rywali, ale także za atrakcyjny dla oka styl walki, w jakim tego dokonał, oraz za to, że nie zatracił atutu pewności siebie, co w jego przypadku zawsze było bardzo ważną sprawą. Osobiście chętnie zobaczę kolejny jego pojedynek, w nadziei na jeszcze więcej kombinacji, sztuczek, a także `pajacowania` z jakiego zawsze słynął, a które jest mimo wszystko niezbyt codziennym zjawiskiem w boksie zawodowym. Jeszcze w tym roku będziemy mieli okazję ponownie ujrzeć walkę z Royem w roli głównej i zapewne po raz kolejny zobaczymy ringowe popisy tego 40- letniego fightera. Show must go on…

Tekst nadesłany przez Czytelnika BOKSER.ORG Piotra Jagielskiego

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: holy
Data: 08-09-2009 09:14:01 
8 listopada 2008, a nie 11 doszlo do tej walki!
 Autor komentarza: KPTone
Data: 08-09-2009 09:47:01 
dobry artykuł.
Jones to w mojej opini najwybitniejszy bokser wszechczasow, i nawet teraz gdzie niebawem skonczy 41 lat jest naprawde bardzo groznym przeciwnikiem. Co najciekawsze mimo tak duzego wieku jak na boksera dalej mozna zachwycac sie jego akcjami tak jak napisal redaktor nieraz 4,5 ciosami np lewymi sierpami bitymi pokolei.
Co do porazki z Joe... wielka podnietka tlumu ze zniszczyl roya, ze pokazal pajacowi jak sie walczy... smieszni ludzie. Nie chce go tlumaczyc ale Catman roya, tak jak mowil nie raz w wywiadach nic nie potrafil zrobic z jego rozcieciem przec co roy nie zadawal ciosow lewa reka ktora ciagle trzymal na rozcietym luku. Jesli ktos odrobine zna sie na boksie z praktyki nie teeori, to wie ze gdyby Jr bylby te 7,6 chociaz 5 lat mlodszy, Calz nie mial by najmniejszych szans na zwyciestwo w walce, zostal by upokorzony, osmieszony i mialby szczescie dorfajac do konca starcia. Ale latwiej sie walczy z bokserami w wieku 40 lat niz z boksrami, ktorych nazwiska w swoim prime budza postrach. Wtedy pokonujesz juz tylko nazwisko.......a nie legende boksu.
 Autor komentarza: Sake1986
Data: 08-09-2009 10:36:54 
hmm dobry artykuł i podzielam zdanie KPTone. Roya również uważam za jednego z najwybitniejszych bokserow wszechczasow ktorzy oprocz samej walki robili tez show swoaja osoba. Tez chcialbym wyrazic opinie na temat porazki z Walijczykiem,nie jako fan Roya ale tak obiektywnie gdyz ogladalem ta walke ze znajomymi, ktorzy nie sledza tak boksu jak ja. W tej walce oprocz wyniku osmieszył sie sam calzaghe- to komentarz znajomych, tym jak to nazwał autor artykułu "pajacowaniem". Te numery w wykonaniu jonesa choc glupawe byly naturalne i przez tyle lat staly sie jego znakiem reklamowym nawet "stylem" walki podobnie jak jego ciosy:) Zaś Walijczyk wyszedł moim zdaniem nasladujac go na idiote i czlowieka, ktory zazdrosci popularności swojemu rywalowi robiac z siebie klauna.jego wygrana nie podlega dyskusji ale od strony widowiska,wygladalo to zalosnie. Poza tym choc miło sie widzi w walkach Rjj'a przebłyski jego formy sprzed lat to chyba wolałbym żeby rękawice zawiesil juz na kolku na dobre.
 Autor komentarza: glaude
Data: 08-09-2009 11:02:30 
Sake1986 Joe naśladował go, żeby go upokorzyć i wygrał przez to wojnę psychologiczną. Jak ważne to było, widać po przebiegu całej walki. Jeśli przeciwnik odbiera Ci twój popisowy numer, a Ty nie jesteś w stanie tego robić- jesteś przegrany. I to nie tylko w oczach sędziów, ale i tłumu.
 Autor komentarza: otke
Data: 08-09-2009 11:07:23 
moim zdaniem jednak nokauty(dosyć ciężkie) z rąk Glena i Tarwera były bardziej upokarzające, zdecydowanie.
 Autor komentarza: iron
Data: 08-09-2009 11:41:13 
Gdyby kariere zdecydował się kontynuować w crusier po odejściu Adamka do ciężkiej mógłby sporo zdziałać, bo jak na te wagę będzie wciąż potwornie szybki.Ale pewnie się na to nie zdecyduje bo ta waga jest nie opłacalna
 Autor komentarza: Danny
Data: 08-09-2009 12:25:50 
Roy nadal pokazuje niezły poziom,chociaż ta ostatni walka z Lacym,troszke dziwna była,dużo przytulanek i jednak te akcje RJJ nie były tak skuteczne.Oczywiście przyspieszenia były pod publiczke itp...a sam Lacy był kompletnie bezradny.Myśle,ze Roy jest nadal grozny,natomiast obawiam się,że w walce z młodszym zawodnikiem (Dawson,Cloud)..zawodzący refleks Roya może spowodowac kolejne K.O.Z Calzaghe walka była komercyjna...a sam Joe obnażył wiek Roya i to,ze czasu nie oszukasz.Wolałbym przegrac przez K.O niż być osmieszanym przez 12 rund.Z tym poddawaniem się to nie jest tak jak mówi RJJ,zdrowie jest istotne,jak sie ma dla kogo żyć.Jak dla mnie RJJ to wielka LEGENDA boksu ,stawiam go obok Aliego.Życze mu powodzenia i pieknego zakończenia wspanaiłej kariery.

