ANDRZEJ WASILEWSKI: 10 LAT W BOKSIE (cz.3)

Michal Koper, Informacja własna

2009-08-24

- Boks jest dla mnie już  trochę jak narkotyk-rozsądek mówi, że trzeba trochę zwolnić, okopać się, wzmocnić finansowo, trochę zarobić dla siebie i zawodników, a mimo wszystko staram się  cały czas iść razem z chłopakami w górę.- przyznaje w rozmowie z BOKSER.ORG promotor Andrzej Wasilewski.

Zapraszamy do lektury trzeciej, ostatniej, części "jubileuszowego" wywiadu z szefem Bullit KnockOut Promotions obchodzącym w tym roku dziesięciolecie swojej działalności w boks- biznesie.

CZYTAJ WYWIAD >>

- Czy w ciągu tych 10 lat była chwila, w której chciał pan skończyć z boksem?
AW:
Takich momentów było bardzo dużo i cały czas je dalej mam. Z różnych przyczyn. Przez pierwsze lata moją największa motywacją było nie dać się połknąć tym większym na rynku- a człowiekiem potrafię być naprawdę upartym i to był przez długi czas najsilniejszy motor mojej działalności- czyli może taka trochę dziecinna, może nierozważna, po części biznesowa ambicja. Potem pojawiły się ambicje bardziej sportowe. Tych momentów, gdy myślałem o wycofaniu się było naprawdę bardo dużo i powiem szczerze, cały czas je mam. W tej chwili na przykład zaczynam być mocno zmęczony zjawiskiem, które pojawia się u nas w grupie ze względu na fakt, iż jest ona duża- czasem spotykam się z nie do końca lojalnymi zachowaniami własnych zawodników- jakieś głupie wywiady, pomysły, choć póki co nie są to jeszcze konkretne działania. Gdy pracowaliśmy w mniejszym składzie, udało nam się zbudować coś, czego w zawodowym boksie w ogóle nie ma- drużynę. Najczęściej bywa bowiem tak, że pięściarze z jednej grupy z reguły się nie lubią, a u nas rzucało się to w oczy, że gdy jeden z zawodników boksował, reszta go dopingowała w narożniku. Często pytano mnie, jak to się dzieje, że gdy jeden z zawodników boksuje, inni wprost szaleją w narożniku, krzyczą, dopingują go i widać, że to nie jest udawane tylko szczere zachowanie. W momencie, gdy grupa rozrosła nam się znacznie, ta rodzinna atmosfera trochę prysła. Oczywiście ten duch drużyny wciąż jest wyczuwalny, ale to nie jest już to, co było kiedyś. Poza tym, powiedzmy sobie szczerze, że zachowania niektórych zawodników są całkowicie irracjonalne. Kiedyś na przykład umówiliśmy się z Krzysiem Włodarczykiem, że o pieniądzach zawodników się nie rozmawia. Niestety ostatnio pojawił się temat potencjalnych walk Rafała Jackiewicza w kickboxingu. W tym temacie mogę powiedzieć tyle, że gdyby Rafał był rodowitym Niemcem i boksował w Niemczech, to za każdą walkę o mistrzostwo Europy zarobiłby co najmniej 100 tysięcy euro, ale nie będąc już Trabantem, Ulrichem czy Hausslerem, zarabiałby dokładnie takie same pieniądze jak w Polsce. Za ostatnią walkę w Lublinie Rafał faktycznie dostał dużo mniej niż uważał, że powinien dostać, natomiast prawda jest taka, że główne źródło, które na całym świecie finansuje boks, wypłaciło nam za tę walkę dokładnie 30% w stosunku do dwóch poprzednich walk Rafała o mistrzostwo Europy, no i niestety odbiło się to na Rafale. Należy jednak mimo wszystko pamiętać, że nawet to niższe wynagrodzenie dla Rafała to była kwota, za którą przeciętna polska rodzina żyje kilka miesięcy, a dodatkowo wynagrodzenie za tatuaż na plecach Rafał to była kwota około 10 tysięcy dolarów. Należy wiedzieć, o jakich pieniądzach rozmawiamy i te krzyki i piski Rafała są rzeczywiście głosem z jego serca, bo przez całe życie żył na kredyt, a teraz dojrzał i chciałby te wszystkie swoje długi spłacić, ale równocześnie, spłacając długi, chciałby kupić dom. Bardzo się cieszę, ze ma takie chęci, ale który ze sportowców czy kibiców czytających ten wywiad może równocześnie spłacać długi sprzed wielu wielu lat i w tym samym czasie kupować dom? Wszyscy byśmy chcieli, by tak mogło być, ale tak się po prostu nie da. Dawno nie było u nas już takiego zjawiska, ale jeszcze kilka lat temu co chwila pojawiały się nowe grupy, które miały w nazwie "boks zawodowy", "światowy boks zawodowy"- nazwy miały piękne i obiecywały wszystkim wielkie pieniądze, po czym organizowały jedna galę i znikały, łącznie z grupą pana Bagsika, który zrobił wiele szumu, a długi po jego imprezie w Katowicach pozostały do dziś. Dlatego trochę się uśmiechnąłem, jak usłyszałem, że do Rafała odezwała się, proponując naprawdę duże pieniądze, jakaś grupa, która zrobiła do tej pory jedną czy dwie imprezy. Widziałem w Internecie zdjęcia z jednej z tych imprez i była to impreza na 50-70 kibiców, więc nie bardzo wiem, skąd oni mieliby te wielkie pieniądze dla Rafała. Ja bardzo szanuję Rafała jako zawodnika, osiągnął wielki sukces, którego jeszcze kilka lat temu nikt mu nie przepowiadał, więc jeśli w przerwie między walkami bokserskimi znajdzie się czas i miejsce na kickboxing, a ta oferta okaże się poważna, w co nie wierzę, to na pewno znajdziemy jakiś kompromis. Na razie jednak trzymajmy się poważnych rzeczy a nie jakichś wygłupów dla 70 osób. Mimo wszystko jednak uważam, że z każdym trzeba rozmawiać i pewnie razem z Rafałem pójdziemy na spotkanie, wysłuchamy, jakie są gwarancje i przede wszystkim zobaczymy, jaka będzie sytuacja na ringu bokserskim, a przecież przed Rafałem naprawdę super-ważny pojedynek czyli eliminator IBF…

