Z HISTORII BOKSU: ZALĄŻEK POTĘGI (cz.5)

Do stolicy Finlandii Feliks Stamm postanowił zabrać 10 pięściarzy, czyli po raz pierwszy w historii turniejów pięściarskich na IO, Nasi zawodnicy w komplecie obsadzili wszystkie kategorie wagowe. Oczywiście gwiazdą ekipy był Zygmunt Chychła, któremu partnerowali: Henryk Kukier, Henryk Niedźwiecki, Leszek Drogosz, Aleksy Antkiewicz, Leszek Kudłacik, Jerzy Krawczyk, Henryk Nowara, Tadeusz Grzelak i Antoni Gościański (kolejność wg. kategorii wagowych, Chychła, rzecz jasna, walczył w wadze półśredniej).

W pierwszych dwóch rundach eliminacji, sześciu Naszych pięściarzy pożegnało się z turniejem. Niezwykle ważnym wydarzeniem helsińskich zmagań był olimpijski debiut reprezentacji ZSRR. O sile radzieckiej pięści przekonali się dwaj Polacy – Antoni Gościański i Jerzy Krawczyk. Obaj przegrali swoje pierwsze walki z pięściarzami radzieckimi, z tą różnicą, że pierwszy z nich poległ w pierwszej, a drugi w drugiej rundzie eliminacji (w pierwszej kolejce miał wolny los). Ponadto w pierwszych walka eliminacyjnych, z turniejem pożegnali się Henryk Kukier, Leszek Kudłacik, i Henryk Nowara. Henryk Niedźwiedzki i Tadeusz Grzelak w swych drugich pojedynkach trafili na późniejszych Mistrzów Olimpijskich. Pogromcą Niedźwiedzkiego okazał się być Pentti Hamalainen, ten sam, który na ME w Mediolanie wygrał z Januszem Kasperczakiem. Tadeusz Grzelak (dla którego była to walka ćwierćfinałowa, gdyż w pierwszej rundzie miał wolny los) uległ natomiast Norvelovi Lee z USA. W ćwierćfinale walczył również Leszek Drogosz, który nie sprostał Włochowi Sergio Caprari.

Przez tę, jak i oczywiście przez wcześniejsze fazy turnieju przebrnęli Aleksy Antkiewicz i Zygmunt Chychła. Obaj zameldowali się w półfinałach swoich kategorii wagowych z mocnym postanowieniem awansu do wielkiego finału. Droga obu Naszych asów do półfinałów nie była usłana różami. Antkiewicz w pierwszej walce pewnie rozprawił się z Filipińczykiem Enriquezem, w drugiej rundzie eliminacji stoczył wyczerpujący pojedynek z Niemcem Wohlersem, który również zakończył zwycięsko. W ćwierćfinale, z Brytyjczykiem Frederickiem Reardonem, zwycięstwo wisiało na włosku, gdyż Antkiewicz dostał dwa ostrzeżenia (Brytyjczyk z resztą też). W półfinale, chyba po raz pierwszy w karierze, uśmiechnęło się do Antkiewicza szczęście. W pierwszej rundzie walki, jego rywalowi – Rumunowi Gheorghe Fiatowi odnowiła się kontuzja kciuka i został on poddany przez swój narożnik. To, co nie udało się w Londynie stało się faktem w Helsinkach. Olimpijski finał po raz pierwszy w historii polskiego boksu.

Równolegle do Antkiewicza swoją drogę o prawo walki o olimpijski złoto odbywał Zygmunt Chychła. Jego pierwszym rywalem był stary znajomy z Mediolanu, Andre Wouters. Tym razem „Zyga” nie dał się zaskoczyć i pewnie wypunktował twardego Belga. W drugiej walce z Meksykaninem Davalosem taktyka lewych „półsierpów” przyniosła zamierzony skutek. 3 : 0 i ćwierćfinał, gdzie naszemu mistrzowi przyszło zmierzyć się z jednym z najlepszych pięściarzy Europy i świata tamtych czasów bez podziału na kategorie wagowe. Czechosłowak (a precyzyjnie mówiąc Słowak, urodzony w Budapeszcie) Juliusz Torma był aktualnym Mistrzem Olimpijskim w kategorii półśredniej z Londynu. Na ME w Oslo również nie miał sobie równych. Na ME w Mediolanie, gdzie złoty pas wywalczył Zygmunt Chychła, nie startował, podobnie jak cała reprezentacja Czechosłowacji. W Helsinkach był jednak w znakomitej formie. Jednym słowem rywal z najwyższej światowej półki. Nie było wątpliwości, że z tego pojedynku będzie finalista. Niektórzy mówili nawet o przedwczesnym finale, mimo iż w drugiej połówce drabinki turniejowej świetnie radził sobie groźny pięściarz radziecki Siergiej Szczerbakow. Pojedynek Polaka i Słowaka był jedną z najlepszych walk całego turnieju. Na ringu spotkało się dwóch godnych siebie rywali. Nieznacznie lepszym okazał być się Chychła, który przez całą walkę nie dał się nabrać na słynne sztuczki Tormy i dzięki niebywałej pewności siebie wygrał 2 : 1. W półfinale przeciwnikiem Gdańszczanina był Niemiec Gunther Heidemann, który imponował przede wszystkim bardzo dobrą obroną, jednak odpowiednia taktyka pozwoliła naszemu pięściarzowi zwyciężyć jednogłośnie na punkty i awansować do finału IO.