pozdro
 Autor komentarza: neme
Data: 08-09-2009 14:05:42 
Danny zgadza się RJJ to legenda i geniusz boksu, tylko na piękne zakończenie kariery myślę że jest już za późno bo Roy ten moment przegapił. Pownien odejść w chwale a tak te porażki zostawiły ogromną ryse na jego karierze i na nic się teraz zda dziecinne pieprzenie że Roy w walce z Joe był już stary itp. Dla tych mądrusi co tą pisza że gdyby babka miała chu..to by..... odsyłam do baśni Andersena tam ich wyobraźnia będzie miała zastosowanie. napewno Roy był w tej walce bardziej wyboksowany od Joe ale Calzaghe to wielki bokser, o ogromnej klasie zarówno w ringu jak i poza nim.
Szkoda że tak niewielu wilekich mistrzów w opowiednim momencie umie powiedzieć sobie dość.....
 Autor komentarza: Danny
Data: 08-09-2009 14:38:13 
neme-ostatnio jest jakaś tendencja do przedłużania sobie karier...albo beznadziejnych powrotów.Absolutnie masz racje,czeba wiedziec kiedy powiedzieć ,,dość,,.Szkoda,że Darek.M. nie zakończył kariery po wojnach z Hallem....a mój ulubiony Hopkins;)..po Tarverze.Joe jak najbardziej,kapitalne posunięcie.Szkoda,ze taki Froch ,,sapie,, dopiero po odejsciu Calzaghe,ze by go zbił:)....szkoda,że Joe nie zaboksował z Frochem,wtedy wyświadczył by wielu przysługe:)....zbity Froch,widok niezastapiony.

pozdro
 Autor komentarza: neme
Data: 08-09-2009 15:13:31 
święte słowa. A tu o dziwo wezmę w obronę Twojego Hopkinsa bo ten trzyma się niebywale i jego porażka newet z Calzghe nie da się w żaden sposób porównać z porążką JRR - to był wyrównany pojedynek aczkolwiek (już o tym gadaliśmy...:))) Hopikins powinien już zakończyć karierę ale on w przeciwienstwie do Jones nigdy nie zaznał blamamażu więc nawet teraz odejdzie jako wileki mistrz.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.