- Boks to dla Pana sposób na zarabianie dużych pieniędzy czy raczej pasja?
AW:
Boks był dla mnie zawsze pasją i hobby, jednak od samego początku nie potrafiłem tego skonstruować jako biznes. Dlatego chylę czoła na przykład przed Tomkiem Babilońskim, który organizuje dużo mniejsze imprezy, a jednak na nich zarabia i chwała mu za to, bo boks powinien być biznesem. My jako grupa oczywiście moglibyśmy odciąć się od tych wielkich walk i wykorzystując nazwiska Włodarczyka czy Kosteckiego, Jackiewicza i reszty, organizować gale niskobudżetowe, ale sprzedawać więcej biletów, skupiając się na zarabianiu na galach. Tylko co w takiej sytuacji? Mielibyśmy odpuścić rewanż z Fragomenim, nie starać się o walkę mistrzowską dla Rafała Jackiewicza albo nie pchać w górę Wawrzyka, Jonaka, Szpilki Hutkowskiego czy Kołodzieja? Przecież to chyba nie o to chodzi. Boks jest dla mnie już  trochę jak narkotyk-rozsądek mówi, że trzeba trochę zwolnić, okopać się, wzmocnić finansowo, trochę zarobić dla siebie i zawodników, a mimo wszystko staram się  cały czas iść razem z chłopakami w górę. Najlepszym przykładem były sytuacje, gdy przepłacaliśmy Bonsu, Zaveckowi czy Abisowi za przyjazd do Polski, by Rafał mógł boksować tutaj o mistrzowski pas. Wszystkie te trzy gale były dla nas deficytowe, do wszystkich ostatecznie dopłaciliśmy- to była po prostu inwestycja w Rafała- taka jest prawda. Z drugiej strony dla Rafała czy innych zawodników musi być mocno deprymujące, gdy na przykład taki Bonsu, Zaveck czy Abis zarabiają więcej pieniędzy niż oni sami. Co prawda w przypadku Bonsu wszystko było okay, bo Rafał był challengerem, natomiast rozumiem frustrację Rafała po walce z Abisem, bo na każdym normalnie rozwiniętym rynku, jeśli chodzi o sport i marketing sportowy, Rafał zarobiłby kilka razy więcej niż Abis. Jest jednak jak jest i nie jest to ani wina Rafała ani pana Wasilewskiego, tylko tego że taka jest sytuacja polskiego boksu zawodowego- tak wygląda u nas marketing sportowy: tylko jedna stacja pokazuje u nas boks, nie ma żadnej konkurencji i zakładając, że dopłacaliśmy jako grupa  do walki  z udziałem Zavecka czy do gali z udziałem  Abisa, to z przymrużeniem oka można powiedzieć, że zarówno każdy kibic boksu w Polsce jak i sam Rafał powinien nam podziękować, bo tak naprawdę w niego inwestujemy pieniądze. To jest trudne do zaakceptowania dla młodych charakternych ludzi, którzy chcieliby zacząć zarabiać wielkie pieniądze i ja ich rozumiem, bo pewnie na ich miejscu rozumowałbym tak samo.