Finały turnieju bokserskiego Igrzysk XV Olimpiady w Helsinkach odbyły się w sobotę, 2 sierpnia 1952 roku, w przedostatni dzień olimpijskiej rywalizacji. Ich miejscem była Messuhali I, wypełniona kompletem 6000 ludzi, którzy przybyli doń głównie dla Pentti Hamalainena, który miał wywalczyć olimpijskie złoto w wadze koguciej. Rzeczywiście, Fin nie zawiódł swoich rodaków i pokonał Irlandczyka Johna McNally’ego, zdobywając dla swojego kraju drugi (i do dziś ostatni) złoty medal w boksie (pierwszym fińskim złotym medalistą IO był Sten Suvio, który wygrał na IO Berlinie w wadze półśredniej). My jeszcze nie mieliśmy swojego Mistrza. Pół godziny po triumfie Hamalainena nadeszła okazja, aby taki stan rzeczy zmienić. Po trzech rundach walki finałowej w wadze lekkiej, pomiędzy Aleksym Antkiewiczem a Włochem Aureliano Bolognesim, wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. Polak był zawodnikiem lepszym, dosyć zdecydowanie wygrał dwie pierwsze rundy, natomiast w trzeciej, młodszy o 7 lat Włoch nie walczył o tyle lepiej od Antkiewicza, by móc odrobić straty. Tymczasem sędziowie punktowali 2 : 1 na korzyść pięściarza ze słonecznej Italii. Trudno powiedzieć, co kierowało arbitrami. Spekulowano, że niemożliwym jest, aby Włosi wracali z IO bez olimpijskiego złota. Bezpośrednio przed walką Antkiewicza, Włoch Sergio Caprari przegrał finał wagi piórkowej z Czechosłowakiem Janem Zacharą i okazało się, że Bolognesi jest ostatnia włoską szansą na złoto IO. Żeby było zabawniej, to należy nadmienić, że jednym z sędziów, który wskazał zwycięstwo Zachary był Polak Edward Łaukedrey. Włoch przegrał walkę 1 : 2...

Czasu na to, aby roztrząsać przyczyny porażki Antkiewicza nie było bowiem pół godziny później w ringu pojawili się Siergiej Szczerbakow i Zygmunt Chychła. Wobec przegranej Antkiewicza, Chychła pozostawał ostatnią polską nadzieją na olimpijskie złoto w Helsinkach w ogóle. W momencie, kiedy „Zyga” wychodził do ringu mieliśmy na koncie trzy olimpijskie medale. Oprócz Antkiewicza, srebro zdobył gimnastyk Jerzy Jokiel w ćwiczeniach wolnych, a brąz wywalczył wioślarz Teodor Kocerka w konkurencji jedynek. Od ostatniego olimpijskiego złota zdobytego przez Polskę minęło dokładnie 20 lat, co do jednego dnia. 2 sierpnia 1932 Stanisława Walasiewicz została Mistrzynią Olimpijską w lekkoatletycznym biegu na 100 m na IO w Los Angeles. Od początku, finałowa walka w kategorii półśredniej pomiędzy Polakiem a pięściarzem radzieckim była wyrównana. Pojedynek był bardzo wyczerpujący dla obu zawodników, nie mieli oni ani chwili wytchnienia. W końcówce ktoś krzyknął: „Zygmunt, ostatnia minuta!”. Polak przyspieszył, ostatnie chwile pojedynku wyraźnie należały do niego. Werdykt... Jednogłośnie zwycięstwo Polaka, 3 : 0! Pierwszy złoty medal olimpijski w historii polskiego pięściarstwa stał się faktem! Spełnienie marzeń, wspaniałe zwycięstwo Zygmunta Chychły (wg. fińskich spikerów „Szyszły”). Złoty medal i Mazurek Dąbrowskiego, znów, po dwudziestu latach na olimpijskich arenach.

Siedem, a właściwie pięć lat potrzebowali Feliks Stamm i jego podopieczni, aby dokonać tego, co nie udało się znakomitej, przedwojennej generacji polskich pięściarzy. Pierwszy medal olimpijski, pierwszy złoty medal IO, a w międzyczasie dwa złote pasy ME. Polskie pięściarstwo można było uznać za odrodzone w pełni i to na dodatek z nawiązką.
 

Jakub Kubielas

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.