PROKSA O PAS? CZEMU NIE W POLSCE?

Piotr Momot, Informacja własna

2009-08-16

Walka Tomasza Adamka z Andrzejm Gołotą będzie bez wątpienia ogromnym wydarzeniem medialnym, które skupi na sobie oczy całej, nie tylko tej sportowej Polski. Ludzie, którzy na co dzień nie śledzą z zapartym tchem każdej wypowiedzi gwiazd światowego boksu i nie mający zbyt dużego rozeznania kto jest mistrzem świata w kategorii koguciej czy super średniej, na ten jeden wieczór staną się częścią bokserskiej widowni. Zachwyceni możliwością zobaczenia starcia dwóch gwiazd polskiego pięściarstwa będą prawie wszyscy. Prawie, bo najmniej tej walki chcą ci, którzy właśnie dzień w dzień śledzą to co się dzieje na światowych ringach. Ta grupa zdaje się wręcz mówić wyraźne: Nie chcemy tego oglądać.

Głównym, a być może jedynym, pomysłodawcą potyczki pomiędzy „Góralem” i Gołotą jest telewizja Polsat. Stacja, która od kilku lat robi wiele na rzecz popularyzacji pięściarstwa w naszym kraju, ma w zamian za to prawo, żeby zrobić sobie taką walkę, jaką będzie chciała i pobić wszelkie rekordy oglądalności transmisji sportowych. Dobrze by jednak było, gdyby nie tylko sama walka wieczoru, ale cała gala była niezapomnianym przeżyciem w historii polskiego pięściarstwa. I to dla wszystkich. Nie tylko tych „niedzielnych kibiców w kapciach”, ale także tych bardziej zagorzałych miłośników szermierki na pięści. Kluczem do tego jest z pewnością umieszczenie na gali pięściarzy, których ci ostatni lubią oglądać w dużych ilościach. Do takich zawodników bez wątpienia zalicza się Grzegorz Proksa.

Andrzej Gmitruk, trener Tomasza Adamka nie tak dawno zapytany o potencjalną batalię swojego podopiecznego z Andrzejem Gołotą zapytał jednoznacznie – po co komu ta walka ? Teraz oczywiście będzie musiał sam promować ten pojedynek, czemu trudno się dziwić. Marian Kmita, szef sportu w Polsacie twierdzi, że chce, aby na gali oprócz smakowitego głównego dania znalazły się równie sycące poprzedzające posiłki. Świetnym pomysłem na pojedynek poprzedzający walkę wieczoru, była propozycja umieszczenia na gali rewanżowego starcia pomiędzy Krzysztofem Włodarczykiem i Giacobe Fragomenim. Jednak warunki finansowe, a raczej cena zaporowa jaką postawili Włosi za wysłanie do Polski swojego jedynego obecnie mistrza świata przekracza prawdopodobnie budżet całego przedsięwzięcia. Pięściarzem, który moim zdaniem zasługuje, żeby pokazać się na takiej gali, jest były młodzieżowy mistrz świata IBF oraz WBC kategorii średniej, a obecnie oficjalny pretendent do tytułu mistrza Unii Europejskiej tego samego przedziału wagowego - Grzegorz Proksa.

GRZEGORZ PROKSA: SERWIS SPECJALNY >>

Super G, to jeden z najbardziej lubianych pięściarzy wśród polskich kibiców. Nie sposób doszukać się nieprzychylnej opinii na temat jego stylu boksowania, sportowego potencjału czy też zachowania, zarówno tego na, jaki i poza ringiem. Co ciekawe, pomimo tak licznej rzeszy fanów, Proksa nie doczekał się jeszcze walki stoczonej nad Wisłą. Kierujący jego karierą Krzysztof Zbarski miał wizję prowadzenia Grzegorza, która nie przewiduje występów w rodzimym kraju. Zbarski wyznaje zasadę, że im dalej od Polski toczy się walka, tym nazwisko jego pięściarza jest bardziej znane. Gala Gołota-Adamek, to jednak będzie wydarzenie, o którym będzie głośno na pewno nie tylko w Polsce. Głośno, to może za dużo powiedziane, ale z racji na pozycję Adamka i potencjalne starcie z Bernardem Hopkinsem, wyniki tej konfrontacji oraz innych walk na gali będą umieszczone we wszystkich najważniejszych serwisach bokserskich. Proksa o walce w ojczyźnie marzy od dłuższego czasu. Rok temu gdy powracał do boksu po kontuzji nadgarstka, Super G mówił głośno, że naciska na swojego promotora, by ten zorganizował mu pojedynek w Polsce. Jednak zaraz potem Proksa i jego zaplecze obrali misję pościgu za Jamie Moore’m i tytułem mistrza Europy, co oczywiście wymagało dalszego budowania swojej pozycji na Wyspach Brytyjskich.

Teraz przed najlepszym polskim „średnim” otwiera się szansa nie na zdobycie mistrzostwa Europy, ale Unii Europejskiej. Choć wyznaczenie Proksy na oficjalnego pretendenta do tego tytułu zbiegło się czasowo z podpisaniem przez niego kontraktu z menadżerem Barrym Hearn’em, to uzyskanie tego jest wyłączną zasługą Krzysztofa Zbarskiego. Pomimo, że wszystko co złe w karierze „Super G” kojarzone jest wyłącznie z jego promotorem, to właśnie on po trzech miesiącach starań zapewnił Proksie okazję do pokazania się na europejskim rynku. Rywalem Polaka będzie Francuz Affif Belghecham i na dzisiaj nie wiadomo, gdzie ta potyczka zostanie rozegrana. Jeśli nie zainteresuje się nią telewizja Polsat, to prawdopodobnie do tego starcia dojdzie we Frencji.

Proksa swoją telewizyjną karierę zaczynał w TVN-ie, co spowodowało, że od początku przygody z pięściarstwem był dobrze znany kibicom śledzącym na co dzień wiadomości sportowe. Od dłuższego czasu jednak żadna walka „Super G” nie była transmitowana w polskiej telewizji na żywo, nad czym ubolewa ogromna część sympatyków szermierki na pięści w naszym kraju. Jeśli Polsat sprowadziły Proksę na tę galę, to zyskałby sobie bardzo duży plus w tym gronie. O potencjale i możliwościach Grzegorza nie trzeba przecież nikogo przekonywać. Wystarczy prześledzić jego ostatnich kilka walk. Zastopowany przez Polaka w czwartej rundzie Taz Jones w kolejnej walce znokautował legitymującego się bardzo dobrym rekordem Kerry Hope’a. Z kolei ostatni rywal Proksy Jamie Coyle, który z Polakiem nie wytrzymał nawet trzech rund, wcześniej przeboksował pełne 12 starć z przymierzanym do światowego tytułu Ryanem Rhodesem.

Pochodzący ze Śląska pięściarz zapytany czy byłby zainteresowany występem w Katowicach odpowiada krótko.
-    To byłoby coś pięknego. Cała GieKSa za mną…
O tym czy faktycznie będzie pięknie, zadecyduje Polsat.