- Co można zrobić, by w Polsce boks zawodowy wzmocnić na tyle, by zyskał pozycję choć zbliżoną do tej, którą ma teraz na przykład w Niemczech?
AW:
Jako grupie udało nam się zrobić jedną rzecz, a mianowicie po dziewięciu latach negocjacji udało nam się podpisać umowę z Kompanią Piwowarską czyli producentem piwa Wojak i tu nie chodzi akurat o aspekt stricte finansowy, natomiast pierwszy raz w historii polskiego boksu wielki światowy koncern, największy w Polsce  producent piwa, który "współtworzy" całą polska piłkę, przypomnę takie piwa jak Lech, Tyskie, Urquell, Reds, Żubr, wybrał naszą dyscyplinę i naszą drużynę do komunikacji z rynkiem. Tak profesjonalne koncerny przyglądają się wszystkiemu, co dzieje się na rynku, robią dziesiątki badań, no i okazało się, że wreszcie ktoś uznał, że ten nasz boks ma wielki potencjał. Jeśli chodzi o rozwój boksu zawodowego tu najlepszym wzorem był kilka lat temu faktycznie rynek niemiecki- czyli dwie stacje telewizyjne, dwie rywalizujące ze sobą grupy, każda mająca swoich kibiców- tego w Polsce brakuje- drugiej stacji telewizyjnej z drugą mocną grupą boksu zawodowego. Gdyby między takimi stacjami i grupami była zdrowa rywalizacja, to jestem przekonany, że w przeciągu 5-10 lat zanotowalibyśmy taki skok w rozwoju boksu zawodowego, jaki zanotowaliśmy w ostatnich 10 latach.

- Taką rywalizację, choć nie do końca zdrową da się w Polsce jednak zauważyć wśród kibiców, którzy swego czasu często toczyli ostatnio niezbyt eleganckie spory na przykład w temacie Adamek - Włodarczyk…
AW:
Według mnie to kwestia tego, że generalnie narody na wschód od Odry jeszcze nie do końca dorosły do demokracji, co u nas na szczęście widać mniej, ale na przykład o wiele wyraźniej już na sąsiedniej Ukrainie, i da się zaobserwować takie zjawisko, że jak jest za dużo swobody, odżywają jakieś dziwne instynkty i zaczynamy się wszyscy ze sobą kłócić. Sam niestety, jak teraz oceniam z perspektywy czasu zupełnie niesłusznie, brałem w tym wszystkim udział, natomiast w tej chwili naprawdę nie żywię względem nikogo żadnych negatywnych uczuć i nie przypominam sobie żadnej mojej negatywnej wypowiedzi, którą bym ostatnio wygłaszał na temat kogokolwiek ze środowiska bokserskiego. Mam oczywiście na myśli wypowiedzi publiczne, bo w prywatnych rozmowach każdemu zdarza się wygłaszać nieco ostrzejsze sądy. W tej chwili śmieszą mnie już takie historie, jak na różnych forach internetowych logują się ludzie związani z jakąś grupą promotorską czy zawodnikiem i wypisują różne głupoty, a naprawdę nietrudno jest czasem odgadnąć, kto to robi.

Rozmawiał: Michał Koper

ANDRZEJ WASILEWSKI: 10 LAT W BOKSIE (cz.1) >>
ANDRZEJ WASILEWSKI: 10 LAT W BOKSIE (cz.2) >>